[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lucy uśmiechnęła się nieszczerze i oparła łokcie o stół.- O co więc chodzi?Clara od razu przeszła do rzeczy.- Jimmy twierdzi, że nie życzysz sobie, by chłopcy cię odwiedzali.- Co? - ryknął Samuel, zanim Lucy zdążyła się odezwać.- Dlaczego?Dziewczyna popatrzyła na niego ponuro.- To nie twoja sprawa Samuelu, ale nie życzę sobie, by chłopcy bywali w takich miejscach.99- Nigdy ci to przedtem nie przeszkadzało - odparował mężczyzna.- Zresztą oni tu kiedyś mieszkali.dopóki nieprzyłapano ich na kradzieży i nie przysłano do nas.Lucy prychnęła.- Właśnie.Gdyby nie mieszkali w gospodzie, nigdy nie zaczęliby kraść.Samuel westchnął, co zgadzało się w całej rozciągłości z odczuciami Clary, która jednak tylko się uśmiechnęła.- Martwię się, w jaki sposób twoja decyzja wpłynie na chłopców.Johnny jest bardzo przygnębiony, a Tim wpadnie wrozpacz, gdy tylko się o tym dowie.Przecież nie muszą przychodzić tutaj.Możesz widywać się z nimi w Domu.- Nie.Nie mogę.Po prostu nie mogę.- Lucy pochyliła głowę i zaczęła nerwowo szarpać fartuszek.- Na dłuższą metętak będzie dla nich lepiej.Mam plany, które pochłaniają cały mój czas i.- Chwileczkę! - wykrzyknął Samuel.- Wiem, do czego zmierzasz.Chodzi o Rodneya Fitcha, prawda? Tegoprzeklętego policjanta, który się do ciebie zaleca.To są te twoje plany! Myślisz, że przestanie się tu kręcić, jeśli siędowie, że masz braci w poprawczaku.Nie wypadałoby mu się zadawać z przestępcami.Lucy szybko uniosła głowę.- On już wie.I to nie ma nic wspólnego z Fitchem.Nie jego miałam na myśli.- Sądzisz, że się z tobą ożeni? A ty się urządzisz przy Grave Lane? On nigdy nie poślubi takiej kobiety.Może i niejest najbardziej bystry, ale taki głupi też nie.Clara milczała, ciekawa wyniku tej coraz bardziej intrygującej rozmowy.100- Właśnie, że jest bystry - zaprotestowała Lucy i natychmiast dotarł do niej cały sens wypowiedzi Samuela.-Dlaczego miałby się ze mną nie ożenić? Aadna ze mnie dziewczyna, no nie?- Nie o tym mówię - Samuel był wyraznie speszony.- Nie chodzi o twój wygląd.Ale Fitch to taki typ, który tylkouwodzi kelnerki z gospody, ale żeby się miał zaraz żenić.To stróż prawa, chce żony bez skazy.Lucy wyprostowała się jak struna, wyraznie obrażona.- Chcesz powiedzieć, że ja.Samuel mocno się zarumienił.- Nie, Lucy, wiesz, że nie.Ja tylko.- Dobrze się prowadzę i on doskonale o tym wie.A gdybym chciała się wydać za Rodneya, na pewno postawiłabymna swoim.Twarz Samuela pociemniała jak niebo przed burzą.- Rodney? Więc to tak! - Pokręcił głową.- Jeszcze chwila, a zostaniesz utrzymanką.Naprawdę tego nie widzisz?-Co?- Najpierw każe mówić do siebie po imieniu, potem poprosi o buziaka i gotowe.- Przestań! - Lucy popatrzyła na niego ze złością.- Nic poza małżeństwem nie wchodzi w grę.A pan Fitch mnieszanuje.W przeciwieństwie do co poniektórych on jest dżentelmenem.Z Samuela wyparowała nagle cała złość.Wlepił wzrok w kufel.- Pamiętam, że kiedyś nie narzekałaś na moje maniery.%7łal na twarzy Lucy zaintrygował Clarę.Co takiego zaszło niegdyś między tą dwójką?101- To było dawno temu, Sam - wyszeptała Lucy.- Wiele się od tego czasu zmieniło.- Poprawiła szal na ramionach i odwróciła się do Clary.- Jeśli to wszystko,milady.- Nie, nie wszystko - odparła Clara.Nie miała jednak najmniejszych szans, by mówić dalej, skoro zakochany służącybez przerwy przerywał rozmowę.- Samuelu, poczekaj na mnie na zewnątrz- poprosiła.- Lucy i ja powinnyśmy przedyskutować to na osobności.Aypnął na nią spod oka.- Nie chcę zostawiać pani samej, milady.- Nikt mnie nie będzie niepokoił.Idz.To nie potrwa długo.Rzucając Lucy ostatnie udręczone spojrzenie, Samuel podniósł się z ławy i szybko wyszedł z oberży.Dziewczyna od razu się odprężyła.- Dziękuję, milady.Sam nie rozumie, że kobieta zawsze musi robić to, co uzna za najwłaściwsze dla rodziny.- Czyli wyjść za mąż za policjanta, aby zagwarantować braciom w przyszłości lepszy byt?Na twarzy dziewczyny pojawił się dziwny grymas.- Proszę nie słuchać tych bredni Sama.To nie ma nic wspólnego z panem Fitchem.Nie chcę po prostu, żeby chłopcysię tu kręcili.Lucy nie potrafiła kłamać, ale Clara nie widziała powodu, by ją dłużej dręczyć.- Nie obchodzą mnie nadzieje, jakie łączysz z panem Fitchem, ale chłopcy nie mogą czekać na realizację twoichplanów.Potrzebują uczucia i wsparcia siostry.- U pani świetnie sobie radzą, milady.102- Nieprawda.Wiedziałaś, że trzy dni temu Johnny próbował sprzedać kradziony zegarek paserowi.Lucy wbiła wzrok w stół.- Tak, coś mi o tym mówił.Chciał się wytłumaczyć.Ale byłam stanowcza.Powiedziałam, że jeśli straci miejsce wDomu, będzie sobie musiał radzić sam.Wie, że ze mną mieszkać nie może.Postawiłam sprawę jasno.Już na pewnonie spróbuje.- Myślisz, że nie? Twój brat jest bardzo uparty.Na pewno nie zapomni, że kapitan Pryce wciąż jest mu winienpieniądze.Powiedziałam mu jednak wyraznie, co oznacza próba odzyskania zapłaty.Wie, że wyrzucę go na ulicę.Takie są zasady: moim podopiecznym nie wolno się dopuszczać żadnych czynów przestępczych.- Rozumiem, milady.Johnny, uparty czy nie, z pewnością będzie się pilnował i nie złamie zasad.Zwłaszcza po tym,co mu powiedziałam o kapitanie.Clara zamarła na chwilę, po czym zerknęła dyskretnie w stronę Morgana pogrążonego w rozmowie z kompanami.- Co mu powiedziałaś?Lucy również popatrzyła na Morgana, po czym wychyliła się w stronę Clary.- Ostrzegłam Johnny'ego, żeby się nie zadawał z paserami Spectera.To zbyt niebezpieczne.Clara poczuła, że przeszywa ją dreszcz.- Ale ja sądziłam, że kapitan Pryce pracuje na własny rachunek.- Z tego, co wiem, już nie.- Teraz Lucy mówiła tak cicho, że Clara ledwo ją słyszała.- Gadają, że Specter złożyłkapitanowi ofertę, a on ją przyjął.Clara wciągnęła spazmatycznie powietrze.- Kto gada?Lucy wzruszyła ramionami.103- Ludzie w tawernie.- Więc to tylko plotki.- No.tak, ale mogę się założyć, że nie ma dymu bez ognia.W Spitafields albo się pracuje dla Spectera, albo leży wgrobie.No tak, a jeśli Morgan rzeczywiście przyjął propozycję, znaczyło to jasno, że nie będzie mógł dotrzymać swojejobietnicy.Specter nigdy by mu na to nie pozwolił, zmusiłby Morgana do kupowania towaru od jej chłopców.Zerknęła na kapitana i jego towarzyszy.Poczuła ucisk w gardle.Czy nawet teraz towarzyszyli mu ludzie Spectera?Przyszli tu pogadać o interesach?Nie, nie wolno jej było wyciągać pochopnych wniosków.Po Spitafields krążyło wiele głupich plotek, a Clara zawszepotrafiła oddzielić ziarno od plew.- Chciałabym wierzyć, że twoje ostrzeżenie istotnie wywrze wpływ na Johnny'ego, ale mocno w to wątpię.Chłopiecstał się ostatnio bardzo samowolny i jestem prawie pewna, że nie posłucha.- Posłucha.Przyrzekam - zapewniła ją Lucy, która już kręciła się niecierpliwie na miejscu, podchwyciwszypoirytowane spojrzenie pana Tuftona.- Mój brat ma dość rozumu w głowie, by nie pozwolić się wyrzucić.Proszę mijednak wybaczyć.Muszę teraz wracać do pracy.Lucy szybko odeszła, zanim Clara zdążyła zaprotestować.Popatrzyła bezradnie w ślad za dziewczyną.Nie miałapojęcia, co robić.I jeszcze ten Fitch.Jeśli Lucy zastawiła sidła na policjanta, który musiał dbać o reputację, co tomogło oznaczać dla Tima i Johnny'ego?Tymczasem trzeba było coś zrobić, by Johnny naprawdę trzymał się z daleka od tego przeklętego104sklepu.Zirytowana ruszyła w stronę wyjścia i jeszcze raz zerknęła na Morgana, który również ją dostrzegł.Ich spojrzenia się spotkały; w jej oczach płonęła wściekłość, w jego - ciekawość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]