[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚ to cel wart jego dążeÅ„. - ZostawiÅ‚a pana dla niego, prawda, lordzie Hargreaves? - spytaÅ‚ tuż obok dziewczÄ™cygÅ‚osik.John odwróciÅ‚ wzrok od stojÄ…cej po przeciwnej stronie sali balowej Isabel i skÅ‚oniÅ‚ siÄ™uroczej brunetce, która siÄ™ do niego odezwaÅ‚a.- Lady Stanhope, jestem zaszczycony.- Grayson zniszczyÅ‚ paÅ„skie przytulne gniazdko - mruknęła, odwracajÄ…c siÄ™ od niego,by poszukać wzrokiem Pel.- Niech pan spojrzy, jak zagorzale strzeże jej lord Spencer.Wiepan równie dobrze jak ja, że zjawiÅ‚ siÄ™ tu na wyrazne polecenie Graysona, bo z wÅ‚asnej woliby nie przyszedÅ‚.Ciekawe, czemu Grayson sam siÄ™ nie zjawiÅ‚.- Nie mam ochoty rozmawiać na temat lorda Graysona - stwierdziÅ‚ cierpko John.NiemógÅ‚ siÄ™ powstrzymać i spojrzaÅ‚ na swojÄ… byÅ‚Ä… kochankÄ™.Wciąż nie pojmowaÅ‚, jak tomożliwe, że w tak krótkim czasie sytuacja ulegÅ‚a tak drastycznej zmianie.Owszem, zauważyÅ‚rosnÄ…cy niepokój Pel, ale Å‚Ä…czyÅ‚a ich przecież przyjazÅ„ i potrafili dawać sobie rozkosz.- Nawet jeÅ›li rozmowa na jego temat pozwoli przywrócić pana do Å‚ask lady Grayson?OdwróciÅ‚ siÄ™ do niej gwaÅ‚townie.W toalecie z krwistoczerwonej satyny nie sposóbbyÅ‚o nie zauważyć wdowy Stanhope, nawet w tÅ‚umie.Tego wieczoru John kilkakrotnie jużzwracaÅ‚ na niÄ… uwagÄ™, zwÅ‚aszcza że najwyrazniej przez dÅ‚ugi czas bacznie go obserwowaÅ‚a.- Co pani chce przez to powiedzieć?Wypomadowane usta lady Stanhope uÅ›miechnęły siÄ™ znaczÄ…co.- Ja chcÄ™ Graysona.Pan chce jego żonÄ™.Współpraca przyniosÅ‚aby obopólne korzyÅ›ci.- Nie mam pojÄ™cia, o czym pani mówi.- Ale zaintrygowaÅ‚a go.ByÅ‚o to po nim widać.- Nic nie szkodzi, mój drogi - odparÅ‚a przeciÄ…gle.- Ja mam, i to wystarczy.- Lady Stanhope.- JesteÅ›my sprzymierzeÅ„cami.ProszÄ™ mi mówić po imieniu.Zdeterminowany ruch brody i spojrzenie równie twarde jak jadeit, do którego podobnebyÅ‚y jej oczy, powiedziaÅ‚y Johnowi, że Barbara ma plan.ZerknÄ…Å‚ znów na Pel i zauważyÅ‚, żeona też na niego patrzy, zagryzajÄ…c ze zmartwienia wydatnÄ… dolnÄ… wargÄ™.PoczuÅ‚ bolesneukÅ‚ucie urażonej dumy.Barbara wzięła go pod ramiÄ™.- Przejdzmy siÄ™, to przedstawiÄ™ ci swój plan. RozdziaÅ‚ 10.Isabel siedziaÅ‚a przy sekretarzyku w buduarze i zamaszystym ruchem rÄ™kiwy­pisywaÅ‚a ostatnie zaproszenie, próbujÄ…c zagÅ‚uszyć drÄ™czÄ…ce jÄ… obawy.Grayson nie należaÅ‚do ludzi, którzy przeÅ‚knÄ™liby lekko tego rodzaju machinacje.ByÅ‚ przebiegÅ‚y i pozbawionytypowych dla wiÄ™kszoÅ›ci osób skrupułów i choć po­dziwiaÅ‚ podobnÄ… zmyÅ›lność u innych, niemiaÅ‚ zrozumienia dla tych, którzy próbowali z nim swoich sztuczek.W peÅ‚ni Å›wiadoma, że wchodzi w paszczÄ™ lwa, przeżyÅ‚a chwilÄ™ rozterki i spojrzaÅ‚a narówny stosik kremowych bilecików.- Mam je wysÅ‚ać natychmiast? - spytaÅ‚ usÅ‚użnie sekretarz.Isabel zawahaÅ‚a siÄ™ krótko i pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Jeszcze nie.Na razie jesteÅ› wolny.Isabel wstaÅ‚a od sekretarzyka ze Å›wiadomoÅ›ciÄ…, że wstrzymujÄ…c poszukiwaniakochanki dla Graya, odsuwa tylko w czasie nieuniknione, zadanie to wymagaÅ‚o jednak od niejwiÄ™kszej siÅ‚y wewnÄ™trznej.NapiÄ™cie miÄ™dzy nimi i wza­jemne przyciÄ…ganie zagrażaÅ‚o jejzdrowiu psychicznemu.Minionej nocy nie spaÅ‚a dobrze.Jej ciaÅ‚o, choć obolaÅ‚e, tÄ™skniÅ‚o za jego do­tykiem.Gdyby tylko wiedziaÅ‚a, z jakiego powodu ich wzajemna relacja ulegÅ‚a tak diametralnejzmianie, być może udaÅ‚oby siÄ™ jej znalezć sposób, by zawrócić jÄ… na poprzednie tory.Gray poprosiÅ‚ jÄ… wczeÅ›niej o rozmowÄ™, wiÄ™c poszÅ‚a do jego pokoju.Na sa­mÄ… myÅ›l otym, że go zobaczy, czuÅ‚a nerwowe podniecenie.ZdążyÅ‚a zaledwie uchylić drzwi, gdyzamarÅ‚a na dzwiÄ™k rozezlonych gÅ‚osów.- Martwi mnie, co ludzie gadajÄ…, Gray.Zwykle nie bywam na tego typuugrzecznionych spotkaniach towarzyskich i nie miaÅ‚em pojÄ™cia, że jest aż tak zle.WrÄ™czfatalnie.- Moja reputacja to nie twoja sprawa - odparÅ‚ kwaÅ›no Grayson.- WÅ‚aÅ›nie że moja, do diabÅ‚a! - krzyknÄ…Å‚ Spencer.- NoszÄ™ to samo nazwisko.Ganiszmnie za hulaszcze życie, podczas gdy twoja wÅ‚asna żona ma dużo gorszÄ… reputacjÄ™.LudziezastanawiajÄ… siÄ™, czy zdoÅ‚asz przywoÅ‚ać jÄ… do porzÄ…dku.Ciekawi ich, czemu wyjechaÅ‚eÅ›.SzepczÄ… miÄ™dzy sobÄ…, że może ta krnÄ…brna małżonka okazaÅ‚a siÄ™ ponad twoje siÅ‚y.%7Å‚e niejesteÅ› wystarczajÄ…co mÄ™ski, aby.- Lepiej nic wiÄ™cej nie mów.- W gÅ‚osie Graya pobrzmiewaÅ‚a grozba.- Udawanie, że o niczym nie wiesz, tu nie pomoże.Nie byÅ‚o jej ledwie kilka minut, bowyszÅ‚a siÄ™ odÅ›wieżyć, a ja w tym czasie usÅ‚yszaÅ‚em rzeczy, które zmroziÅ‚y mi krew w żyÅ‚ach. Matka ma racjÄ™.PowinieneÅ› wystÄ…pić o rozwód.Bez trudu znajdziesz dwóch Å›wiadków,którzy potwierdzÄ… cudzołóstwo.Co tam dwóch! CaÅ‚e setki.- StÄ…pasz po cienkim lodzie, bracie.- Nie dam haÅ„bić naszego nazwiska i przeraża mnie, że ty na to pozwalasz!- Spencerze - rzuciÅ‚ Gray, zniżajÄ…c ostrzegawczo gÅ‚os.- Nie rób gÅ‚upstw.- ZrobiÄ™ to, co bÄ™dzie trzeba.Ta kobieta to kokota, Grayson, a nie żona.RozlegÅ‚o siÄ™ gÅ‚oÅ›ne stÄ™kniÄ™cie, a Å›ciana, przy której staÅ‚a Isabel, aż siÄ™ zatrzÄ™sÅ‚a.IsabelstÅ‚umiÅ‚a okrzyk dÅ‚oniÄ….- Jeszcze jedno zÅ‚e sÅ‚owo na temat Pel - warknÄ…Å‚ Gray - a nie rÄ™czÄ™ za siebie.Nie mamzamiaru tolerować oszczerstw pod adresem mojej żony.- Do diaska! - zawoÅ‚aÅ‚ gÅ‚ucho Spencer.Jego gÅ‚os rozlegÅ‚ siÄ™ w takiej bliskoÅ›ciuchylonych drzwi, że Isabel byÅ‚a niemal pewna, iż zostanie nakryta.- ZaatakowaÅ‚eÅ› mnie! Coz tobÄ…? ZmieniÅ‚eÅ› siÄ™.OdgÅ‚os chwiejnych kroków kazaÅ‚ jej siÄ™ domyÅ›lić, że Gray odepchnÄ…Å‚ od siebie brata.- Mówisz, że siÄ™ zmieniÅ‚em.Czemu? Bo postanowiÅ‚em dotrzymywać obiet­nic izobowiÄ…zaÅ„? To siÄ™ nazywa dojrzaÅ‚ość.- Ona nie odwdziÄ™cza siÄ™ podobnym szacunkiem.Isabel przeraziÅ‚a siÄ™, sÅ‚yszÄ…c niski pomruk Graysona.- Zejdz mi z oczu.Nie jestem teraz w stanie na ciebie patrzeć.- JesteÅ›my w takim razie kwita, bo ja też nie jestem w stanie na ciebie patrzeć.RozlegÅ‚y siÄ™ gniewne kroki, a zaraz potem trzaÅ›niÄ™cie drzwi prowadzÄ…cych nakorytarz.Serce Isabel waliÅ‚o jak oszalaÅ‚e.Osunęła siÄ™ na Å›cianÄ™ i poczuÅ‚a, że robi jej siÄ™niedobrze.Doskonale zdawaÅ‚a sobie sprawÄ™ z gadania, które zaczęło siÄ™ zaraz po Å›lubie iprzybraÅ‚o na sile, gdy żadne z nich nie porzuciÅ‚o dawnego życia.Pozycja GrayazagwarantowaÅ‚a, że nikt nie odważyÅ‚ siÄ™ bojkotować jej towarzysko, natomiast ona samauznaÅ‚a plotki za cenÄ™, którÄ… musi zapÅ‚acić za swoje decyzje i za upragnionÄ… wolność.GraywydawaÅ‚ siÄ™ na nie odporny, wiÄ™c uznaÅ‚a, że siÄ™ nimi nie przejmuje.Teraz wiedziaÅ‚a, że siÄ™przejmowaÅ‚.I to bar­dzo.Zwiadomość, że go zraniÅ‚a, byÅ‚a dla niej tak przykra, że przezchwilÄ™ nie mogÅ‚a oddychać.StaÅ‚a bez ruchu, niepewna, co zrobić lub powiedzieć, by choć w niewielkim stopniunaprawić wyrzÄ…dzone szkody, aż doszÅ‚o jÄ… znużone westchnienie Graya.Ten cichy dzwiÄ™kporuszyÅ‚ jÄ… do gÅ‚Ä™bi, budzÄ…c w niej coÅ›, co od dawna pozostawaÅ‚o uÅ›pione.ZÅ‚apaÅ‚a za klamkÄ™,otworzyÅ‚a drzwi. .i stanęła jak wmurowana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire