X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego matka poprosi, żebyzabrał cię na piknik na wieś.Jego matka rzeczywiście o to poprosiła, on się zgodził,spakowała więc koszyk i pojechaliśmy jego samochodem.Bart był wysokim czterdziestoparoletnim facetem, którynigdy nie wyprowadził się z domu i którego nikt nigdy niepocałował.Pracował ciężko od świtu jako czyściciel okieni zapewne był zbyt zmęczony, by prowadzić życie towarzy�skie.Zgromadził całkiem sporą fortunę, bo nie bardzo miałna co wydawać swoje zarobki.Matka kładła wielki nacisk naten fakt.Zwierzył mi się, kiedy usiedliśmy na trawiastym zboczugdzieś w parku, że niedawno poszedł do lekarza.Lekarz po�lecił mu książkę  ABC seksu", którą Bart kupił i przeczytał.Nic więcej nie musiał mówić; nie było mi potrzebne święteniewiniątko takie jak ja; potrzebowałam dojrzałego mężczy�zny, a już co najmniej takiego, który będzie miał pojęcie, corobi.W najmniejszym stopniu nie kusiło mnie jego bogac- two, a nieporadność wydawała się okropnie nudna; krótkomówiąc, nie miałam ani współczucia, ani zrozumienia dla te�go nieśmiałego chłopczyka w ciele dorosłego mężczyzny.Pełne nadziei twarze naszych matek spochmurniały na�tychmiast po naszym powrocie.Westchnęły: moja matka tra�piła się mną, a jego matka swoim odrzuconym synem.Comiały zrobić?Ale czy moja matka naprawdę chciała, żebym się jużz kimś związała? W kilka miesięcy pózniej, kiedy na krótkozatrzymałam się znowu u rodziny i zaprosiłam jednegoz partnerów do tańca do domu na pogaduszki - i nic więcej- matka osłupiała z moralnego oburzenia, kiedy przyłapałanas, jak przemykaliśmy się na paluszkach przez kuchnię.- Carlo! To prostytucja! - niemal płakała, mówiąc łamanąangielszczyzną, i zasłaniała przy tym rozdygotaną dłoniąusta.Aż się skuliła z żałości i przerażenia i zniknęła w łazien�ce.To oczywiste, że nie miała na myśli prostytucji.Wiedzia�ła, że jej mężowi zdarzają się czasami skoki w bok z prosty�tutkami; być może zaabsorbowana myślami o nich niepotrafiła znalezć odpowiedniego słowa, by wyrazić dezapro�batę dla przyjmowania gościa o tak póznej porze.Kiedy przyszła z wizytą matka mojej przyjaciółki Eileen,poruszyły znowu temat mojego małżeństwa.- A może by ją tak zapisać do klubu samotnych? - zasuge�rowała Eileen.- Do czego? - zapytałam.Wyjaśniono mi wszystko, a jaustąpiłam i udałam się na rozmowę do klubu.Jak tylko weszłam do maleńkiego biura, tuż za drzwiamitrafiłam prosto na ladę na wysokości piersi.Sekretarka sie�działa za ladą w istnym wąwozie, a pokój do rozmów znajdo�wał się na lewo i to stamtąd wyłonił się szef.Był po pięćdzie�siątce, smukłwi ubrany na ciemno.Zmierzył mnie od góry dodołu zagadkowym spojrzeniem, jakby nie do końca przeko�nany, że należę do rodzaju ludzkiego.Nie mieli żadnych opo�rów, żeby przyjąć ode mnie pieniądze, ale mijał miesiąc zamiesiącem i wreszcie zadzwoniłam do nich i zapytałam, cozrobili, by znalezć mi partnera. - Trudno dla pani kogoś znalezć, bo jest pani taka wyso�ka - odparł szef.Mimo to po niecałym tygodniu podano minumer telefonu jakiegoś pana o nieskazitelnym charakterze,który jak powiedziano, jest po rozwodzie - czy mi to nieprzeszkadza?Nie przeszkadzało.Spotkałam się z Leonem w agencji,skąd błyskawicznie zawiózł mnie swoim mercedesem do re�stauracji.Jeśli chodzi o mnie, taki początek świadczył o ge�niuszu mojego uwodziciela.Kocham elegancję i styl, a onmiał pieniądze, by je kupić.Wydawał się dżentelmenem: nie spieszył się, by zaciągnąćmnie do łóżka, nie był dwuznaczny ani niegrzeczny.Dziwnejedynie wydawało mi się to, że nie potrafi się na dłużej sku�pić na chwili bieżącej.Zmiałam się z tego pewnego wieczoruprzy kolacji.Leon wzdrygnął się, kiedy usłyszał, że o tym na�pomykam, i bardzo mnie przepraszał, ale nie wyzbył się tegonawyku.Był wyrafinowanym światowcem i prawdopodobni eśmiertelnie nudził się w moim towarzystwie.Może dlategoregularnie mnie gdzieś zapraszał, że ciekawiła go wyjątko�wa kobieta o wielkiej urodzie i umyśle dziecka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.