[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zamieszkam przez jakiś czas w lofcie nad galerią.Elle spochmurniała.- O.okej.Chryste, nie lubił ranić jej uczuć, ale to nie była dobra chwila na tego typu rozmowę.- Przepraszam, Ellie.- Nie ma sprawy.Naprawdę nic nie szkodzi.- Niedobrze mi.Roxanne wystrzeliła ze swojego krzesła jak z procy i znikła w drzwiach na końcupomieszczenia.Elle zmarszczyła brwi, zapominając na chwilę o rozczarowaniu, jakie jej sprawił.- Przepraszam za nią.Chyba ma kaca.To nie kac, to był jej modus operandi.Ian uważał się za doskonałego znawcę ludzkichcharakterów, a ta kobieta była typową uciekinierką.Odwrócił się i popatrzył Nathanowi woczy, przekazując mu wszystko jednym spojrzeniem.Miesiące spędzone w niebezpiecznychwarunkach nauczyły ich porozumiewać się bez słów.Jakikolwiek odgłos mógł zdradzić ichpozycję, a to oznaczało grad nabojów.Nathan kiwnął głową, choć sprawiał wrażenie rozbawionego.Nic dziwnego, że uznałsytuację za komiczną - Ian nie mógł gorzej wdepnąć, nawet gdyby próbował.Przyjaciel ująłElle za łokieć i zaprowadził do kontuaru.- Kiedy będę zamawiał napoje, chciałbym się dowiedzieć, co sądzisz o nowymartyście, z którym zaczynam współpracę.Elle zerknęła przez ramię na Iana.Wyglądała na tak urażoną, że miał ochotę znów jąuściskać.Ale nie mógł jej zapewnić, że wszystko jest w porządku, bo nie było.Na większośćspraw nie miał wpływu - tylko czas i odległość mogły mu pomóc - ale jedną rzecz zamierzałzałatwić tu i teraz.Wyjście prowadziło na krótki korytarzyk, gdzie zobaczył kolejne dwie pary drzwi.Ponieważ tylko jedne z nich były zamknięte, nie miał wątpliwości, dokąd poszła Roxanne.Drzwi ustąpiły, gdy nacisnął klamkę, więc wszedł do środka i zamknął je za sobą.Stała przed lustrem, z rękami po obu stronach umywalki i spuszczoną głową.- Wyjdz.- Nie.Podszedł bliżej, celowo ją osaczając.- Wiedziałaś? Kiedy powiedziałem, jak się nazywam, wiedziałaś, kim jestem?- Co takiego? Nie! - Roxanne wyrzuciła ręce w górę.Wyglądała, jakby chciała goudusić.- No dobrze.Może coś podejrzewałam, ale nie od razu wszystko ułożyło się w całość.Te słowa sprawiły, że zelżało poczucie zdrady, które narastało w nim od chwili, gdyuświadomił sobie, że znała jego siostrę.Nie, nie znała - były najlepszymi przyjaciółkami!Zanim zdołał cokolwiek powiedzieć, odetchnęła głęboko i się wyprostowała.- To nic wielkiego, okej? To była przygoda na jedną noc i zostańmy przy tym.Tak to chciała rozegrać? W porządku.- Zatem choć wiedziałaś, kim jestem, po prostu wyszłaś, bo uznałaś, że możesz żyćdalej, jakby nigdy nic.- Tak właśnie myślę.- Uniosła podbródek, przysuwając usta niebezpiecznie bliskojego ust.- Mam być szczera? Miewałam lepszy seks.O kurna! Nie powiedziała tego! Wściekłość zaślepiła Iana.W jednej sekundzie patrzyłna nią z góry, wciąż nie mogąc uwierzyć, że tajemnicza nieznajoma jest najlepsząprzyjaciółką jego młodszej siostry, a w następnej rozgniatał jej usta w pocałunku.Natychmiast otworzyła się przed nim, wyginając plecy w łuk i ściskając w dłoniach materiałjego koszuli.Bezlitośnie pieścił językiem jej język, wyrywając z jej gardła jęk za jękiem, gdyocierała się o niego.Mógłby ją teraz wziąć.Do diabła, nadziana na jego kutasa doszłaby wniecałe trzydzieści sekund.Ale nie zamierzał jej na to pozwolić.Nie w ten sposób.Odsunął się niechętnie.Roxanne jęknęła na znak protestu, ale zaraz przycisnęła dłońdo ust i spiorunowała go wzrokiem.- Jesteś dupkiem.- Ty też nie jesteś niewiniątkiem.- Wygładził ubranie.- To nie koniec.- Potemodwrócił się i wyszedł z łazienki.Kiedy Roxanne doszła do siebie na tyle, żeby wrócić do towarzystwa, Iana i Nathanajuż nie było.Elle siedziała przy ich stoliku, wpatrując się w filiżankę kawy z zasępioną miną.Podniosła wzrok, gdy Roxanne usiadła.- Jak się czujesz?W pierwszej chwili nie zrozumiała pytania, ale zaraz przypomniała sobie wymówkę.Chciała tylko pobyć chwilę sama, żeby odzyskać równowagę, i patrzcie tylko, jak na tymwyszła.- Nic mi nie jest.Gdzie chłopaki? - Nie żeby ją to obchodziło.Liczyło się tylko to, żenie musi znów oglądać Iana.- Pojechali przeprowadzić Iana do loftu.- Elle nachmurzyła się jeszcze bardziej.-Miał zamieszkać ze mną, dopóki nie wprowadzi się do domu, który kupił, ale wszystko sięzmieniło.A ja nie wiem dlaczego.- Podniosła serwetkę i zaczęła ją drzeć na małe kawałeczki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]