[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziwne.Wydaje mi się jednak, że gdyby na przykład włamywaczwszedł do mieszkania, krzyknęłaby na jego widok.Skoro sama odłożyłasłuchawkę, wersja z włamywaczem raczej odpada. Tak  zgodziłam się niepewnie. Chyba tak. W gruncie rzeczy nie tak znów wiele mogło jej się zdarzyć.Czemuniby Jantzenowie mieliby jej zle życzyć? Prawie jej nie znali.Nie miałapowodu bać się ich. To prawda. Najprawdopodobniej policja zdążyła już ustalić, o której Ginawyprowadziła się z hotelu Westbury.Jeżeli chcesz, możemy jeszcze dziśdo nich zadzwonić, żeby dowiedzieć się czegoś więcej i zameldować, żenadal się nie znalazła. A jeżeli wyprowadziła się po tym telefonie, a nie przed.? To przekonamy się przynajmniej, że nic jej się nie stało u Jantzenów. Zawahał się. Jesteś pewna  spytał  absolutnie pewna, że Ginanie wypiła wtedy za dużo? Bardzo niechętnie cię o to pytam, ale to jedyneoczywiste wytłumaczenie, jakie mi się nasuwa. Nie.Jestem pewna, że nie  odpowiedziałam bez namysłu.Zresztą gdyby tylko o to chodziło, byłaby już z powrotem w Paryżu. Masz rację.Skręciliśmy z Piccadilly w gąszcz małych uliczek. To Mayfair  rzucił Garth, kiedy mijaliśmy rzędy eleganckichdomów przetykanych gdzieniegdzie ekskluzywnymi sklepami.Dojeżdżamy do mojego klubu.Taksówka skręciła w prawo i podjechała pod okazałą kamienicę zmarmurowymi kolumnami po obu stronach drzwi frontowych. Jesteśmy na miejscu.Wyszedł pierwszy, pomógł mi wysiąść i dopiero potem uregulowałnależność za kurs.Kiedy taksówka odjeżdżała, weszliśmy do środka.Minęliśmy kilka korytarzy, wspaniałe schody z balustradą z kutego żelaza,i w końcu znalezliśmy się w małym przytulnym barze wychodzącym napatio. Jeszcze ich nie ma  rzekł Garth, rozejrzawszy się po sali.Usiądziemy na zewnątrz, czy będzie ci za chłodno? Nie, wolę na zewnątrz. Zaprowadził mnie do stolika ocienionego kolorowym parasolem.Gdytylko usiedliśmy, zjawił się kelner. Dla mnie tom collins  poprosiłam z pewnym wahaniem.Kelner uśmiechnął się wyniośle. Raczej zamów dżin z tonikiem  podsunął Garth, a kiedy kiwnęłamgłową, rzucił kelnerowi:  Dla mnie wytrawne martini.Kiedy kelner znikał w głębi baru, minęła go para ludzi zmierzających napatio.Garth dojrzał ich zaraz po mnie i podniósł rękę na powitanie. Nie mogliśmy cię znalezć!  zawołała kobieta. Co się takchowasz pod tym idiotycznym parasolem? Nie czytałaś w gazecie, że mamy dziś najgorętszy lipcowy dzień odtrzydziestu lat?Wybuchnęli śmiechem, a kiedy podeszli bliżej, stwierdziłam z niejakimzaskoczeniem, że wyglądają zupełnie inaczej, niż ich sobie wyobrażałam.Chyba spodziewałam się wytwornej, olśniewającej pary, żony imponującejprzedsiębiorczością i męża imponującego ekstrawagancją.Tymczasem nicmi w nich nie zaimponowało.Lilian Jantzen była zażywną blondynką,ubraną skromnie i niezbyt gustownie: miała na sobie granatowy lnianykostium z klasycznymi, lecz nie najlepiej dobranymi białymi dodatkami.Przypominała kurę domową, która przyjąwszy nieoczekiwaną propozycjęwyjścia, wrzuca na siebie z roztargnieniem pierwszy lepszy ciuch z szafy,planując jednocześnie zakupy na następny dzień.Skutek był znośny, alenie wywoływał wrażenia.Erie Jantzen też był zażywnym blondynem imiał jowialny uśmiech, który od razu skojarzył mi się z typowym amery-kańskim sprzedawcą.Pomyślałam z rozbawieniem, że Garth, któryprzynajmniej wyglądał, jakby miał artystyczną duszę, był sprzedawcą,Jantzen natomiast sprawiał wrażenie sprzedawcy, chociaż wrzeczywistości był artystą.Garth dokonał prezentacji.Po wymianie uśmiechów i uścisków rąkusiedliśmy.Wrócił kelner z naszymi trunkami i przyjął zamówienie odJantzenów; zauważyłam, że zamawia Lilian Jantzen, a nie Erie.W dodatkuzamówiła wszystko bez porozumienia z mężem. Miło tu  rzuciła zdawkowo, rozglądając się po patio [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire