[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedząca przed nią Helena nie była Spartanką, tak jakpoprzednia.Nosiła suknię z jakiegoś sztywnegosamodziału.W długich jasnych włosach miała niebieskie niteczki,a siedziała na stosie farbowanych skór i futer.Nagrzbietach jej dłoni widniały wymalowane niebieską farbąjakieś zawijasy Helena mgliście rozpoznała pismoirlandzkie.Przyszło jej do głowy celtyckie i była pewna,że nawet jeśli nie chodzi dokładnie o to, to o coś bardzobliskiego.Druga Helena miała przytroczony do paska sztylet.Desperacko zaciskała na nim dłoń, gdy dotarł do niejchoćby najcichszy dzwięk zza zamkniętego izakratowanego okienka jej celi.Wyglądała jak dzikus itraktowano ją jak zwierzę w klatce.Helena zaczęła sięzastanawiać, czy to jej wcielenie było niebezpiecznie. Ginewro, moja pani! dobiegł zza okna znajomygłos.Lucas.Ginewra otworzyła okiennice, a Helena natychmiastzorientowała się, czemu ta jazń jest tak przerażona.Gdytylko Ginewra i Lucas spojrzeli na siebie, w kącie powozuzaczęły jęczeć erynie.On siedział na dużym czarnym koniu i kłusował obokpowozu.Miał na sobie strój z czarnej skóry, czarnąwełnianą pelerynę, a do pasa przypięty długi pałasz.Wydawał się potężny, drapieżny i piękny. Czy potrzebujesz ulżyć potrzebie? spytał wdziwnym, melodyjnym języku, który Helena rozumiała,choć nie słyszała go nigdy wcześniej. Jak dobrze wiesz, matka nauczyła mnie mówićdoskonałą łaciną warknęła Ginewra w innym języku; tenHelena także jakimś cudem rozumiała.Podejrzewała, żeto łacina. Nie była plugawą Rzymianką jak ty,pochodziła z południa. Nie jestem Rzymianinem.Nie nazywaj mnie tak odparł drugi Lucas z niebezpiecznym błyskiem w oku.Mów mi sir Lancelot.Ich złowrogie spojrzenia spotkały się i splotły.Eryniezawodziły, a Ginewra i Lancelot aż dygotali, usiłując nadsobą zapanować.Helena wiedziała, że gdyby nie kraty woknach, zaatakowaliby się nawzajem.Lancelot spojrzał na długi zastęp towarzyszących muwojowników, jak gdyby musiał sobie przypomnieć, że sąświadkowie, którzy powstrzymaliby go przed zrobieniemczegoś głupiego. Dlaczego nie zabijesz mnie od razu? wysyczałacicho Ginewra.Ona najwyrazniej też miała świadomość,że obserwują ich ludzie, a ci nie zrozumieliby tejirracjonalnej wzajemnej nienawiści. Tę przyjemność zostawię Arturowi, mojemukuzynowi i królowi odparł Lucas sztywno i zociąganiem, jakby coś go niepokoiło. Oczywiście potym, jak za niego wyjdziesz i zapewnisz mu wiernośćswojego klanu.Wówczas, jestem pewien, zapłodni cię zrozkoszą. I to nas nazywacie barbarzyńcami parsknęłaGinewra.Zatrzasnęła okiennicę i opadła na stos futer.Helenawiedziała pamiętała że futra stanowiły część dużegoposagu Ginewry.Jej ojciec głowa klanu wraz zorszakiem weselnym córki wysłał wiele darów.Ofiarowując te wszystkie kosztowne dobra, chciałpogodzić się z niepokonanymi najezdzcami z południa, aGinewra była najważniejszym łupem wojennym.Najpiękniejsza dziewczyna na wyspie została przekazanaw darze potężnemu złotowłosemu najezdzcy z dalekiegokraju.Zdesperowany klan żywił nadzieję, że Arturowispodoba się podarunek, bo jeśli nie, król wyrżnie ichwszystkich.Ginewra wiedziała, że ojciec choć oschły bardzoją kochał.Nie mógł podejrzewać, że wysyła ukochanedziecko na śmierć.Nie był taki, jak inni mężczyzni zewschodu albo jak jej zmarła matka.Wódz klanu czy nie,ojciec był zwykłym śmiertelnikiem i wierzył, że czyniswojej córce niedościgły zaszczyt, oddając ją nowemu,młodemu i, jak powiadano, przystojnemu władcy.Ginewra nie znajdowała żadnego racjonalnegoargumentu przeciwko temu.Ojciec miał wszelkie prawowydać ją za każdego mężczyznę, jakiego wybrał, i jeśli niezamierzała zdradzić sekretu swojego i swojej zmarłejmatki, musiała się na to zgodzić.W jej oczach zalśniły łzy wściekłości i frustracji.Helena doskonale pamiętała desperację Ginewry w tejpatowej sytuacji, bo kiedyś była na jej miejscu. Nie odpowiedziałaś mi na pytanie krzyknąłgniewnie Lancelot. Jesteś zamknięta już cały dzień.Czynie potrzebujesz udać się za potrzebą, księżniczko?Ginewra dumnie otarła łzy, przygładziła wzburzonewłosy i znów otworzyła okno. Nie! wrzasnęła i zatrzasnęła okiennicę.Lancelot, zaskoczony, parsknął śmiechem.Przezchwilę nie mógł się zdecydować, co robić.Jego czarnyrumak dreptał nerwowo przed zakratowanym oknem, jakgdyby jezdziec nie mógł się zdobyć na to, żeby odjechać.W końcu Lancelot zacmokał i jego Goliat pogalopowałdalej.Ginewra oparła czoło na złożonych ramionach iusiłowała nie myśleć o tym, jak bardzo pragnie opróżnićpęcherz.Chwilę pózniej zaniepokojona podniosła głowę.Z tyłuorszaku dobiegały wrzaski i skowyty.Ktoś wył w agonii.Ginewra zerwała się na równe nogi i dobyła sztyletu,warcząc przy tym jak poganka, którą przecież była.Wóz zatrzymał się, a wkoło słyszała krzyki mężczyzn.Coś uderzyło w bok wozu, aż Ginewra osunęła się naprzeciwległą ścianę swojej klatki.Upadła na kolana,kiedy kolejne mocne uderzenie przewróciło wóz na bok,oknem do dołu.Wewnątrz zrobiło się całkiem ciemno, ajedyna droga ucieczki została odcięta. Za księżniczkę! dobiegł z daleka głos Lancelota
[ Pobierz całość w formacie PDF ]