[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odkrył,że opowiada jej wszystkie swoje wspomnienia z dzieciństwa, rzeczy,o których nawet nie wiedział, że je pamięta.Savannah czekała nakażde jego słowo, sprawiając, że czuł się jakby był jedynymmężczyzną na całym świecie - do chwili, kiedy Gregori się poruszył.Jego mięśnie zadrgały lekko, ale to wystarczyło, żebyprzypomnieć Beau, że dziewczyna jest dobrze chroniona.Zabrał ichdo wszystkich swoich ulubionych miejsc, najpiękniejszych,najbardziej egzotycznych zakątków, jakie znał.Pózniej Gregori takżezadał mu kilka pytań, na temat ziół i metod naturalnej sztukiuzdrawiania z rozlewisk.Beau stwierdził, że nie może się oprzeć temugłosowi, aksamitnej, rozbrzmiewając ciemną magiczną mocą, którejmógłby słuchać całą wieczność.- Słyszałam, jak kilku mężczyzn w restauracji rozmawiało olegendzie z rozlewisk.- Nagle odezwała się Savanna.Przechyliła się na jedną stronę łodzi, ukazując mu intrygującywidok swoich obcisłych dżinsów.Przylgnęły czule do jej pięknejfigury.Gregori przesunął się, jeden płynny ruch jego ciała, cicheporuszenie, a jego duże ciało zakryło Savannę, blokując kapitanowiten atrakcyjny widok.Gregori pochylił się ku niej, położył ręce poobu stronach barierki, więżąc ją przy sobie.Zrób to jeszcze raz.Jego słowa delikatnie przesuwały się w jejumyśle, tak jak jego ciepły oddech drażnił kosmyki włosów na jejszyi.Savannah oparła się o niego, dopasowując swoje pośladki wzagłębienie jego bioder.Była szczęśliwa, wolna od ciążących myśli natemat polowania, śmierci i przemocy.Byli tylko we dwoje.We troje.Przypomniał jej, dotykając zębami wrażliwe miejsce,gdzie na jej szyi uderzał puls.Wyczuł odpowiedz jej krwi, płynącejcoraz szybciej.Płynna lawa rozlała się w jego krwioobiegu.A moja mama sądzi, że to tata jest jaskiniowcem.Zaczynammyśleć, że ty mógłbyś przebić go z łatwością.Nieokazujące szacunku maleństwo.- Jaka legenda? Jest ich tak wiele.- Zapytał Beau.- Ta o starym aligatorze, który czyha żeby zjeść psy myśliwskie imałe dzieci.- Odpowiedziała Savanna.Gregori pociągnął za jej długiwarkocz, tak, że jej głową szarpnęło do tyłu.Jego usta przesunęły sięwzdłuż jej gardła.- 276 -Mroczna magiaJa mógłbym być głodnym aligatorem, zaproponował cicho.- Aaa, o staruszku.- Odpowiedział Beau.- Wszyscy kochają tęhistorię.Była przekazywana z pokolenia na pokolenie przez setki lat,albo i więcej, aż każdą opowieścią stworzenie rośnie i rośnie.-Zatrzymał się na chwilę, manewrując statkiem obok wystającego wkanale pniaka.Drzewa cyprysowe pochylały się nisko, wyglądając jakjakieś makabryczne patykowate postacie, ubrane w długie pasmawiszącego mchu.Co jakiś czas słychać było plusk, kiedy wąż wsuwałsię do wody.- Mówią, że staruszek aligator żył tu od zawsze.Jestteraz ogromny, obrastając tłuszczem po każdej zjedzonej ofierze icoraz bardziej podstępny i bardziej przebiegły niż jakiekolwiekstworzenie tutaj na rozlewiskach.Walczy o swoje terytorium, a innealigatory obchodzą go z daleka.Mówią, że zabija każdego aligatora natyle głupiego, żeby zapuścić się na jego terytorium, młodego i starego,samca czy samicę.Od czasu do czasu znika w tej okolicy myśliwy, awiną za to obarcza się starego aligatora.- Beau pozwolił, żeby łódzsama się zatrzymała, tak, że delikatnie falowała na wodzie.- Tozabawne, że pytasz właśnie o tę konkretną opowieść.Człowiek, którydał mi bilety na twoje występy był także bardzo zainteresowanyaligatorem.Przychodziliśmy tutaj razem w nocy, zbierać leczniczezioła i korę i sterczeliśmy tu w poszukiwaniu potwora.Jednak nigdygo nie znalezliśmy.- Kto dał ci bilety na pokaz Savanny? - Zapytał cicho Gregori,znając z góry odpowiedz na swoje pytanie.- Niejaki Selvaggio, Julian Selvaggio.Jego rodzina pochodzi zNowego Orleanu i była w nim prawie od samego założenia miasta.Poznałem go kilka lat temu.Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.-Uśmiechnął się czarująco - pomimo faktu, że jest Włochem.Brwi Gregoriego uniosły się wysoko w górę ze zdziwienia.Julianurodził się i wychował w górach Karpat.Nie był bardziej Włochem,niż Gregori Francuzem.Julian spędził sporo czasu we Włoszech, takjak Gregori we Francji, ale obaj byli na wskroś Karpatianami.- Znam Juliana.- Gregori przyznał się chętnie, błyskając wciemności swoimi białymi zębami.Wody uderzała o burty łodzi,wydając przy uderzeniu osobliwy dzwięk.Kołysanie statku byłobardziej kojące i uspokajające niż wzbudzające niepokój.Beauwyglądał na zadowolonego z siebie.- 277 -Mroczna magia- Myślałem, że możesz go znać.Obydwaj macie związek zSavanną, obydwaj zadajecie te same pytania na temat medycynynaturalnej i obydwaj wyglądacie cholernie onieśmielająco.- To ja jestem ten milszy i ładniejszy.- Odpowiedział z kamiennątwarzą Gregori.Głowa Savanny oparła się o jego pierś.Jej śmiech byłsłodką muzyką w dusznej atmosferze bagna.- Więc nigdy nie odnaleziono tego aligatora.Czy to prawa, żezjada duże psy.- Cóż, faktem jest, ze wiele psów zaginęło na rozlewiskachwzdłuż pewnego szlaku.To miejsce uznawane jest za terytoriumstarego aligatora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]