X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli pominąć to, co w jegopostępowaniu i motywach tego postępowania byłogrzeszne, twierdził demos, to oceniany jako mąż stanu,Alkibiades zdawał się tytanem otoczonym przezkarłów.W kolejkach do balwierzy i w zapaśniczychszkołach obywatelstwo podnosiło kwestię tego, żeAlkibiades nie z własnego wyboru sprzymierzył się z wrogiem.Samiśmy go wygnali! W zaślepionymszaleństwie daliśmy swoje poparcie zazdrosnym otalenty Alkibiadesa kanaliom i spiskowcom, którzypozbawili nasze państwo wodza, jakiego najbardziejmu było trzeba!Byłem z małżonką na pewnej komedii Eupolisa, wktórej występował aktor odziany w ekstrawaganckieszaty, mające upodobnić go do Alkibiadesa.Zamiaremautora było ukazanie śmieszności owej postaci,tymczasem publiczność przyjęła ją z entuzjazmem,skandując imię aktora, który w dodatku został potemwzięty na ulicy na ramiona i w triumfalnym pochodzieponiesiony do domu.Na ścianach budynków w całym mieście pojawiłysię po tym przedstawieniu napisy:  Przywiedzcie go dodomu!".Musiał jeszcze upłynąć rok, mój wnuku, lecz wkońcu wezwano do domu  jeszcze nie zgromadzenieateńskie to uczyniło, a flota Samos  Alkibiadesa,który obiecywał złoto Tissafernesa i sojusz z Persją.I tę właśnie chwilę przypomniałem Polemidesowi,gdy burty okrętów dotknęły belek nabrzeża portu naSamos, a otoczony dwudziestotysięcznym tłumemateńskich żeglarzy i wojowników Alkibiades wstąpiłna wysoką platformę rozładunkową, do której podjeżdżają wozacy, by odbierać świeżo złowionesardynki.Tłoczyły się wokół niej nieprzeliczone rzeszeciężkozbrojnych i żołnierzy piechoty morskiej,zajmując nie tylko samo nabrzeże, ale równieżwszystkie dookolne dachy i pergole, a nawet okrętowemaszty, reje i bojowe mostki; zająwszy całą przestrzeńu stóp Wzgórza Delfinów, wszyscy z nadzieją idrżeniem w sercach czekali na słowa nawróconegorenegata. 28.WZG�RZE DELFIN�W Dwukrotnie rozpoczynał przemowę i dwakroćgłos odmówił mu posłuszeństwa, tak był wzruszonywidokiem, jaki ukazał się jego oczom.Kiedy zdarzyłosię mu to po raz trzeci, wśród tych, którzy znalezli sięw bezpośredniej bliskości platformy, zaczął się krzyk. Jeszcze! Jeszcze!"  wrzeszczeli ludzie, a słowo tozaraz podchwyciły setki, a następnie tysiące tych ztyłu; tak się wszystkim nadzwyczajnie spodobało to,czego byli świadkami.Kiedy wreszcie przycichła tapowszechna wrzawa, Alkibiades zaczął raz jeszcze, takw pierwszej chwili cicho, że rozstawieni w regularnychodstępach heroldowie, którzy mieli powtarzać jegosłowa coraz to wyżej i wyżej po zboczu wzgórza,musieli je przekazywać także tym z boku, a nawetponiżej ich stanowisk. Nie jestem już."  rzekł Alkibiades, a gdy i tymrazem głos mu się załamał, heroldowie postanowilispełnić swój obowiązek, powtarzając za nim: Nie jestem już.".tym samym człowiekiem.".tym samym człowiekiem.".którym byłem jeszcze przed chwilą, wstępującna to podwyższenie". Także i heroldowie dokończyli zdanie,rozpowszechniając je po całym amfiteatrze.WreszcieAlkibiades odzyskał zdolność mówienia i gestempolecił odstąpić od siebie zaniepokojonej asyście, poczym kontynuował: Zamierzałem tu wystąpić w roli zbawcy.Zaprezentować siebie jako tego, kto przywozi z sobąwasze ocalenie w postaci sojuszu z narodem, któregoskarbiec i morska potęga pomogłyby odnieśćzwycięstwo, dla was samych jak dotąd niemożliwe.Chciałem do was przemówić jako wódz i wymóc nawas przysięgę wierności, niezbędnej w obliczuwysiłku, do jakiego będziemy zmuszeni.Lecz na waszwidok.".Tu znowu głos uwiązł mu w krtani. Na wasz widok wzruszenie ścisnęło mi serce,rodacy moi.Przejął mnie wstyd.Bo to nie wy musicieprzysięgać, a ja.Nie wy musicie przyrzekać wiernąsłużbę, lecz ja.Te Ateny, które mnie skazały nawygnanie.".I jeszcze raz musiał przemóc wzruszenie;zacisnąwszy dłoń na poręczy platformy, odzyskiwałpanowanie nad sobą. Ateny, które mnie przegnały.Tych Aten już niepamiętam.Moimi Atenami jesteście teraz wy.Wy i to wszystko  potoczył ramieniem po flocie, po morzu ipo niebie. Wam i temu właśnie przyrzekam więcwierność i posłuszeństwo".Od pierwszych szeregów aż po najdalsze buchnąłkrzyk, który na poły był szlochem, a na połyentuzjastyczną aprobatą.Zwiadomie lub nieświadomieAlkibiades włożył w swe słowa tę samą głębokąpowagę i ból, z jakimi jego słuchacze myśleli o swymnarodzie, od którego zarówno ich samych, jak iprzywołanego przez nich z powrotem wodza zdawałsię w owej chwili oddzielać cały niezmierzony ocean iktóry odcięty był teraz nie tylko od nich, swoichsynów, ale zgoła od własnej utraconej i zapomnianejduszy. Jeśli obraziłem bogów, a wiem, że obraziłem, to wobliczu was wszystkich proszę ich o wybaczenie.Zaich łaskawym przyzwoleniem i przed wamiwszystkimi, którzyście wielki mi uczynili honor,pokładając we mnie swoją wiarę, ślubuję niniejszym,że żadna ziemska lub ponadziemska siła, ani nawetcała armia piekieł, nie powstrzymają mnie przedoddaniem wam i naszemu krajowi wszystkiego, coposiadam.Moją krew, moje życie, siebie i wszystko,co moje, wam teraz poświęcam".Po tych słowach cofnął się, wstępując w grupę zebranych za jego plecami dowódców.Amfiteatr rozbrzmiał rykiem zapału i aprobaty.Z kolei przemówił Trazybulos, a po nim Diomedoni Leon.Zabierali także głos poszczególni szeregowinautai i żołnierze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire