[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Może pan tam gÅ‚osić swojÄ…ewangeliÄ™. To nie ta zwykÅ‚a ewangelia.Lepsza.To prawda. Jaka?Jake ssaÅ‚ wÄ…sa i nie odpowiadaÅ‚.Po chwilispytaÅ‚: MieliÅ›cie tu kiedy strajki? Raz  odpowiedziaÅ‚ wysoki. ByÅ‚ tustrajk jakieÅ› sześć lat temu. Jak to byÅ‚o?Mężczyzna ze zranionÄ… wargÄ… zaszuraÅ‚ no-gami i upuÅ›ciÅ‚ na ziemiÄ™ niedopaÅ‚ek papie-rosa. " No.po prostu rzucili pracÄ™, bo chcielidwadzieÅ›cia centów za godzinÄ™.Blisko trzy-stu ludzi tak zrobiÅ‚o.CaÅ‚y dzieÅ„ włóczyli siÄ™po ulicach.WiÄ™c fabryka wysÅ‚aÅ‚a ciężarów^ki i w ciÄ…gu tygodnia miasto roiÅ‚o siÄ™ odtakich, co tu przyjechali szukać pracy.Jake odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™, by na nich popa-trzeć.Mężczyzni siedzieli o dwa schodki nadnim; musiaÅ‚ podnieść gÅ‚owÄ™, żeby spojrzećim w oczy. Czy to nie doprowadza was do szaÅ‚u? Jak to., do szaÅ‚u?159 %7Å‚yÅ‚a na czole Jake'a nabrzmiaÅ‚a i na-biec) la krwiÄ…. Rany boskie, czÅ‚owieku! MówiÄ™ prze-cież wyraznie: do szaÅ‚u  SZAAU S Z A A U ! !PatrzyÅ‚ groznie w ich zdumione ziemistetwarze.Za nimi, przez otwarte drzwi, mógÅ‚dojrzeć wnÄ™trze domu.W pierwszym pokojubyÅ‚y trzy łóżka i umywalka.W drugim bosakobieta siedziaÅ‚a na krzeÅ›le i spaÅ‚a.Z któ-regoÅ› z sÄ…siednich domów pÅ‚ynÄ…Å‚ dzwiÄ™kgitary. Ja byÅ‚em jednym z tych, co przyjechalina ciężarówkach  powiedziaÅ‚ wysoki męż-czyzna. To nie zmienia postaci rzeczy.PróbujÄ™wam wytÅ‚umaczyć coÅ›, co jest zupeÅ‚nie pro-ste i jasne.Dranie, do których należą tefabryki, to milionerzy.A włókniarze, grÄ™pla-rze i wszyscy inni ludzie pracujÄ…cy przymaszynach, ci, co przÄ™dÄ… i tkajÄ… materiaÅ‚y,z trudem zarabiajÄ… tyle, by zaspokoić głód.Rozumiecie? WiÄ™c kiedy idzie siÄ™ ulicamii myÅ›li o tym, i widzi gÅ‚odnych, wyczerpa-nych ludzi i rachityczne dzieciaki, to czy niemożna dostać szaÅ‚u?Twarz Jake'a nabiegÅ‚a krwiÄ…, a wargi mudrżaÅ‚y.Trzej mężczyzni wpatrywali siÄ™w niego nieufnie.Po chwili ten w sÅ‚omko-wym kapeluszu zaczÄ…Å‚ siÄ™ Å›miać. % Zmiejcie siÄ™, Å›miejcie! Siedzcie tui Å›miejcie siÄ™, aż boki pozrywacie ze Å›mie-chu!160 Zarechotali swobodnie, szeroko, jak zwykliÅ›miać, siÄ™ mężczyzni w grupie.Jake otarÅ‚kurz z piÄ™t i wÅ‚ożyÅ‚ buty.Pięści miaÅ‚ zacKÅ›niÄ™te, a usta wykrzywione w gniewnym,szyderczym uÅ›miechu. Zmiejcie siÄ™! Na to was tylko stać!Siedzcie tu i Å›miejcie siÄ™, aż pognijecie!Kiedy szedÅ‚ sztywnym krokiem ulicÄ…, Å›ci-gaÅ‚ go dalej ich Å›miech i gwizdy.Główna ulica byÅ‚a jasno oÅ›wietlona.JakezatrzymaÅ‚ siÄ™ na rogu, bawiÄ…c siÄ™ drobnymimonetami, które miaÅ‚ w kieszeni.W skro-niach mu pulsowaÅ‚o i choć noc byÅ‚a ciepÅ‚a,-caÅ‚ym jego 'ciaÅ‚em wstrzÄ…saÅ‚y dreszcze.Po-myÅ›laÅ‚ o gÅ‚uchoniemym i zapragnÄ…Å‚ naglewrócić i posiedzieć z nim chwilÄ™.W sklepie,gdzie kupiÅ‚ po poÅ‚udniu gazetÄ™, WybraÅ‚ ko-szyk owoców opakowany w celofan.Grekza ladÄ… powiedziaÅ‚, że kosztuje to siedemdzie-siÄ…t centów, tak że gdy zapÅ‚aciÅ‚, zostaÅ‚o mu:tylko pięć centów.Kiedy opuÅ›ciÅ‚ sklep, koszten wydaÅ‚ mu siÄ™ Å›miesznym prezentem dlazdrowego mężczyzny.SkubnÄ…Å‚ Å‚apczywiezwisajÄ…ce spod celofanu winogrono.Singer byÅ‚ w domu.SiedziaÅ‚ pod oknem;na stole przed nim staÅ‚a rozÅ‚ożona szachow-nica.Pokój wyglÄ…daÅ‚ tak samo jak wtedy,gdy Jake go opuÅ›ciÅ‚; wentylator obracaÅ‚ siÄ™,koÅ‚o stoÅ‚u staÅ‚ dzbanek wody z lodem.*Nąłóżku leżaÅ‚ kapelusz panama i jakaÅ› paczkaowiniÄ™ta w papier.Singer chyba przed chwi-lÄ… wróciÅ‚ do domu.Ruchem gÅ‚owy wskazaÅ‚krzesÅ‚o przy stole naprzeciwko siebie i od-7  Serce.161 sunÄ…Å‚ trochÄ™ szachownicÄ™.PrzechyliÅ‚ siÄ™ dotyÅ‚u z rÄ™kami w kieszeniach, a twarz jegozdawaÅ‚a siÄ™ pytać Jake'a, co siÄ™ z nim dziaÅ‚oprzez caÅ‚y dzieÅ„,Jake postawiÅ‚ na stole kosz z owocami. Na dzisiejsze popoÅ‚udnie  powiedziaÅ‚.GÅ‚uchoniemy uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, ale Jake niepotrafiÅ‚by powiedzieć, czy zrozumiaÅ‚ jegosÅ‚owa.PopatrzyÅ‚ ze zdziwieniem na owoce,a potem rozwinÄ…Å‚ celofanowe opakowanie.W twarzy tego czÅ‚owieka, gdy braÅ‚ do rÄ™kiwinogrona, byÅ‚o coÅ› szczególnego.Jake pró-bowaÅ‚ dociec, co oznaczaÅ‚ jej wyraz, ale niepotrafiÅ‚.Singer uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niegopromiennie. DostaÅ‚em dziÅ› po poÅ‚udniu pracÄ™ W We-soÅ‚ym Miasteczku.Mam obsÅ‚ugiwać karu-zelÄ™.GÅ‚uchoniemy nie wydawaÅ‚ siÄ™ wcale zdzi-wiony.PodszedÅ‚ do szafki, z której wyjÄ…Å‚butelkÄ™ wina i dwie szklanki.Wypili w mil-czeniu.Jake miaÅ‚ wrażenie, że nigdy jeszczenie byÅ‚ w tak zacisznym pokoju.ZwiatÅ‚onad gÅ‚owÄ… odbijaÅ‚o w dziwaczny sposób jegopostać w pÅ‚onÄ…cej czerwieniÄ… szklance wina,którÄ… miaÅ‚ przed sobÄ…  tÄ™ samÄ… karykaturÄ™,oglÄ…danÄ… wiele razy przedtem w krzywychpowierzchniach dzbanów i cynowych kub-ków  twarz w ksztaÅ‚cie spÅ‚aszczonego jaj-ka, z wÄ…sami rozciÄ…gniÄ™tymi od ucha doucha.SiedzÄ…cy naprzeciw niego gÅ‚uchoniemytrzymaÅ‚ swojÄ… szklankÄ™ w obu rÄ™kach.WinozaczynaÅ‚o krążyć w żyÅ‚ach Jake'a, czuÅ‚, że162 wkracza znów w kalejdoskop zmiennych pi- ijackich doznaÅ„.ByÅ‚ tak podniecony, że drga- jÅ‚y mu wÄ…sy.PochyliÅ‚ siÄ™ do przodu z Å‚okcia- \mi wspartymi o kolana i utkwiÅ‚ bystry, ;uważny wzrok w Singera. ZaÅ‚ożę siÄ™, że jestem jedynym w tymmieÅ›cie czÅ‚owiekiem doprowadzonym do sza- \Å‚u  " mówiÄ™ o prawdziwym szale  i to oddziesiÄ™ciu lat.O maÅ‚o co nie wdaÅ‚em siÄ™przed chwilÄ… w bójkÄ™.Czasami wydaje misiÄ™, że mógÅ‚bym dostać bzika.Sam niewiem.Singer podsunÄ…Å‚ goÅ›ciowi wino.Jake napiÅ‚ JsiÄ™ z butelki i potarÅ‚ rÄ™kÄ… czubek gÅ‚owy. Widzi pan, we mnie jest jakby dwóchludzi.Jeden to czÅ‚owiek wyksztaÅ‚cony.Prze-siadywaÅ‚em w kilku najwiÄ™kszych bibliote- ?kach w kraju.CzytaÅ‚em.CzytaÅ‚em bez prze-rwy.CzytaÅ‚em książki, w których jest czysta, iuczciwa prawda.W walizce mam dzieÅ‚a IKarola Marksa i Thornsteina Veblena, i in-nych podobnych autorów.CzytaÅ‚em je Iw kółko, a im bardziej siÄ™ w nie zagÅ‚Ä™biaÅ‚em, jtym bardziej byÅ‚em zwariowany.Znam każde \sÅ‚owo na każdej stronie.LubiÄ™ nade wszyst- |ko takie sÅ‚owa, jak materializm dialektyczny, ijezuickie zakÅ‚amanie, skÅ‚onnoÅ›ci teleologicz- |ne. Jake wymawiaÅ‚ te zgÅ‚oski z jakÄ…Å› JnabożnÄ… rozkoszÄ….GÅ‚uchoniemy otarÅ‚ starannie czoÅ‚o zÅ‚ożonÄ… |chusteczkÄ….  % Ale zmierzam do tego: kiedy ktoÅ› wie, |7  Serce.163 a nie potrafi przekonać innych, to co marobić?Singer siÄ™gnÄ…Å‚ po szklankÄ™, napeÅ‚niÅ‚ jÄ… pobrzegi i wcisnÄ…Å‚ w posiniaczonÄ… rÄ™kÄ™ Jake'a. Upić siÄ™, co?  powiedziaÅ‚ Jake i tar-gnÄ…Å‚ ramieniem tak, że rozlaÅ‚ parÄ™ kropelwina na swoje biaÅ‚e spodnie. Ale niechpan posÅ‚ucha! Gdziekolwiek siÄ™ spojrzy, tamkorupcja i podÅ‚ość.Ten pokój, ta butelkagronowego wina, te owoce w koszyku towszystko produkty zysku i straty.Na to, że-by żyć, trzeba siÄ™ biernie pogodzić z podÅ‚o-Å›ciÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire