[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Quinn wyglądała żałośnie.- Próbuje cię rozzłościć.- Ze skutkiem.- Darla wychyliła się do przodu, żeby uporządkowaćczasopisma na niskim stoliku i tym samym nie widzieć współczucia woczach Quinn.- Zdawało mi się, że nie lubi zmian.- Chcesz do niego wrócić?- Nie mogę.- Darla zostawiła magazyny i z powrotem usiadła nakanapie.- Co się zmieniło? Jeśli wrócę, wszystko zostanie po staremu, aprzecież dlatego się wyprowadziłam.- Czuła, jak do gardła podchodzi jejżałość, natrętna niczym mdłości.- Jeśli wrócę, a Max nie będzie miałnajmniejszego pojęcia, dlaczego odeszłam, pomyśli, że zachowałam siępodle, i już nigdy nie będzie miał do mnie zaufania.Jeśli nie zrozumie.- To co? Będziesz czekała w nieskończoność?- I kto to mówi? - nie wytrzymała Darla.- Ty też nic nie robisz.- Prawdę mówiąc, zrobiłam coś.- Quinn miała żałosną minę.-ponaousladanscWczoraj wieczorem przespałam się z Nickiem.- O cholera! - zmieniła śpiewkę Darla.- I jak było?- Dziwnie.Dobrze-dziwnie aż do końca, a potem po prostu dziwnie.Jego zdecydowanie nie interesuje powtórka.To koniec.- Przygarbiła sięlekko.- Chociaż naprawdę nawet się nie zaczęło.- Do diabła z tym!- Oczywiście.Rozdział 12Bill uznał, że musi jednak obejrzeć wnętrze domu Quinn, żebyzaplanować niezbędną dobudówkę.A to oznaczało, że znów będziemusiał wejść do środka.Nie da się tego uniknąć.Było to konieczne.Kiedy wszedł, pies zaszczekał, chwycił więc stojącą przy wejściubutelkę z płynem do czyszczenia szyb - jakie to podobne do Quinn, takieniedbalstwo! - i prysnął nim w oczy psu.Kundel zaskomlał, schował siępod krzesło, a Bill roześmiał się i rozpoczął pomiary kuchni; planującdobudowę, robił notatki w kieszonkowym notesie.Kiedy skończył,poszedł na górę, by zrobić pomiary piętra; nie wiadomo dlaczego sercezaczęło mu walić.Na górze było trochę ciemniej.Wąski hall oświetlałotylko jedno okno, które wychodziło na pustą ceglaną ścianę sąsiedniegodomu.Z hallu prowadziło pięcioro drzwi.Za dużo.Za ciasno.Pierwsze drzwi u szczytu schodów wiodły do sypialni Quinn.Zatrzymał się w progu, bo to pomieszczenie było tak bardzo jej, żeponaousladanscwalnęło go jak obuchem w głowę.Po chwili wszedł do sypialni i zagarnąłją w posiadanie; Quinn nie miałaby nic przeciwko temu, byłabyzadowolona.Jak zwykle zostawiła bałagan, szuflady niepodomykane, drzwi szafyna pół otwarte, łóżko nie zasłane - to jego Quinn- ale mimo wszystkonadal była to sypialnia, jaką pamiętał z ich mieszkania, zanim sięwyprowadziła; umywalka jej dziadka i stara szafa kuchenna, w którejtrzymała bieliznę i.Odwrócił wzrok od łóżka.Było nowe.Ich stare łóżko zostało uniego.Kiedy się wprowadzi, przywiezie je tutaj i wtedy wszystko będziejak dawniej.Koło łóżka stała lampa, również nowa, ciężka, ze szklanymabażurem; wcale mu się nie podobała, ponieważ to nie ich lampa.Pozbędą się jej, skoro tylko się wprowadzi.Puchate kapcie Quinn porzucone obok kominka - a więc miała wsypialni kominek, to cudownie - wyglądały tak zabawnie i tak bardzoprzypominały Quinn, leżąc jeden na drugim, niemal jakby.Odwrócił wzrok od kapci i znowu popatrzył na łóżko.Pościel była pomięta; graby niebieski koc i żółto-niebieska kołdrasplątane razem, na prześcieradle widoczny jeszcze odcisk ciała Quinn.Podszedł bliżej - nie było powodu, by tracić dech, wszystko układało sięwspaniale - położył rękę na tym miejscu.Prześcieradło już zimne - Quinnwstała wiele godzin temu - na minutę położył się tam, gdzie ona leżała,pulsującą głowę przycisnął do niebieskiej poduszki - takiej jasnej jakQuinn - wdychał jej ciepło i śmiech - czy to rzeczywiście zapach jejszamponu? Nie używała perfum, nie, to Quinn.O mało się nierozszlochał, tak bardzo pragnął jej powrotu.Nie to, żeby odeszła; bo nieponaousladanscodeszła.Przechodzili po prostu fazę dostosowawczą.Wszystko dobrze sięułoży.Poleżał przez chwilę, myśląc o tym, jak dobrze się ułoży, jak rozpaląogień na kominku, jak będą się trzymali w objęciach, tutaj, właśnie tu, iona znowu znajdzie się pod nim, i.Myśli mu się plątały, kiedy wyobrażał sobie, że ona należy do niego,że leży spokojnie w jego ramionach, że wkrótce znowu ją będzie miał,tutaj, w tym łóżku, tutaj wezmie ją z powrotem - zaczął szybciej oddychaći zaciskał powieki tak mocno, aż przestał cokolwiek widzieć.Po chwili wstał, uspokoił oddech, rozejrzał się jeszcze raz po ich"sypialni.Nie miał ochoty wychodzić, ale skoro już musiał wyjść, tochciałby ją zabrać ze sobą.Albo coś, co mogło ją przypominać.Zdjął powłoczkę z poduszki, przyłożył do twarzy i wdychał jejzapach.Poduszka Quinn leżała na łóżku biała i naga.To nie było wporządku.Podszedł do szafki i z najniższej półki wyjął czystą żółtą powłoczkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]