[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A więc je się, je, i je przez dwanaście godzin.Towszystko wygląda tak, jakby Paolo chciał zemścić się naswoich krewnych za każde wesele, na które był zaproszony.Teraz to wszystko dostaniecie z powrotem, pomyślał pewnie.Dobre włoskie wesele różni się od złego liczbą potraw.Pózniej dowiaduję się, że na ten przepych Paolo sięzadłużył.Funkcjonują tu bowiem dość popularne kredytyweselne w bankach, tak by nikt nie musiał się kompromitowaćskromnym ślubem.Liczyłem się z tym, że podobnie jak u nas w Niemczech,podczas wesela trzeba będzie słuchać nadętych mów albooglądać kompromitujące scenki rodzajowe, w którychżyczliwi przyjaciele naśladują najważniejsze wydarzenia zżycia pana młodego związane z poszukiwaniem jegowybranki, co często prowadzi do konsternacji zebranych,czasami nawet do burzliwych sporów.Spodziewałem się też,że szybko będzie można poluznić krawat, napić się dużo wina,a pózniej w nocy wypalić wspólnie z panem młodympapierosa na parkingu.Oczywiście tu jest inaczej.Jestem już po piątym daniu (grillowanej rybie z kopremwłoskim) i nie byłbym w stanie nawet zapalić papierosa.Mojawina - za każdym razem jadłem wszystko do końca.Saraostrzegała mnie co prawda już w domu:  Nie jedzwszystkiego, bo nie dasz rady".Ale ponieważ zostałem tak wychowany przez nonnęAnnę, każdy stawiany przede mną talerz grzeczniewymiatałem do czysta.W brzuchu mam risotto i makaron,sałatkę koktajlową, jagnięcinę i rybę, i więcej już nie mogę.Niestety nie jest to nawet połowa uczty.Pogryzając szóstąpotrawę, małą, ale budzącą wstręt roladę cielęcą, zauważam,że kelnerzy przynoszą nie tylko danie, lecz także folięaluminiową.Jest bowiem przyjęte, że jedzenie zabiera się zesobą do domu, bo przecież szkoda by było je wyrzucić. Prawdopodobnie tym można wytłumaczyć wielkie torby, któreprzyniosły ze sobą panie.Gdzieś pomiędzy siódmym a dziewiątym daniem znikamój teść.Ursula wychodzi, by go poszukać, ale po kilkuminutach wraca, nie znalazłszy go.A co, jeśli miał zawałserca w toalecie? Albo kłóci się z kucharzem w kuchni? Sarapyta fotografa Anselma, ale on też nie widział Antonia.- Czy możesz go poszukać? - prosi mnie Sara, którapoważnie się martwi, ponieważ Antonio już raz się zgubił.Jechali wtedy autokarem do Wiednia, a zniknął wzajezdzie koło Norymbergi.Kiedy kilka godzin pózniejzdenerwowana na dobre Ursula zawiadomiła policję,zadzwonił do mnie i do Sary.Jego głos brzmiał tak, jakby byłw kosmosie, ale nie był w kosmosie, tylko w Pradze.Poprzerwie na toaletę wsiadł do niewłaściwego autokaru i wraz zklubem kręglarskim z Wiesbaden pojechał do Czech.Ci ludziebyli tacy mili, opowiadał pózniej.Dlatego nie zauważył, żesiedzi w nie swoim autokarze.A poza tym Praga jest o wieleładniejsza niż Wiedeń i Ursula koniecznie musi tam pojechać,bo naprawdę warto.Szukam więc Antonia w kuchni, na parkingu, w sąsiednimbarze, wreszcie w męskiej toalecie, gdzie przyłapuję tylkodwóch młodych chłopaków na paleniu papierosów.W końcu przechodzę obok sali, gdzie bawi się innetowarzystwo.I kogo tam widzę? Gwałtownie gestykulującegoAntonia, który stoi przed parą nowożeńców i przekonuje ichdo czegoś.Pozostali goście przyglądają się temu znajwiększym napięciem.Podchodzę do niego równocześnie zpewnym korpulentnym panem, który przygląda mi się, jaksędzia najwyższy skazanemu na śmierć.- Tu jesteś, Toni.- Gdzie wy wszyscy są? Przychodzę z toaleta i nikt niema. Okazuje się, że mój teść spokojnie zjadł dwa dania naniewłaściwym weselu, ale potem został przepędzony przezpewnego grubianina, który twierdził, że Antonio siedzi najego miejscu.Następnie poskarżył się nowożeńcom nabrutalne traktowanie i poinformował ich, że nie jechał tuczterystu kilometrów (według rachuby Antonia), żeby jakiśtłuścioch pozbawiony dobrych manier, jak ten tu, popsuł muten dzień i że takie coś w Niemczech nigdy by się niezdarzyło.Rzeczony tłuścioch to brat narzeczonego.Dokładnie wchwili, gdy Antoniowi grożą cięgi, na scenie pojawiam się ja.Brat rozpina właśnie guziki mankietów koszuli.Z powodunieznajomości języka mój wkład w rozwiązanie konfliktu bezużycia przemocy wyraża się tym, że ciągnę Antonia za ramię.Ten wcale nie widzi, że igra ze swoim życiem.- Toni, chodz już.- To nie jest sposób, jak traktować gości.- To nie jest też wesele, na które jesteś zaproszony.- Nie jest?- Czy ta kobieta wygląda jak twoja bratanica Pamela?Nie, oczywiście, że nie, bo ta panna młoda jest wyraznieładna.Antonio nie mógł tego nie zauważyć.- Ach, nie ta zabawa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire