[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Razem zwidmem skazującego wyroku, które realnie wyłoniło się z artykułu zamieszczonego w ,,Kroywen - Expressie", przyszłajednak pewność, że w olbrzymiej masie doskonałych absolwentów, ostatecznie już zapieczętowanych i obojętnych na to, coczłowiek w moim położeniu miał do powiedzenia w najistotniejszej dla wszystkich sprawie, znajdę przecież ludzi dalejposzukujących prawdy i skłonnych do pogłębienia swej wiedzy.Musiałem tych ludzi znalezć sam, ponieważ głoszone od lat nauki Płowego Jacka nie rozbijały muru milczenia natemat sensu życia w świecie wypełnionym dekoracjami.Wsiadłem do autobusu i pojechałem w stronę Zródmieścia, na ten odcinek brzegu Vota Nufo, gdzie woda byłaprawdziwa.Zaspokoiłem pragnienie, pijąc wodę prosto z jeziora.Ryzykowałem, że nałykam się zarazków cholery.Poszedłem kawałek dalej.Cały most przy wylocie Dwudziestej Ulicy skonstruowany był solidnie ze stali.Z obu stron otaczała go rzeczywistawoda.NL widziałem stąd żadnych stałych dekoracji.Drzewa i inne rośliny oraz wszystkie domy dookoła, oglądane zzewnątrz, tworzyły w sumie naturalny krajobraz.Tylko obiekty ruchome (jak samochody i przechodnie) w przeważającejwiększości były sztuczne.Wśród przechodniów niekiedy pojawiali się żywi ludzie.W tym rejonie na kilometrowej drodzenaliczyłem ich około trzydziestu.Próbowałem ustalić, jaka reguła związałaby wszystkich żywych w jedną grupę, lecz nieodkryłem żadnej zasady.Autentyczni przechodnie byli różni - tacy, jakich w normalnych warunkach przypadkowo spotykasię gdziekolwiek na ulicy.23 / 49 ADAM WIZNIEWSKI  SNERG - WEDAUG AOTRAWyszedłem na przylegający do jeziora plac, pośrodku którego stał zespół supernowoczesnych, prawdziwychbudynków Uniwersytetu.Wyższe partie obiektów zespołu, wzmocnione lekkimi konstrukcjami ze stali i betonu, rozcinałybłękit nieba i olśniewały w blasku słońca płaszczyznami szkła oraz aluminiowymi elementami.Barwne pomosty i kolumnywspierały się na marmurowych segmentach.Na placu rosły okazy żywych palm.Wszędzie panowała czystość i idealnyporządek.To tu - pomyślałem.Oto miejsce, gdzie Rozum i wiecznie niespokojna, poszukująca prawdy Myśl wznosi sięnajwyżej.Tutaj z łatwością znajdę kogoś, kto dojrzy sens w argumentach przemawiających za filmową wersjąrzeczywistości.Poszedłem szybko aleją między rzędami nieoszukanych cyprysów.Dopiero w budynku zawahałem się: zadrżałemonieśmielony świetnością wnętrza oraz bliskością tytanów myśli.Do tego stopnia uległem potęgującej się tremie, żezamiast przygotowanej tezy poczułem całkowitą pustkę w głowie.Patrząc na ręce, widziałem tylko żałobę za brudnymipaznokciami.W tym stanie ducha mogłem się obawiać, czy zdołam przekazać komuś zgromadzoną wiedzę w formiedostatecznie atrakcyjnej, aby wywołać jego zainteresowanie.Wróciłem na dziedziniec nie napotykając nikogo po drodze.Raz jeszcze zbliżyłem się do fontanny, której wodny pióropusz zraszał świeżą zieleń trawy.Umyłem ręce.Nawszelki wypadek - pomyślałem - aby zabezpieczyć się przed niespodzianką, jaką mógł przynieść emocjonalny stosunek dosprawy, należało usiąść gdzieś i spokojnie sformułować wszystko na papierze.Miałbym więcej czasu na dobórodpowiednich słów niż podczas rozmowy.Ponadto - w razie drugiego ataku nieśmiałości wywołanej legendarnąinteligencją profesorów - mógłbym przekazać zapisaną kartkę właściwej osobie.Pobiegłem zaraz na róg Dwudziestej Ulicy, gdzie stał kiosk z prawdziwymi drobiazgami.Kupiłem zeszyt i długopis.Usiadłem pod pinią i na czterech kartkach wyrwanych z zeszytu przedstawiłem swój punkt widzenia na temat dekoracji.Dopiero w uniwersyteckim korytarzu uświadomiłem sobie, jaka jest przyczyna głębokiej ciszy w całym gmachu.Trafiłem na wiosenną przerwę w zajęciach studentów.Zawiedziony, skierowałem się już do wyjścia, gdy usłyszałemkobiecy głos dobiegający spoza mijanych drzwi.Podniosłem głowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire