[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego właśnie strzelanie do protestujących na schodach uniwersytetu nie jestdobrym posunięciem.- Och, ale to byli marquistas - wtrąciła się Patricia.- Musiał to zrobić, żeby chronićludzi.- Trzydziestu ośmiu zabitych, ponad setka rannych - odpowiedział Chris.- Prawiewszyscy to studenci, z tego ponad połowa z rodzin klasy średniej.Nawet kilku stypendystówz Japonii.To bardzo szkodzi interesom.- A więc teraz ty zajmujesz się dla Shorn kontem MGP? - Liz Linshaw oparła się o blatnaprzeciw, trzymając skręta w palcach na wysokości twarzy i zakładając drugą rękę, bypodtrzymać łokieć pierwszej.Spojrzał na nią i poczuł, jak jej obecność wykręca coś w jegownętrznościach.Widział ją już kilka razy, raz przechodząc schodami do ubikacji, raz przez pokój wsalonie, gdzie na chwilowo opustoszałym parkiecie kiwała się w rytm salsy.Ubrana była wfirmowo poplamione olejem jeansy, krwistoczerwony T-shirt i czarny żakiet z jedwabiu.Buntownicze blond włosy zebrane były w górę i upięte z boku w artystycznym nieładzie,opadając na ramię i częściowo zasłaniając twarz.Biła z niej tygrysia witalność, ożywienie,przy którym starannie wyeksponowane wdzięki panienek w rodzaju Patricii wydawały sięplastikowe i tandetne.Teraz odsunęła włosy z oczu i uśmiechnęła się do niego.Odpowiedział tym samym.- Wiesz, Liz, że nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.- Po prostu sprawiałeś wrażenie świetnie zorientowanego.- Jestem zorientowany w wielu sprawach.Porozmawiajmy o Marsie.Był to supermodny w tym sezonie cytat z Dexa i Setha, unieśmiertelniony w seriiskeczy, w których Seth grał przymilnego dziennikarza telewizyjnego, a Dex amerykańskiegorekina korporacyjnego.Za każdym razem, gdy wywiad schodził na niepewne politycznietematy, Dex zaczynał wydawać z siebie gniewne, amerykańskie odgłosy niezawierająceżadnych konkretnych słów, a Seth reagował na to kuleniem się i sugestią porozmawiajmy oMarsie.Słysząc ten tekst, miało się pewność, że w całej Europie setki tysięcy widzów odchylałosię od nielegalnie nastrojonych telewizorów, chwytając się za boki i płacząc ze śmiechu.Wiadomości z Marsa, poza faktem, że były absolutnie oderwane od wszelkiego kontekstupolitycznego na Ziemi, były także niezmiennie nudne.Po prawie dwóch dekadachzałogowych misji i eksploracji Marsa, wymieniające się załogi naukowców nie robiłyniczego, co wzbudzałoby najmniejsze choćby zainteresowanie szerszej publiczności.Jasne,możliwe, że ludzie będą mogli tam mieszkać już za stulecie.Cholernie wielka rzecz.A narazie więcej czerwonych kamieni.Więcej czerwonych kamieni to kolejny numer Dexa i Setha,w którym komicy ubrani w kombinezony próżniowe i hełmy podskakiwali w udawanymniskim ciążeniu i śpiewali teksty do melodii przebojów gigantów popularnej salsy, takich jakJavi Reyes czy Inez Zequina.- Nie rozmawiajmy o Marsie - stanowczo powiedziała Liz, a wszyscy w kuchniwybuchnęli śmiechem.Ona tymczasem nachyliła się przez oddzielającą ich przestrzeń ipodała Chrisowi skręta.Nagle zauważył, że ma szarozielone oczy.Diler pociągnął nosem z profesjonalnym zainteresowaniem.- To ten nowy towar z Maroka? - zapytał.- Hammersmith Hammer?Liz rzuciła mu spojrzenie.- Nie, prosto z Tajlandii.- Znam człowieka?- Bardzo wątpię.Chris zaciągnął się, kaszląc lekko, i wypuścił dym prawie od razu.Nie był fanemtakiego towaru.Poza kilkoma imprezami z Carlą u Mela nie palił od lat.Liz Linshaw przyglądała mu się uważnie.- Bardzo gładkie - wydyszał i spróbował oddać skręta.Odepchnęła go i wykorzystałaruch, żeby się zbliżyć.Dostatecznie blisko, by końcówki jej włosów przesunęły się po jegotwarzy.- Naprawdę chciałabym z tobą porozmawiać - powiedziała.- Może być.- Zorientował się, że na usta wypływa mu głupi uśmiech, i stłumił go.-Ogród?- Spotkam się tam z tobą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]