[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego matka poprosi, żebyzabrał cię na piknik na wieś.Jego matka rzeczywiście o to poprosiła, on się zgodził,spakowała więc koszyk i pojechaliśmy jego samochodem.Bart był wysokim czterdziestoparoletnim facetem, którynigdy nie wyprowadził się z domu i którego nikt nigdy niepocałował.Pracował ciężko od świtu jako czyściciel okieni zapewne był zbyt zmęczony, by prowadzić życie towarzyskie.Zgromadził całkiem sporą fortunę, bo nie bardzo miałna co wydawać swoje zarobki.Matka kładła wielki nacisk naten fakt.Zwierzył mi się, kiedy usiedliśmy na trawiastym zboczugdzieś w parku, że niedawno poszedł do lekarza.Lekarz polecił mu książkę ABC seksu", którą Bart kupił i przeczytał.Nic więcej nie musiał mówić; nie było mi potrzebne święteniewiniątko takie jak ja; potrzebowałam dojrzałego mężczyzny, a już co najmniej takiego, który będzie miał pojęcie, corobi.W najmniejszym stopniu nie kusiło mnie jego bogac-two, a nieporadność wydawała się okropnie nudna; krótkomówiąc, nie miałam ani współczucia, ani zrozumienia dla tego nieśmiałego chłopczyka w ciele dorosłego mężczyzny.Pełne nadziei twarze naszych matek spochmurniały natychmiast po naszym powrocie.Westchnęły: moja matka trapiła się mną, a jego matka swoim odrzuconym synem.Comiały zrobić?Ale czy moja matka naprawdę chciała, żebym się jużz kimś związała? W kilka miesięcy pózniej, kiedy na krótkozatrzymałam się znowu u rodziny i zaprosiłam jednegoz partnerów do tańca do domu na pogaduszki - i nic więcej- matka osłupiała z moralnego oburzenia, kiedy przyłapałanas, jak przemykaliśmy się na paluszkach przez kuchnię.- Carlo! To prostytucja! - niemal płakała, mówiąc łamanąangielszczyzną, i zasłaniała przy tym rozdygotaną dłoniąusta.Aż się skuliła z żałości i przerażenia i zniknęła w łazience.To oczywiste, że nie miała na myśli prostytucji.Wiedziała, że jej mężowi zdarzają się czasami skoki w bok z prostytutkami; być może zaabsorbowana myślami o nich niepotrafiła znalezć odpowiedniego słowa, by wyrazić dezaprobatę dla przyjmowania gościa o tak póznej porze.Kiedy przyszła z wizytą matka mojej przyjaciółki Eileen,poruszyły znowu temat mojego małżeństwa.- A może by ją tak zapisać do klubu samotnych? - zasugerowała Eileen.- Do czego? - zapytałam.Wyjaśniono mi wszystko, a jaustąpiłam i udałam się na rozmowę do klubu.Jak tylko weszłam do maleńkiego biura, tuż za drzwiamitrafiłam prosto na ladę na wysokości piersi.Sekretarka siedziała za ladą w istnym wąwozie, a pokój do rozmów znajdował się na lewo i to stamtąd wyłonił się szef.Był po pięćdziesiątce, smukłwi ubrany na ciemno.Zmierzył mnie od góry dodołu zagadkowym spojrzeniem, jakby nie do końca przekonany, że należę do rodzaju ludzkiego.Nie mieli żadnych oporów, żeby przyjąć ode mnie pieniądze, ale mijał miesiąc zamiesiącem i wreszcie zadzwoniłam do nich i zapytałam, cozrobili, by znalezć mi partnera.- Trudno dla pani kogoś znalezć, bo jest pani taka wysoka - odparł szef.Mimo to po niecałym tygodniu podano minumer telefonu jakiegoś pana o nieskazitelnym charakterze,który jak powiedziano, jest po rozwodzie - czy mi to nieprzeszkadza?Nie przeszkadzało.Spotkałam się z Leonem w agencji,skąd błyskawicznie zawiózł mnie swoim mercedesem do restauracji.Jeśli chodzi o mnie, taki początek świadczył o geniuszu mojego uwodziciela.Kocham elegancję i styl, a onmiał pieniądze, by je kupić.Wydawał się dżentelmenem: nie spieszył się, by zaciągnąćmnie do łóżka, nie był dwuznaczny ani niegrzeczny.Dziwnejedynie wydawało mi się to, że nie potrafi się na dłużej skupić na chwili bieżącej.Zmiałam się z tego pewnego wieczoruprzy kolacji.Leon wzdrygnął się, kiedy usłyszał, że o tym napomykam, i bardzo mnie przepraszał, ale nie wyzbył się tegonawyku.Był wyrafinowanym światowcem i prawdopodobni eśmiertelnie nudził się w moim towarzystwie.Może dlategoregularnie mnie gdzieś zapraszał, że ciekawiła go wyjątkowa kobieta o wielkiej urodzie i umyśle dziecka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]