[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moja mama pedantycznie dbała o porządek w do�mu, co oznaczało, że okna trzeba było myć co tydzień.Nadodatek należało to do moich obowiązków, a dla mamy niemiało znaczenia, czy był mróz, czy padał śnieg albo deszcz.W zimie, gdy ręce mi siniały i sztywniały, dolewała trochęciepłej wody do wiadra z octem.To właśnie w czasie wojny, kiedy wciąż brakowało pienię�dzy, rozpaczliwie zapragnęłam mieć gumową piłkę.Zobaczy�łam taką piłkę w oknie wystawowym na rynku, gdzie chodzi�łam oddać rozwiązane krzyżówki z tygodników.Za pierwszezgłoszone poprawne rozwiązanie można było wygrać ciasto,ale mnie nigdy nie wylosowano, taki pech.Piłka kosztowaładużo więcej, niż wynosiło moje kilkutygodniowe kieszonko�we, a rodzice byli głusi na moje prośby.Zapytałam wtedy papę, czy zabawki, które dla mnie zrobił,są wszystkie moje, naprawdę moje.- Tak - odpowiedział.- I mogę zrobić z nimi, co zechcę?Nie wyjawiłam mu swoich zamiarów, a on powiedział tak", niemal z roztargnieniem.Powinien być mądrzejszy,ale zauważył, co się dzieje dopiero wtedy, kiedy większość za�bawek odsprzedałam dzieciom z sąsiedztwa.Rozzłościł siębardzo i zażądał, żebym je wszystkie odebrała.Odebrać je? Przecież powiedział, że mogę z nimi zrobić, cozechcę.Miałam pójść do tych wszystkich dzieci i powiedziećim, że nie wolno mi było sprzedawać zabawek i że muszą jeoddać? Co za poniżenie! Tego dnia po raz pierwszy i najgor�szy rozbolała mnie głowa; płonęłam z upokorzenia i gniewu,kiedy dowiedziałam się, że moje zabawki należą do papy, a nie do mnie.Dzieci nie byty przekonane, ale oddały miwszystkie zabawki co do jednej.Niektóre były zresztą bardzozaskoczone, że policzyłam sobie za nie tak niewiarygodniemało.Nie wiedziałam, jaką wartość mają rzeczy, a nie chcia�łam podać ceny, która mogłaby je odstraszyć.Mimo wszystko kupiłam sobie tę gumową piłkę, wykorzy�stałam na to oszczędności ze wszystkich możliwych zródeł,łącznie z podarunkami od ukochanego wujka Keesa orazmonetami, które od czasu do czasu zostawały po zakupachi miały być sumiennie wrzucane do mojej stojącej na gzymsienad kuchennym piecem puszki z przeznaczeniem na ważnezakupy takie jak książki.Mama i papa nie poczuli ani krzty-ny rozbawienia, kiedy odkryli, że moja puszka już nie grze-chocze - zauważywszy, że bawię się moją piłką, spojrzeli tyl�ko po sobie, jakby chcieli powiedzieć:  A to co ma znaczyć?".Chociaż zaczęłam już siódmy rok, wciąż jeszcze jadłamwęgiel, mimo pogróżek.Ale kiedyś podsłuchałam przezna�czoną dla moich uszu rozmowę, która dech mi odebrała nachwilę, a nałóg jedzenia węgla na zawsze.- Czy to dziecko diabła, że tak kocha coś tak czarnego? -zapytała z irytacją mama mojego papę.- Tss! - zareagował szyderczo - bez wątpienia na to wy�gląda.Dziecko diabła! Ponieważ zbliżało się Boże Narodzenie,moi rodzice wpadli na pomysł, żeby powiedzieć mi, że Czar�ny Piotruś donosi Zwiętemu Mikołajowi o niegrzecznym za�chowaniu takim jak zjadanie węgla.Na szczęście akurat wte�dy przyszedł z wizytą mój wujek Kees i zbagatelizował sprawę,ale zostałam uleczona raz na zawsze z tego uzależnienia.Nasza dieta poprawiła się, kiedy zakwaterowano u nasamerykańskiego żołnierza.Uprzedzono nas, że mamy się cze�goś takiego spodziewać.Mama i ja wróciłyśmy pewnego dniaz zakupów i zobaczyłyśmy, że jakiś duży mężczyzna zasnąłw moim łóżku.Jego stopy w sznurowanych butach wystawałyza pomalowaną na biało ramę z listewek i kapokowy materac.Pamiętam to dobrze, ponieważ był to jeden z rzadkich mo�mentów bliskości między mamą a mną.Mama czuła się rów- nie zaskoczona jak ja, nasze oczy spotkały się na krótko, rów�nież u niej wyczytałam zaciekawienie i rozbawienie, żeby jużnie wspominać o zatroskaniu, że do naszego domu każdy mo�że wejść.Mama słowem się nie odezwała, żeby nie obudzićżołnierza, a ja nadziwić się nie mogłam, że nie wpadław gniew.Oddech miała urywany, płytki i szybki i przygryzaładolną wargę, jakby zastanawiała się nad tym nowym dodat�kiem do swego pełnego krzątaniny życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire