[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Położyła dłonie na okładce książki i pokiwała głową zaprobatą.Będzie musiała wymyślić jakiś niezły numer, by skusić Harleya.Wtedy kupi jej ten mały ciuszek.Wstawiła książkę na miejsce i zajęła sięnastępną.Melville, o tym gościu już kiedyś słyszała.Musiał zrobić coś, oczym było głośno.Jednak książka była za gruba, a druk za mały, więc wrzu-ciła ją z powrotem na półkę i dalej szukała.Była na tyle wytworna i delikatna, że minęło pełnych dziesięć minut,zanim przejrzała dział beletrystyki i w końcu na palcach podeszła do pannyBeasley z drugiej strony.Gdy przechodziła, kręciła młynka dwoma palcami, anastępnie położyła sobie z tyłu ręce na biodrach, wypinając pierś do przodu.Gladys ściągnęła pośladki i poszła tam, gdzie wcześniej była Lula,ustawiając na miejscu jedenaście książek, które stały teraz nierówno,wystając poza półkę.Lula zauważyła, że lewa strona biblioteki urządzona jest podobnie doprawej, była to równie przestronna sala z półkolistymi oknami wychodzącymina ulicę.Półki z książkami wypełniały przestrzeń pomiędzy oknami a podłogąi znajdowały się na trzech pozostałych ścianach.Na środku pokoju stałyniskie drewniane stoliki oraz krzesła.Lula obeszła dookoła całą salę, odczasu do czasu zerkając na Willa.Zawadziła palcem o półkę, a następniezaczęła go ssać w bardzo wystudiowany i prowokacyjny sposób.Obróciła się,przystanęła tam, gdzie rząd półek biegł prostopadle do ściany.Przeszłamiędzy nimi, ustawiając się profilem do Willa, na wypadek gdyby odwrócił sięi spojrzał.Położyła ręce z tyłu na biodrach, przybierając jak najkorzystniejsząpozę i patrząc z ukosa, czy na nią nie zerka.Po kilku minutach, kiedy nie98emalutkausoladnacs uczynił tego, złapała biografię Beethovena i przewracając kartki, przyjrzałasię Willowi dyskretnie.Jaki był przystojny.A jak na nią działał ten naciągnięty na oczykapelusz, osłaniający przed blaskiem południowego słońca.Cicha woda pomyślała przejęta, gdy tak siedział, trzymając jeden palec pod stronicąksiążki zupełnie nieruchomo.%7łałowała, iż nie jest muchą, bo wtedy mogłabyusiąść mu na nosie.Co to był za nos.Długi i smukły, niepodobny domopsiego nosa, jaki miały pewne znane osoby.Miał też ładne usta.Och, takchciałaby się nimi zająć.Pochylił się, aby coś napisać, a ona obejrzała go od stóp do głów,przesunęła wzrokiem po szczupłej klatce piersiowej i wysmukłych biodrach,zatrzymała się dopiero na kowbojskich butach pod stołem.Położył ołówek i siedział odchylony do tyłu, co pozwoliło jej dostrzecklasyczną linię nosa.Lula poczuła, że znowu ma na niego wielką ochotę.Siedział tam, czytając książkę, tak jak wszyscy dobrzy uczniowie zwykliczytać w szkole, a tymczasem Lula myślała o tym, jakby poprawić iuatrakcyjnić swoje życie, wznieść się na wyżyny.Kiedy nie mogła już dłużejwytrzymać, wzięła biografię i rzuciła z łoskotem na stolik, siadającnaprzeciwko. Czy tu jest wolne?  odezwała się, cedząc słowa, załamując ręce,nachylając się nad blatem stołu i prezentując biust.Powoli podniósł wzrok.Pod rondem kapelusza zobaczyła duże ciemnobrązowe oczy z długimi rzęsamii usta, co do których miała bardzo wiele planów. Tak, proszę pani  odpowiedział cicho.Nie poruszając się, powrócił dolektury. Nie będzie panu przeszkadzało, jeśli tu usiądę? Proszę bardzo. Cała jego uwaga była skupiona na książce. O czym pan czyta? O pszczołach. Coś podobnego, a ja tymczasem zajmuję się literą B. Podniosła swojąksiążkę. To o Beethovenie. W szkole lubiła muzykę, dlatego teraz umiaławymówić poprawnie nazwisko kompozytora. Pisał muzykę kiedyś dawnotemu, kiedy faceci nosili peruki i tym podobne rzeczy, wie pan o tym?99emalutkausoladnacs  Tak, wiem o tym. Will i tym razem nie spojrzał na nią. No cóż. Krzesło zaskrzypiało, gdy Lula zaczęła je wyciągać.Usiadłaenergicznie, skrzyżowała nogi, otworzyła książkę i zaczęła przewracać kartkiw takim samym tempie, w jakim machała nogą. Dawno pana tu niewidziałam.Gdzie pan się chował?Spojrzał na nią wymijająco, zastanawiając się, czy zadać sobie tyletrudu, by odpowiadać.Wyglądała na pozbawioną uczuć kobietę.Miała całąszopę włosów na czole.Usta pomalowała na kolor chili, a na twarzy miałastanowczo za dużo różu, który był położony zbyt wysoko na policzkach.Założyła jedną rękę na drugą na krawędzi stołu i oparła na nich biust.Piersijej rozchyliły się wtedy i widać było wyraznie miejsce, w którym sięrozdzielały.Will z zadowoleniem dał do zrozumienia, że nie jest tym zupełniezainteresowany. Mieszkam u pani Dinsmore. U zwariowanej Elly? Co pan powie.Jak ona się ma?  Kiedy Will nieodpowiadał, pochyliła się bliżej i zapytała:  Wie pan chyba, dlaczegonazywają ją wariatką? A może nie powiedziała nic panu?  Wbrew własnejwoli poczuł ciekawość.Sądził, że obraziłby panią Dinsmore, zachęcając Lulę,by mówiła, zachował więc milczenie.Lula jednakże nie potrzebowała wcalezachęty. Uwięzili ją w tamtym domu, gdy była jeszcze dzieckiem, i zamknęliwszystkie okiennice, nie pozwalali nigdzie wychodzić, dopóki nie zmuszonoich prawnie, by posłali dziewczynkę do szkoły  a wtedy pozwalali jej być nawolności jedynie sześć godzin dziennie i zamykali znowu na noc.Zadowolona z siebie wyprostowała się na krześle. Ach, więc nie wiedział pano tym. Na twarzy Luli pojawił się wymowny uśmiech. No cóż, niech pan jąo to kiedyś zapyta.Proszę się zapytać, czy nie mieszkała w tym opuszczonymdomu przy szkole.Wie pan, w tym z płotem z palików i nietoperzamilatającymi przy oknie na strychu. Przysunęła się jeszcze bliżej i dodałakonspiracyjnym szeptem:  Na pana miejscu nie przebywałabym u niej dłużejniż to konieczne.Będą o panu zle mówić, jeśli wie pan, co mam na myśli, achodzi mi o to tylko, że ta kobieta ma nierówno pod sufitem.Lula wyprostowała się, jak gdyby miała powozić.Opuściła powieki ibawiła się bezmyślnie okładką biografii Beethovena, podnosząc ją iopuszczając.Wszędzie w całej sali słychać było ten stukot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire