[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże, nawet będąctego świadomym, nie chciałem wracać za szybko, by nie zobaczyć Juliet przy jedzeniu.Kiedy w końcu znalazłem się z powrotem w pakowni, Juliet siedziała na brzegu dziuryw podłodze, z dyndającymi nogami, i zabawiała dzieci swą własną wersją bajki o CzerwonymKapturku.Po dwóch loup-garous nie pozostał nawet ślad: żaden skrawek ciała, kości, ścięgnabądz tłuszczu.Rzuciłem linę obok niej i wysłuchałem zakończenia historii.Wiedziałem, że wnajbliższej przyszłości nie zdołam zasnąć przy zgaszonym świetle.* * *- To była moja wina - powtórzyła Sue, tym razem z nutką wyzwania w głosie, jakbyostrzegała, że nie dopuści do jakiegokolwiek krytykowania Juliet.W jej jednym zdrowymoku wezbrały łzy.Z nietypowym dla siebie taktem zamknąłem drzwi wejściowe.W tym samymmomencie Sue przypomniała sobie o moim ratującym twarz kłamstewku dotyczącym picia iumknęła do kuchni, mamrocząc coś o szklance wody.Przeszedłem do salonu i zaczekałem.Znałem ją dość dobrze, by wiedzieć, że woli wypłakać się bez świadków.I kiedy tak siedziałem na czarnej skórzanej kanapie, która skrzypiała przy każdymoddechu, przypomniałem sobie nieprzyjaznego pomocnika bibliotekarza.Chybazrozumiałem, czemu potraktował mnie tak obcesowo.Sue nie miała zwyczaju rozmawiać oswym życiu osobistym i najpewniej nie przedstawiła Juliet kolegom, toteż gość dodał dwa dodwóch i dostał pierwiastek kwadratowy z jednego, uznawszy mnie za chłopaka, który ją pobił.- Woda - oznajmiła Sue, dzwigając tacę - i herbatniki.Pierniczki.Nic więcej niemamy.Ja nie.w tym tygodniu nie zrobiłam zakupów.Postawiła tacę i wycofała się na fotel naprzeciw mnie, sadowiąc się tak, by ukryćprzed mym wzrokiem posiniaczoną połowę twarzy.Sobie także przyniosła szklankę, bo dobragospodyni nie pozwala gościowi samotnie pić.Trzymała ją oburącz, lecz nie uniosła do ust.- Powiesz mi, co się stało? - spytałem.W tych okolicznościach wszelkie banały zabrzmiałyby groteskowo, toteż od razuprzeszedłem do sedna.Jej ramiona poruszyły się niedostrzegalnie, sugerując wzruszenie nimi.- Posprzeczałyśmy się - rzekła lekko drżącym głosem.- Chodziło o to samo co zwykle.Jules nie podoba się to, że pracuję.Wolałaby, żebym zostawała w domu i tylko.no, tylko.Ze współczuciem pokiwałem głową, by pomóc jej pokonać tę przeszkodę.Wiedziałem dokładnie, co ma na myśli.Nie chodzi o to, że Juliet postrzega Suejedynie jako obiekt seksualny.Widzi w niej dostarczycielkę wielu rozrywek i rozkoszy, przyczym seks figuruje na pierwszym miejscu listy.Ale nie da się obejść faktu, że Juliet pragnęła,by Sue została kurą domową, bez słowa skargi zaspokajającą wszystkie jej pragnienia, kiedytylko się pojawią.Być może feminizm nie dotarł jeszcze do piekła, albo może jedna kobietapoddająca się drugiej to szczególny przypadek.Tak czy inaczej, posiadanie przez Suewłasnego życia poza wspólnym z Juliet już wcześniej stało się wężem w ich rajskim ogrodzie.Tylko że nigdy dotąd nie doszło do wymiany ciosów.Juliet zazwyczaj traktowała Suejak coś kruchego i cennego, co mogłoby się zniszczyć po jednym nieostrożnym ruchu.Wistocie można to rozciągnąć na każdego, kto znajdzie się w rękach Juliet, bo dysponuje siłądziesięciu dorosłych mężczyzn, choć serce ma czyste niczym nowojorski śnieg.- Od paru dni była podenerwowana - podjęła Sue, wbijając ponure spojrzenie wszklankę.- Nie była sobą.Warczała na mnie przy każdej okazji, w sprawach, które w ogólenie miały znaczenia.Zazwyczaj podchodzi spokojnie do niemal wszystkiego.Tylko paręrzeczy potrafi ją rozzłościć.A nawet wtedy okazuje wymowną dezaprobatę.Nie awanturujesię.Nie krzyczy, nie rzuca przedmiotami.- A tym razem tak zrobiła?Sue zerknęła na mnie z nieszczęśliwą miną.- Mną - powiedziała.- Rzuciła mną.Czy to się liczy?- Ile czasu trwała ta kłótnia? - spytałem, starając się ze wszystkich sił odegraćdomowego lekarza, by nie musieć reagować na ból widoczny na jej twarzy.- I jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire