[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alenikt taki nigdy nie zostałby tu wpuszczony.Niclas Winter,artysta tworzący instalacje, miał trzy fobie: bał się dużychptaków, dżdżownic i dzieci.Dość miał kłopotów z przetrawieniem własnego dzieciństwa i nie znosiłprzypominania go sobie widokiem bawiących się,hałasujących i dokazujących milusińskich.Położenie atelier wodległości zaledwie dwustu metrów od szkoły podstawowejbyło faktem żałosnym, z którym ledwie potrafił nauczyć siężyć.Pod wszystkimi innymi względami było idealnie - czynszniski, a większość dzieci trzymała się z daleka, odkądwywiesił na drzwiach tabliczkę z rysunkiem dobermana inapisem  Zły pies.Lokal miał kształt prostokąta zbliżonego do kwadratu,szesnaście na niecałe osiemnaście metrów.Cały bałagankoncentrował się pod ścianami, stanowiąc ramę zniezbędnych rupieci dla dużego obszaru na środku.W tymmiejscu zawsze było czysto i pusto, wyjąwszy tę instalację,nad którą Niclas Winter aktualnie pracował.Pod jedną zkrótszych ścian stały cztery instalacje, które w zasadzie jużukończył, ale nikomu ich jeszcze nie pokazał.Wypił łyk szampana, nieco zbyt słodkiego, a poza tym niedość dobrze zmrożonego.To była jego najlepsza praca.Dzieło nazywało się I was thinking of something blue andmaybe grey, darling4 i właściwie zostało już zakupione przezStatoil Hydro.Na środku instalacji wznosił się monolit z manekinówsklepowych, splecionych ze sobą jak na oryginalnej rzezbie wParku Vigelanda, ale z powodu całkowitej sztywności lalek - zwyjątkiem kolan, łokci, bioder i barków - sześciometrowafigura była dosłownie kolczasta.Głowy na prawie złamanychkarkach, sztywne palce i stopy z pomalowanymi paznokciamimartwo sterczały w przestrzeni.Całość oplątywał lśniący,cienki kolczasty drut ze srebra.Oczywiście prawdziwego.Jużsam ten drut kosztował majątek.Z bliska dało się zauważyć,że nagie, martwe lalki mają na nadgarstkach kosztownezegarki, a prawie każda nosi też naszyjnik.Manekiny, kiedy jekupował, były pozbawione płci, jedynie szerokie barki i brakpiersi odróżniał mężczyzn od kobiet, no i miękko zarysowany4 Myślałem o czymś niebieskim i może szarym, skarbie. wzgórek na łonie.Niclas Winter przyszedł im na ratunek.Kupił tyle wibratorów w internetowym sklepie handlującympornografią, że dostał znaczny rabat, i zamontował je nawykastrowanych manekinach.Wibratory reklamowano jako naturalne , co, jak Niclas Winter wiedział, kompletniemijało się z prawdą.Były kolosalne.Polakierował je sprayemna fluoryzujące kolory, przez co jeszcze bardziej przyciągałyuwagę.- Idealne - mruknął do siebie i jednym łykiem opróżniłszklankę.Cofnął się o kilka kroków i przekrzywił głowę.Poprzednia wystawa Niclasa Wintera okazała sięogromnym sukcesem.Trzy instalacje zewnętrzne przez czterytygodnie stary na Kei Ratuszowej.Ludzie piali z zachwytu.Krytycy również.Sprzedał wszystko na pniu.Pierwszy raz wżyciu prawie pozbył się długów, a najlepsze ze wszystkiegobyło to, że firma Statoil Hydro, która już wcześniej kupiłaVanity Fair, reconstruction5, zamówiła I was thinking.napodstawie jednego szkicu.Cena wyniosła dwa miliony.Półmiliona dostał zaliczką, ale całe te pieniądze i nie tylkoutonęły w samych materiałach.A potem te dupki się rozmyśliły.Niclas Winter nie miał zbyt wielkiego pojęcia o kontraktachi kiedy wściekły poszedł do adwokata z listem, który otrzymałw pazdzierniku, zrozumiał, że najwyższa pora poszukać sobieagenta.Statoil Hydro miała bowiem wszelkie prawo zrobić to,co zrobiła.W kontrakcie znajdowała się klauzula dotyczącarezygnacji, a Niclas Winter ledwie rzucił okiem na dokument,zanim półprzytomny ze szczęścia go podpisał.W obecnym klimacie finansowym - napisano w liście z żalem- byłby to niedobry sygnał dla pracowników i właścicieli.-bełkotali niżej na kartce.- Umiarkowanie.Pewnawstrzemięzliwość w zbędnych wydatkach.Bla, bla, bla.Niech to piekło pochłonie!Przeklęty list przyszedł cztery dni przed śmiercią matki.W ciągu ostatnich godzin, jakie przy niej przesiedział,bardziej dla pozorów niż z prawdziwego żalu, wszystko się5 Targowisko próżności, rekonstrukcja. odwróciło.Niclas Winter wyszedł z pokoju swojej zmarłejmatki w Hospicjum Lovisenberg z uśmiechem na ustach, znową nadzieją i z zagadką do rozwiązania.Zagadkę udało się rozwiązać.Oczywiście zajęło to trochę czasu.Matka do tego stopniasłabo kontaktowała, że na odnalezienie właściwej kancelariimusiał poświęcić kilka tygodni.Za bardzo się stresował i podrodze popełnił kilka głupstw.Ale wreszcie osiągnął, cochciał.Spotkanie zostało wyznaczone na pierwszy dzieńroboczy po Nowym Roku, a mężczyzna, z którym NiclasWinter zamierzał się spotkać, miał z niego uczynić bardzobogatego człowieka.Dolał sobie szampana i wypił.Leciuteńkie odurzenie dobrze mu zrobiło.Dzieło byłoukończone.Nawet jeśli Statoil Hydro nie rozpoznała czasuswego nawiedzenia, to znajdą się inni kupcy.Mając takiepieniądze, jakie teraz zgarnie, będzie w stanie przyjąćpropozycję jesiennej wystawy w Nowym Jorku.Będzie mógłrzucić wszystkie bezsensowne dorywcze prace, które wysysałyz niego sity i kreatywność.Z narkotykami też skończy.I zpiciem.Będzie pracował przez całą dobę na okrągło bezżadnych zmartwień [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire