[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Samo bicie nie było takie straszne, ale sny mieszały się z jawą, tworząc cośo wiele gorszego.- Aóżko jest szerokie szepnęła. M.może się położysz?Zesztywniał, a ona to wyczuła.- Razem pracujemy powiedziała urażonym tonem, jednocześniesię odsuwając. Mamy jedno łóżko.Dlaczego wszystko kojarzy ci się zseksem?- Wcale o tym nie myślałem.- Dopóki tak nie zareagowałeś.81RLT- Jak?- Jakbym cię napastowała.Wracaj na kanapę.- Nie. Peppa jest pacjentką.Należy traktować ją jak pacjentkę.Jednak ta granica stawała się tak niewyrazna, że już nie bardzo wiedział, coo tym myśleć.- Dlaczego?- Bo mogą się zdarzyć dwie rzeczy.Albo przez całą noc ze strachunie zmrużysz oka, albo zaśniesz, a koszmar wróci.Jeszcze się z tego nieotrząsnęłaś.- Skąd wiesz? Co ciebie spotkało?Jej nieoczekiwanie łagodny ton zbił go z tropu, jednocześnie sięzorientował, że wysunęła mu się z ramion i odsunęła.Dotykała go tylkostopami.%7łałował, że już jej nie obejmuje.Co się dzieje?Nigdy tak na kobiety nie reagował, ale jej się udało dotknąć czegoś,otworzyć w nim coś, z czego do tej pory nie zdawał sobie sprawy.Poczuł się odkryty, więc jak najszybciej powinien się zamknąć, ale jakma to zrobić, skoro.szło o Peppę.- Harry mówi, że masz córkę. Powiedziała to obojętnym tonem,jakby rozmawiali na przyjęciu, i otuliła się szczelniej kołdrą. Jak jej naimię?- Harry za dużo gada. Westchnął. Lucy.- Opowiesz mi o niej? Spoglądała niego sponad brzegu kołdry.Wyobrażam sobie, że bawi się teraz w ogródku z mamusią, a na kuchnigrzeje się gulasz.- Nie czekają tam na mnie kapcie ani fajka odparłautoironicznym tonem.82RLT- Opowiesz mi?Czuł, że Peppa nadal prosi o pomoc.Nie udawało się jej ukryć drżenia.Ona potrzebuje pomocy, więc co mu szkodzi przykryć się kołdrą ipowiedzieć o Lucy?Duma? Strach przed zbliżeniem się do kogoś tak spostrzegawczego jakPeppa?Nie pozwoli jej się zbliżyć bardziej niż trzeba, by ją ogrzać.Onaczeka, by uwolnił ją od strachu.Z westchnieniem opadł na poduszkę, przykrył się kołdrą, po czymprzygarnął ją do siebie.Na moment zesztywniała, jakby i ona przykazałasobie rozsądek.- Odwróć się tyłem mruknął. Będzie ci cieplej.- Zaraz! Pospiesznie włożyła służbowy T shirt.Gdy się ułożyła, poczuł, jak się relaksuje.- Opowiedz mi o Lucy zażądała ostrym tonem.- Lucy jest moją córką.- Tyle już wiem.- Jest piękna, ma ciemną karnację, jest wysoka i szczupła.Możenawet trochę za bardzo. Na podstawie jedynego zdjęcia, jakie widział.- Jak często ją widujesz?- Zobaczę ją po raz pierwszy.O jej istnieniu wiem od trzechmiesięcy.- O kurczę! Nie oceniała go.Powiedziała to, jakby fakt, że się niewiedziało o własnym dziecku, był czymś normalnym.Lata doświadczeń wlecznictwie.Nie ma nic szokującego. Harry mówi, że Lucy przylatujejutro.- Podobno.Zmieńmy temat.83RLT- Zmieńmy temat mruknęła sennie.Zasypia?- Wobec tego opowiedz mi o swoich rodzicach.- O czym?- Gdzie teraz są?- Matka w Perth.Dwadzieścia lat temu dowiedziałem się, że ojciecjest w Nowej Zelandii.- Niezbyt zżyta rodzina.- Można tak to ująć. Nie miał ochoty rozmawiać o rodzinie, alejeśli ma to sprawić, że Peppa przestanie drżeć.To ma być terapia,konieczność medyczna.- Ale jesteś ciepły.- Teraz ty opowiedz o swojej rodzinie.- Co chciałbyś wiedzieć?- Dlaczego twoja matka nie wsiadła w samolot i tu nie przyleciała?Przecież wiedziała, że byłaś bliska śmierci.- Ją interesuje tylko to, żeby nic nie dostało się do mediów.- Też słabe więzi rodzinne?- Za mocne.Powinni mieć więcej dzieci.Jedna córka tego nieudzwignie.- Są zadowoleni, że zostałaś pielęgniarką?- Skądże! Bardzo chciałam iść na medycynę, ale powiedzieli, żenie dadzą mi ani pensa.Miałam zasilić rodzinny interes, bo tak chciałdziadek.To on wszystkich ustawia.Pracowałam, żeby studiować, a on robiłwszystko, żeby mnie zniechęcić.- Ale robisz to, co lubisz.- Nie jestem pewna. Westchnęła. Tak, ale to za mało.Kiedymyślałam, że utonę, przyszło mi do głowy, że jeśli przeżyję, będę chciała84RLTzrobić coś więcej.Nie tylko.żyć.- Trudno mi to sobie wyobrazić.- Bardzo łatwo byłoby mi wejść w świat rodziców.Ten apartament w hotelu.Mam tam trzy różne piany do kąpieli.- Naprawdę?- No. Gdy znowu mocniej się do niego przytuliła, poczuł reakcjęswojego ciała.Nie byłby facetem, gdyby nie zareagował.Miał na sobiegrube spodnie robocze z solidnym zamkiem.Bogu dziękował, że nie zabrałze sobą piżamy. Już mi ciepło zamruczała. Nie powinnam była na tosię zgodzić.- Cała przyjemność po mojej stronie.- Nie wierzę. Mówiła coraz mniej wyraznie. Po prostu jesteśdobrym człowiekiem i dobrym lekarzem.Uratowałeś mi życie i obroniłeśprzed koszmarami, a teraz sprawiasz, że poczułam się cudownie.To smutne,że wcześniej nie wiedziałeś o córce.- Zobaczę ją jutro.To ona jest tym gościem, o którymwspomniałem Coral.- Super. Westchnęła sennie. Fantastycznie.Jutro zostanieszojcem.Jesteś ratownikiem, lekarzem, ojcem, facetem z superklatą.i mnieobejmujesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]