[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Artylerzysta wypadÅ‚ z budki telefonicznej jak pies, któryurwaÅ‚ siÄ™ z Å‚aÅ„cucha, i pognaÅ‚ w dół ulicy.SkrÄ™ciÅ‚ na rogu iprzebiegÅ‚ chodnikiem kilka metrów, gdy na Å›rodku ulicy zauważyÅ‚ zaparkowany przy krawężniku motocykl.Obok staÅ‚policjant, zapisujÄ…c coÅ› w notatniku.Nagle zauważyÅ‚ tuż obok siebie ArtylerzystÄ™.Po krótkiejwalce policjant upadÅ‚ na ziemiÄ™, a Artylerzysta przerzuciÅ‚nogÄ™ przez siedzenie motocykla i nacisnÄ…Å‚ sprzÄ™gÅ‚o.Zbyt ostro dodaÅ‚ gazu, wiÄ™c maszyna zsunęła siÄ™ z krawę¿nika z przednim koÅ‚em uniesionym do góry.I dopiero wtedy Doyle spostrzegÅ‚, że z drugiego koÅ„ca ulicy nadjeżdża mini-cooper Ponieważ motocykl sunÄ…Å‚ dalej w tym kierunku, maÅ‚e auto stanęło w poprzek, blokujÄ…c drogÄ™.Artylerzysta tak gwaÅ‚townie poderwaÅ‚ maszynÄ™, że otarÅ‚ siÄ™ o maskÄ™ samochodu, a z bruku sypnęły skry.Przez krótkÄ… chwilÄ™,która wydawaÅ‚a siÄ™ wiecznoÅ›ciÄ…, Doyle spojrzaÅ‚ w twarz Millera, po czym pomknÄ…Å‚ dalej.W popoÅ‚udniowej szarówce powstaÅ‚ej wskutek obfitychopadów nawet z bliska trudno byÅ‚o rozróżnić rysy mężczyzny, który wszedÅ‚ na podwórko.W pierwszym momencie Jenny pomyÅ›laÅ‚a, że to Ogden.Nawet wtedy, gdy zamarÅ‚telefon, nie odczuÅ‚a strachu.Dopiero widok Faulknera stojÄ…cego tuż pod domem z kawaÅ‚kiem drutu telefonicznego w rÄ™ku, zmroziÅ‚ jej krew.Od razu rozpoznaÅ‚a w nim mężczyznÄ™, który zaatakowaÅ‚ jÄ… poprzedniego wieczoru i w jednej 162chwili wszystko staÅ‚o siÄ™ jasne.Tajemniczy telefon i groźba, że przyjedzie policja, która siÄ™ nie zjawiÅ‚a.A wszystko po to,żeby pozbyć siÄ™ jedynego mężczyzny, który mógÅ‚by jÄ… obronić!- Ach, Artylerzysto, niech mi Bóg dopomoże! - SÅ‚owanieomalże dÅ‚awiÄ…c uwiÄ™zÅ‚y jej w gardle.OdeszÅ‚a od okna ipotykajÄ…c siÄ™ weszÅ‚a do hallu.Drzwi wejÅ›ciowe byÅ‚y zamkniÄ™te i zaryglowane.KlamkaporuszyÅ‚a siÄ™ z wolna, ktoÅ› ostrożnie zapukaÅ‚.W jednej chwili strach gdzieÅ› siÄ™ ulotniÅ‚, gdyż Jenny przypomniaÅ‚a sobie, że babcia, zgodnie z jej niedzielnym przyzwyczajeniem, leżyjeszcze w łóżku.Cokolwiek siÄ™ stanie, staruszka musi byćbezpieczna.Z szalem zarzuconym na ramiona pani Crowther leżaÅ‚aoparta na poduszkach, czytajÄ…c jednÄ… z szeÅ›ciu niedzielnychgazet.SpojrzaÅ‚a zdziwiona, gdy w drzwiach pojawiÅ‚a siÄ™Jenny.- Miewasz siÄ™ dobrze, babciu?- Tak, kochanie.Czy coÅ› siÄ™ staÅ‚o?- Nic poważnego.ChcÄ™ tylko, żebyÅ› zostaÅ‚a tu przez pewien czas.Z doÅ‚u sÅ‚ychać byÅ‚o gÅ‚oÅ›ne dobijanie siÄ™ do drzwi.Jennyszybko wyjęła klucz od wewnÄ…trz i zatrzasnęła drzwi.Zaniepokojona stara kobieta coÅ› zawoÅ‚aÅ‚a.UstaÅ‚o stukanie do drzwi, lecz gdy schodziÅ‚a po schodach, wstoÅ‚owym rozlegÅ‚ siÄ™ brzÄ™k tÅ‚uczonej szyby.Zajrzawszy doÅ›rodka zobaczyÅ‚a, jak mężczyzna drewnianym podwórkowymstojakiem na bieliznÄ™ metodycznie rozwalaÅ‚ okno.Dziewczynazamknęła drzwi od pokoju na klucz i weszÅ‚a na schody.Jej plan byÅ‚ prosty.Mężczyzna z pewnoÅ›ciÄ… bÄ™dzie chciaÅ‚wyÅ‚amać drzwi, co nie zajmie mu dużo czasu.Wtedy sprawi,by jÄ… zauważyÅ‚, a nastÄ™pnie ucieknie na dach.JeÅ›li uda siÄ™ jejwdrapać na dach warsztatu i zejść wyjÅ›ciem awaryjnym, bÄ™dzie może uratowana.W każdym razie odciÄ…gnie jego uwagÄ™ od babci.163Nagle pod wpÅ‚ywem potężnego ciosu drzwi rozwarÅ‚ysiÄ™ na oÅ›cież i ukazaÅ‚ siÄ™ Bruno Faulkner, który z impetem wpadÅ‚ na przeciwlegÅ‚Ä… Å›cianÄ™.DÅ‚uższy czas z powagÄ… przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ dziewczynie, po czym zaczÄ…Å‚ odpinaćpÅ‚aszcz przeciwdeszczowy.OdrzuciÅ‚ go na bok i postawiÅ‚nogÄ™ na pierwszym stopniu.Na podeÅ›cie schodów staÅ‚ostare drewniane krzesÅ‚o, które Jenny chwyciÅ‚a i cisnęłanim w mężczyznÄ™, lecz uchyliÅ‚ siÄ™ i krzesÅ‚o chybiajÄ…c celuuderzyÅ‚o w Å›cianÄ™.Jeszcze raz spojrzaÅ‚ na niÄ… bacznie i nagle zawyÅ‚ jak zwierzÄ™.UderzyÅ‚ mocno kantem lewej dÅ‚oni o drewnianÄ… porÄ™cz schodów, która rozpadÅ‚a siÄ™ na dwie części.ByÅ‚ to widok takniesamowity, że Jenny krzyknęła gÅ‚oÅ›no jak nigdy dotÄ…d wżyciu.Dziewczyna gwaÅ‚townie odwróciÅ‚a siÄ™ i zaczęła biec w kierunku nastÄ™pnych schodów.Faulkner pobiegÅ‚ za niÄ….Na szczycie schodów zatrzymaÅ‚a siÄ™ na chwilÄ™, szamoczÄ…c siÄ™ zryglem przy drzwiach prowadzÄ…cych na dach.Gdy wreszcieudaÅ‚o siÄ™ jej otworzyć drzwi, mężczyzna byÅ‚ już na podeÅ›cieschodów.Jenny biegÅ‚a szybko w ulewnym deszczu, zrzuciÅ‚a z nógbuty i zaczęła siÄ™ wspinać po Å›liskim dachu, ale stopy wsamych poÅ„czochach zeÅ›lizgiwaÅ‚y siÄ™ z mokrej dachówki.ByÅ‚a już prawie na górze, gdy zsunęła siÄ™ w dół.SpróbowaÅ‚ajeszcze raz z trudem wspiąć siÄ™ w stronÄ™ kalenicy dachu.Wtedy ukazaÅ‚ siÄ™ Faulkner.Jenny utknęła w poÅ‚owie drogi i tak już, rozciÄ…gniÄ™ta nadachu, pozostaÅ‚a.Jak mucha zÅ‚apana na lep.I ten stojÄ…cyponiżej straszny czÅ‚owiek dobrze o tym wiedziaÅ‚.RuszyÅ‚ zwolna, zatrzymaÅ‚ siÄ™ na moment, popatrzyÅ‚ na dziewczynÄ™.Iwtedy rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™, a byÅ‚ to najbardziej zÅ‚owrogi Å›miech,jaki kiedykolwiek sÅ‚yszaÅ‚a.Napastnik ponownie ruszyÅ‚ w stronÄ™ dziewczyny, a wówczas wpadÅ‚ jak bomba Artylerzysta.Faulkner odwróciÅ‚ siÄ™, zakrÄ™ciÅ‚ jak baletnica i celujÄ…c w ramiona przeciwnika powa-164liÅ‚ go do tyÅ‚u.Artylerzysta straciÅ‚ równowagÄ™, rozciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ jak dÅ‚ugi, przeleciaÅ‚ nad balustradÄ… i zsunÄ…Å‚ po pochyÅ‚oÅ›cidachu na podwórze.Od wyjÅ›cia z budki telefonicznej minęło cztery a może pięćminut, gdy Artylerzysta zahamowaÅ‚ przed podwórkiemCrowtherów.RzuciÅ‚ motocykl i zniknÄ…Å‚ za bramÄ… wejÅ›ciowÄ…akurat, gdy samochód Millera skrÄ™ciÅ‚ w ulicÄ™.Pierwszym, który ruszyÅ‚ w pogoÅ„ za Artylerzysta, byÅ‚Mallory, głównie dziÄ™ki temu, że już w biegu otworzyÅ‚drzwiczki samochodu, ale nie tylko dlatego.Z jakiegoÅ›niejasnego powodu Mallory odczuÅ‚ przypÅ‚yw energii, jakiego już od lat nie doÅ›wiadczyÅ‚.ByÅ‚o to jak za starych dobrych czasów, gdy jako mÅ‚ody stażysta pracowaÅ‚ wdokach londyÅ„skich i na rozlewiskach Tamizy.Do bijatyk dochodziÅ‚o prawie co noc, a w soboty prawie wszystko mogÅ‚o siÄ™ zdarzyć i na ogół rzeczywiÅ›cie dużosiÄ™ dziaÅ‚o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]