[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tych Julian, Gustaw i Ksawe-ry poszli zaraz.Tamci z domu, a Gucio - to nawet wprost ze szkółw Puławach.Dwaj najmłodsi chłopcy są na nauce w Krakowie.Ju-lian zginął w bitwie gdzieś w Miechowskiem, a biedny Gucio.Panna Salomea gorzko zapłakała.Po chwili wytarła, oczy i mówiła:- To samo i Ksawery nie żyje.Moja wujenka, a matka tych chłop-ców, pojechała szukać po obozach.Minęło już cztery tygodnie,jak jej nie ma.Jeden %7łyd, karczmarz tutejszy, co końmi handluje,a właściwie koniokrad, widział się z wujenką, jak wracała skądśz Sandomierskiego.To znowu była wieść między tutejszymi chłopami, co teraz wy-łapują powstańców, żeby ich do Cyngiera 6 odstawiać - że się starao uwolnienie wujaszka z więzienia w Opocznie.Podobno Ksawerego zwłoki znalazła w jakiejś szopie.- Skądże te wieści?- Furman Skowron, co jezdził z wujenką, opowiadał.Wyjechaliczterema końmi i powozem, a furman wrócił sam i piechotą.Koniewujeneczka sprzedała, powóz to samo, bo jej trzeba było pieniędzyna przepłacanie, żeby wuja uwolnić.Jak ten furman wrócił, to nawetnie zaszedł, żeby powiedzieć, co się stało, tylko zabrał się do swojejwsi.Przez dziesiąte osoby dowiedzieliśmy się od niego.- I cóż mówił?- Mieli podobno wszyscy pobici koszule długie ze zgrzebnegopłótna aż do stóp, a pod szyją kokardy trójkolorowe jeden w drugie-go.I tak przed pochowaniem leżeli w szopie pokotem.A Ksawerymiędzy nimi.- Koszule, kokardy! Cóż za przepych, cóż za łaska! - śmiał sięOdrowąż.Przekręcił się twarzą do góry i patrzał w powałę.Panna Salomea mówiła dalej:- A niech pan sobie wyobrazi, co z Guciem.W jednej bitwieuciekał na koniu.Wpadł w opłotki pod jakąś wsią i byłby uszedł6 Cyngier - Czengiery29Stefan %7łeromskicało, bo miał pod sobą konia-cudo, kasztana, co się tu od zrebięciana naszym pastewniku wychował.Trzeba nieszczęścia - cielę wylazłoskądś na środek drogi i kasztan się na nim potknął.Dragoni, co Gu-cia ścigali, wtedy dopadli.Roznieśli go tam na pałaszach, rozrąbali,rozsiekali, ale tak, że tylko kadłub bez głowy i bez rąk poniósł końw pola.Milami, podobno, zbiegany nosił potem trupa - wreszciewłóczył go po ziemi, gdy ciało wypadło z siodła, a jedna noga w strze-mieniu została.Och, taki koń! Któż to mógł przeczuć.Wszyscyśmygo kochali, jezdzili na nim, za szczęście było dosiadać go oklep i podsiodłem.%7łeby się tak podle potknąć, nie przesadzić cielęcia, zdradzićnajlepszego panicza! Kochany Gucio! Taki śliczny, taki wesoły.Krótko załkała, zaszlochała.Odrowąż milczał, bez współczuciapatrząc na jej płacz.Wytarła oczy i mówiła jeszcze:- Wszystka służba rozbiegła się z tego domu.Jednej nocy przy-szli tu powstańcy pod panem Jeziorańskim, a zaraz po nich wojsko.Powstańcy się zabarykadowali w gorzelni, to samo w spichlerzu,zaczęli stamtąd oknami i z dymników strzelać.Podpaliło wojskoten spichlerz.Zajęła się gorzelnia od dachu.Spaliło się wszystko- gorzelnia, spichlerz, obory i stodoły.Szczęście jeszcze, że wiatrniósł perzynę na łąki, bo byłaby i druga stodoła nie ocalała, anistajnia, ani nawet dwór - taki był ogień.Od tego czasu wszystkoz tego domu pouciekało.Konie pobrali do ostatniego - zrebiętaktoś ukradł w nocy.Co tylko było w spiżarni, powstańcy zabrali.A już od czasu, jak mój tatko poszedł do powstania, to my się tylkoze Szczepanem zostali.- To pani ma ojca?- A mam.Mój tatko tu był rządcą w Niezdołach u wujostwa Ru-deckich przez całe dwadzieścia dwa lata, od czasu, jak wrócił z Sybi-ru.Bo mój tatko w tamtą rewolucję7 był wachmistrzem w strzelcachkonnych i na Sybirze był za to.7 W tamtą rewolucję - mowa o powstaniu listopadowym.30Wierna Rzeka- A mamę pani ma jeszcze?- Moja mama umarła, jakem miała rok, to znaczy temu już dwa-dzieścia dwa lata - nie, dwadzieścia jeden.- O, ujmuje sobie pani lat!.- A może sobie mam jeszcze dodawać? Wcale nie ujmuję.Po chwili dodała ni to z dumą, ni z pewnym zażenowaniem, jaksię mówi o sprawach i szczegółach familijnych, które tylko w swoimkółku wielkie są i znaczne, a dla obcych nie egzystują:- Mój tatko ma tylko sześć palców u obu rąk.- Czemu?- A bo mu w bitwie pod Długosiodłem kula urwała akurat, kiedytrzymał karabinek przy twarzy i celował.Tu ma dwa palce urwanei tu dwa.Jak się myje, to tak śmiesznie.Pokazała składając dłonie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]