[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Umilkła na chwilę, ale jasne było, że w przyszłości coś jeszcze usłyszymy na ten temat.- Tak jest.Otrzymałeś weksle od wszystkich Okresowych za ten lub tamten  interesik , więc chyba potrafisz znieść to jednoniepowodzenie?Nagle ucichła.Spostrzegła, że McMurphy już jej nie słucha.Obserwował lekarza.A lekarz wpatrywał się wpodkoszulek dziewczyny, jakby nic innego nie istniało na świecie.Kiedy McMurphy zobaczył, że lekarz gapi się na dziewczynęjak zahipnotyzowany, szeroki uśmiech rozjaśnił mu twarz.Zsunął czapkę na tył głowy, podszedł do medyka i położył mu rękęna ramieniu, wyrywając go z transu.- Kurczę, czy widział pan kiedy, doktorze, jak łosoś rzuca się na przynętę? To jeden z najwspanialszych widoków nawszystkich morzach świata.Candy, kochanie, opowiedz doktorowi o łowieniu ryb i podobnych sprawach.Pracując we dwoje, McMurphy i dziewczyna w niecałe dwie minuty przekonali lekarza; pobiegł tylko zamknąć gabineti zaraz wrócił, wpychając papiery do teczki.- Tę papierkową robotę mogę dokończyć na łodzi - wyjaśnił oddziałowej i przemknął obok niej tak szybko, że niezdążyła odpowiedzieć.Za nim, bardziej dystyngowanym krokiem, wymaszerowała - szczerząc do niej zęby - reszta załogi.Okresowi, którzy nie jechali na wycieczkę, stanęli w drzwiach świetlicy i przykazali nam, żebyśmy nie przywozili niewypatroszonych ryb, a Ellis zdjął ręce z gwozdzi w ścianie, uścisnął dłoń Billy ego i powiedział mu, żeby został rybitwą mężów iniewiast.Billy, wpatrzony w mrugające do niego miedziane sztyfty na levisach dziewczyny, która właśnie wychodziła z sali,odpowiedział Ellisowi, że mężów to niech sam sobie łowi.Dopędził nas przy drzwiach; gdy tylkośmy przez nie przeszli, najmniejszy czarny zaraz zamknął je na klucz.Nareszcie byliśmy na zewnątrz.Promienie słońca wymykały się spod chmur i rozjaśniały ceglastą fasadę szpitala na kolor pąsowej róży.Lekkiwiaterek strącał z drzew resztki liści i układał je schludnie przy drucianej siatce, na której gdzieniegdzie siedziały małebrązowe ptaszki; kiedy deszcz liści uderzał o siatkę, podrywały się do lotu.Odnosiło się wrażenie, że to liście spadają nasiatkę, zamieniają się w ptaki i odlatują.Był piękny, aromatyczny, jesienny dzień rozbrzmiewający głosami dzieciaków kopiących piłkę i warkotem awionetek;należało się cieszyć, że w taki dzień jest się na powietrzu.Ale kiedy lekarz poszedł po samochód, powtykaliśmy ręce do kie-szeni i zbiliśmy się w ciasną, milczącą gromadkę.Staliśmy tak bez słowa i przypatrywaliśmy się ludziom jadącym do pracy,którzy specjalnie zwalniali, żeby się lepiej przyjrzeć wariatom w zielonych ubraniach.Widząc nasze smętne miny, McMurphyzaczął żartować i przekomarzać się z dziewczyną, żeby poprawić nam humor, ale to tylko jeszcze bardziej nas przygnębiło.Mieliśmy ochotę wrócić do szpitala i powiedzieć oddziałowej, że miała rację; przy takim wietrze morze jest zbyt niebezpieczne.Podjechał doktor Spivey; wsiedliśmy i ruszyliśmy, ja, George, Harding i Billy Bibbit w samochodzie z McMurphym idziewczyną, a Fredrickson, Sefelt, Scanlon, Martini, Tadem i Gregory za nami, w aucie lekarza.Nikt się nie odzywał.Niecałedwa kilometry od szpitala zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej.Lekarz wysiadł pierwszy; zaraz podleciał do niego,wycierając ręce o szmatę, uśmiechnięty mechanik.Nagle przestał się uśmiechać - minął lekarza i podszedł do samochoduprzyjrzeć się pasażerom.Potem cofnął się kilka kroków i marszcząc brwi, dalej tarł ręce poplamionym gałganem.Lekarzzłapał go nerwowo za mankiet, wyjął banknot dziesięciodolarowy i wetknął mu do ręki niczym pestkę w ziemię.- Mógłby pan napełnić oba baki zwyczajną? - poprosił.Poza szpitalem czuł się tak samo nieswojo jak my wszyscy.-Dobrze?- Te ubrania.- zaczął mechanik.- Jesteście z tego szpitala przy szosie, no nie? - Rozglądał się za kluczem francuskimalbo czymś równie poręcznym.W końcu stanął przy skrzynce z pustymi butelkami po oranżadzie.- Jesteście z domu wariatów!Lekarz zaczął szukać binokli i spojrzał na nas, jakby dopiero w tej chwili zauważył nasze ubrania.- Tak.Nie, chciałem powiedzieć: nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire