[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MówiÅ‚a, że wÅ‚aÅ›ciwÄ… formÄ… dla kobiet jest Romans.Romans, mówiÅ‚a, to kraina, gdzie kobiety mogÄ… swobodniewyrażać swÄ… prawdziwÄ… naturÄ™, jak na Ile de Sein lub Sid, choć nie na tym Å›wiecie.MówiÅ‚a, że w Romansie jednoczÄ… siÄ™ dwie strony kobiecej natury.ZapytaÅ‚am, jakie to dwie strony, onazaÅ› odpowiedziaÅ‚a, że mężczyzni postrzegajÄ… kobiety jako stworzenia podwójne, czarodziejki i demony bÄ…dzniewinne anioÅ‚y.- Wszystkie kobiety sÄ… podwójne? - zapytaÅ‚am.- Tego nie powiedziaÅ‚am - odparÅ‚a.- PowiedziaÅ‚am, że mężczyzni tak je postrzegajÄ….Kto wie, kim byÅ‚aMeluzyna w stanie wolnym, gdy nie widziaÅ‚o jej żadne oko?MówiÅ‚a o rybim ogonie i spytaÅ‚a, czy znam bajkÄ™ Hansa Andersena o MaÅ‚ej Syrence, która zgodziÅ‚a siÄ™na rozpoÅ‚owienie ogona, aby sprawić radość swemu KsiÄ™ciu, wskutek czego zaniemówiÅ‚a i on już jej nie chciaÅ‚.- Ogon byÅ‚ jej wolnoÅ›ciÄ… - powiedziaÅ‚a.- Kiedy uzyskaÅ‚a nogi, czuÅ‚a siÄ™ tak, jakby stÄ…paÅ‚a po nożach.PowiedziaÅ‚am, że gdy przeczytaÅ‚am tÄ™ bajkÄ™, miaÅ‚am okropne sny o chodzeniu po nożach, co wyrazniejÄ… ucieszyÅ‚o.I tak ciÄ…gnęła opowieść o bólu Meluzyny i MaÅ‚ej Syrenki, lecz o swoim przyszÅ‚ym bólu nie powiedziaÅ‚anic.Mniemam, że jestem dość rozgarniÄ™ta, by rozpoznać przenoÅ›niÄ™ lub parabolÄ™, i rozumiem, że możnapomyÅ›leć, iż w swój zagadkowy sposób opowiadaÅ‚a mi o bólach kobiecoÅ›ci.MogÄ™ tylko stwierdzić, że wtedytak mi siÄ™ nie wydawaÅ‚o.Nie, jej gÅ‚os bÅ‚yskaÅ‚ w tej rozmowie niby igÅ‚a, gdy wyszywa Å‚adny wzór.I przysiÄ™-gam, że widziaÅ‚am, jak pod jej sukniÄ… poruszyÅ‚o siÄ™ to, które nie jest niÄ…, i którego ona nie uznaje mimo caÅ‚ejswej bÅ‚yskotliwoÅ›ci.30 kwietniaNie mogÄ™ spać.WezmÄ™ podarunek, który mi daÅ‚a, i wtedy opiszÄ™ - opiszÄ™, co zrobiÅ‚a.Szukamy jej od dwóch dni.Wczoraj rano wyszÅ‚a do koÅ›cioÅ‚a, co przez ostatnie dwa tygodnie czyniÅ‚acoraz częściej.Okazuje siÄ™, że ludzie ze wsi widywali jÄ…, jak staÅ‚a, czasem bardzo dÅ‚ugo, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ ży-wotowi i Å›mierci Niepokalanej Dziewicy, wyrzezbionym u stóp Kalwarii.OpieraÅ‚a siÄ™ o niÄ…, by zÅ‚apać oddech,i kreÅ›liÅ‚a palcem kontury maÅ‚ych figurek, Jak Å›lepa", powiedziaÅ‚ jeden z wieÅ›niaków, Jak rzezbiarz", rzekÅ‚ inny.SpÄ™dzaÅ‚a również caÅ‚e godziny modlÄ…c siÄ™ lub po prostu przesiadujÄ…c w koÅ›ciele, - o tym wiedzieliÅ›my, wie-dzieliÅ›my wszyscy, - z gÅ‚owÄ… okrytÄ… czarnym szalem i dÅ‚oÅ„mi zaciÅ›niÄ™tymi na podoÅ‚ku.Wczoraj, jak zwykle,widzieli jÄ… przy wejÅ›ciu, ale nikt nie widziaÅ‚, żeby wychodziÅ‚a, a przecież wyjść musiaÅ‚a.RL ZaczÄ™liÅ›my szukać dopiero w porze kolacji.Gode przyszÅ‚a do pokoju ojca i powiedziaÅ‚a:- Chyba trzeba wyprowadzić konia i bryczkÄ™, Monsieur, bo mÅ‚oda pani nie wróciÅ‚a, a jej czas siÄ™ zbliża.I nasze myÅ›li opanowaÅ‚y straszne obrazy mojej kuzynki leżącej w bólach na polu, w rowie lub jakiejÅ›stodole.ZaprzÄ™gliÅ›my wiÄ™c bryczkÄ™ i jezdziliÅ›my po wszystkich drogach wÅ›ród kamiennych murków, zaglÄ…da-jÄ…c do kotlin i opuszczonych chat, woÅ‚ajÄ…c czasem, niezbyt czÄ™sto, gdyż byÅ‚o nam wstyd, trochÄ™ za siebie, że-Å›my jÄ… stracili, trochÄ™ za niÄ… że zbÅ‚Ä…dziÅ‚a, i to w takim stanie.ByÅ‚o to okropne dla wszystkich, wiem o tym, a napewno dla mnie.Każdy cal ciaÅ‚a sprawiaÅ‚ mi ból - sÄ…dzÄ™, że niepewność jest najboleÅ›niejszym z ludzkichuczuć, bowiem z jednej strony ponagla, z drugiej - rozczarowuje i paraliżuje.CzuliÅ›my, że nas dusi i rozsadza;każda duża, ciemna plama - krzak janowca z zaczepionÄ… szmatÄ… porzucona beczka, zjedzona przez korniki -stawaÅ‚y siÄ™ przyczynÄ… straszliwej nadziei i lÄ™ku.WspiÄ™liÅ›my siÄ™ do kaplicy PrzenajÅ›wiÄ™tszej Panienki i zajrzeli-Å›my przez otwór Dolmenu, lecz nic nie byÅ‚o widać.I tak to trwaÅ‚o, dopóki nie zapadÅ‚ zmrok, a wtedy ojciecpowiedziaÅ‚:- Boże broÅ„, żeby spadÅ‚a z klifu.- Może poszÅ‚a z kimÅ› ze wsi - powiedziaÅ‚am.- Daliby mi znać - odparÅ‚ ojciec.- PrzysÅ‚aliby po mnie.WiÄ™c postanowiliÅ›my przeszukać brzeg morza.ZrobiliÅ›my wielkie pochodnie, jak wówczas, gdy sztormrzuca Å‚odzie na skaÅ‚y i trzeba zbierać rozbitków i szczÄ…tki.Yannick rozpaliÅ‚ niewielkie ognisko, a ojciec i jabiegaliÅ›my od zatoczki do zatoczki, woÅ‚ajÄ…c i machajÄ…c pochodniami.Raz usÅ‚yszaÅ‚am jakby krzyk, lecz byÅ‚o totylko gniazdo mew.SzukaliÅ›my jej bez odpoczynku, bez strawy, przy księżycu, aż minęła północ i ojciec po-wiedziaÅ‚, że trzeba wracać do domu, może pod naszÄ… nieobecność dotarÅ‚y o niej jakieÅ› wieÅ›ci.Na pewno nie,powiedziaÅ‚am, przecież by po nas posÅ‚ali, lecz ojciec odparÅ‚, że jest ich za maÅ‚o, by opiekować siÄ™ chorÄ… kobie-tÄ… i jeszcze nas szukać.WróciliÅ›my zatem do domu z pewnÄ… nadziejÄ… lecz nie zastaliÅ›my nic i nikogo, z wyjÄ…t-kiem Gode, która wywróżyÅ‚a z dymu, że nie dowiemy siÄ™ niczego przed Å›witem.DziÅ› daliÅ›my znać sÄ…siadom.Z dumÄ… w kieszeni i kapeluszem w rÄ™ce ojciec pukaÅ‚ do wszystkich drzwi ipytaÅ‚, czy ktoÅ› coÅ› o niej wie, lecz wszyscy zaprzeczali, chociaż potwierdzili, że rano byÅ‚a w koÅ›ciele.WieÅ›nia-cy pomogli nam ponownie przeszukać drogi i pola.Ojciec poszedÅ‚ zobaczyć siÄ™ z proboszczem.Nie lubi siÄ™ znim widywać; ksiÄ…dz nie jest czÅ‚owiekiem wyksztaÅ‚conym i wprawia ich obu w zakÅ‚opotanie, dajÄ…c do zrozu-mienia, że powinien zanegować poglÄ…dy religijne mego ojca, które na pewno postrzega jako caÅ‚kowicie obra-zoburcze.Lecz nie oÅ›miela siÄ™ sprzeczać - na pewno by przegraÅ‚, poza tym, gdyby wyszÅ‚o na jaw, że wtrÄ…caÅ‚siÄ™ do pana de Kercoz - nawet w interesie jego nieÅ›miertelnej duszy - straciÅ‚by szacunek okolicy.ProboszczpowiedziaÅ‚:- Jestem pewien, że le Bon Dieu siÄ™ o niÄ… zatroszczy.- Ale czy pan jÄ… widziaÅ‚, mon pere? - dopytywaÅ‚ siÄ™ ojciec.- DziÅ› rano widziaÅ‚em jÄ… w koÅ›ciele - odparÅ‚ ksiÄ…dz.Ojciec sÄ…dzi, że le Curé wie, gdzie ona jest.Przecież nie przyÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do poszukiwaÅ„, jak z pewnoÅ›ciÄ…by zrobiÅ‚, gdyby siÄ™ niepokoiÅ‚.Ale z drugiej strony le Curé jest gruby, uwiÄ™ziony w swym tÅ‚uszczu, gÅ‚upi i po-zbawiony wyobrazni, mógÅ‚ zatem przypuszczać, że mÅ‚odzi i sprawni bÄ™dÄ… szukać lepiej.- SkÄ…d proboszcz miaÅ‚by wiedzieć? - zapytaÅ‚am ojca, on zaÅ› odpowiedziaÅ‚:RL - MogÅ‚a go poprosić o pomoc.Nie potrafiÄ™ sobie wyobrazić, że ktokolwiek mógÅ‚by poprosić o pomoc proboszcza, i do tego w takichokolicznoÅ›ciach.Ma wyÅ‚upiaste oczy, rozlane usta i żyje dla swego żoÅ‚Ä…dka.Ale ojciec powiedziaÅ‚:- Odwiedza klasztor Å›w.Anny, na drodze do Quimperlé, gdzie biskup zaÅ‚ożyÅ‚ schronisko dla odepchniÄ™-tych i upadÅ‚ych kobiet.- Nie mógÅ‚ jej tam wysÅ‚ać! - zawoÅ‚aÅ‚am.- To nieszczÄ™sne miejsce [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire