[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłem już tak tym zaniepokojony, że pewnego rana,gdy Attyk wychodził z domu, odciągnąłem go na bok i przeczy-tałem mu kilka akapitów. Dzień, w którym zostajemy ocaleni, jest według mnie takpromienny i radosny jak dzień naszych narodzin.I jak dzięku-jemy bogom za zesłanie człowieka, który założył to miasto, takwy i wasi potomkowie będziecie mogli czcić człowieka, który jeuratował.266  Co?!  wykrzyknął Attyk. Nie pamiętam, żeby coś ta-kiego powiedział. Bo nie powiedział  odparłem. Byłoby niedorzeczno-ścią, gdyby w takiej chwili porównywał się do Romulusa.Aposłuchaj, panie, tego. Zciszyłem głos i rozejrzałem się, abysprawdzić, czy Cycerona nie ma w pobliżu.  W uznaniu takwielkich zasług, obywatele, nie będę od was oczekiwał żadnejnagrody za męstwo, żadnych wyróżnień, żadnych pomników namoją cześć; chcę tylko, aby ten dzień został zapamiętany powsze czasy i abyście dziękowali bogom nieśmiertelnym za to, żeznalezli się w tym momencie naszej historii dwaj ludzie, ten,który przesunął granice waszego imperium nie tylko na krańceziemi, ale i nieba, oraz ten, który ocalił serce tegoż imperium.. Pokaż mi to  zażądał Attyk.Wyrwał mi zwój z rąk i przeczytał mowę, kręcąc głową zniedowierzaniem. Porównywanie się do Romulusa to jeszcze nic, ale porów-nywanie się do Pompejusza.! Byłoby wystarczająco niebez-pieczne, gdyby ktoś inny powiedział to o nim, ale żeby sammówił tak o sobie.? Miejmy nadzieję, że Pompejusz się o tymnie dowie. Ale tak się stanie. Dlaczego? Bo dostałem polecenie, żeby wysłać mu kopię. Znowusprawdziłem, czy nikt nas nie słyszy. Wybacz mi, panie, żezajmuję się czymś, co do mnie nie należy  dodałem  ale corazbardziej się o niego martwię.Nie jest sobą od czasu tamtej eg-zekucji.yle sypia, nie chce nikogo słuchać, a mimo to nie potra-fi spędzić sam zaledwie godziny.Myślę, że tak podziałał na nie-go widok martwych spiskowców.wiesz, panie, jaki ma deli-katny żołądek. To nie żołądek daje mu się we znaki, ale sumienie.Gdyby267 czerpał satysfakcję z tego, co zrobił, nie czułby potrzeby ciągłe-go uzasadniania swoich racji.Była to przenikliwa uwaga i teraz, z perspektywy czasu, jesz-cze bardziej żal mi Cycerona niż wtedy, bo musiał się czuć bar-dzo samotny, gdy z takim mozołem wznosił własny pomnik.Aleszczytem jego szaleństwa okazał się nie ten chełpliwy list doPompejusza ani nieustanne przechwałki czy poprawianie mów,lecz kupno domu.Cycero nie był pierwszym politykiem i na pewno nie będzieostatnim, który sprawił sobie dom przekraczający jego możli-wości finansowe.W jego przypadku była to ta zabita deskamirezydencja na Palatynie, obok domu Celera przy Clivus Victo-riae, którą zauważył, gdy poszedł przekonać pretora, aby objąłdowództwo armii w walce z Katyliną.Należała do Krassusa, aleprzedtem stanowiła własność wyjątkowo bogatego trybunaMarka Liwiusza Druzusa.Jej budowniczy, jak głosiła wieść,obiecał Druzusowi, że postara się, aby nikt z sąsiadów nie mógłgo podglądać. Przeciwnie  odparł Druzus  raczej zbuduj ją tak, żebywszyscy współobywatele widzieli, co robię.I tak właśnie to wyglądało: rezydencja stała na szczyciewzgórza, wysoka, rozległa i pretensjonalna, doskonale widocznaz każdego zakątka forum i Kapitolu.Po jednej stronie znajdowałsię dom Celera, a po drugiej duży ogród publiczny i portyk, któ-ry wzniósł ojciec Katulusa.Nie wiem, kto podsunął Cyceronowipomysł kupienia tej willi.Sądzę, że mogła to być Klodia.Z całąpewnością powiedziała mu któregoś wieczoru na uczcie, że domjest wciąż do kupienia i  byłoby bardzo zabawnie , gdyby Cy-cero został jej sąsiadem.Oczywiście, to wystarczyło, żeby Te-rencja od razu się temu sprzeciwiła. Ten dom jest zbyt nowoczesny i wulgarny  oświadczyła. Stanowi wyobrażenie parweniusza, jak powinien żyć nobil.268  Jestem ojcem ojczyzny.Ludziom spodoba się myśl, że jakojciec czuwam nad nimi z góry.Zasługujemy na to, aby miesz-kać wśród Klaudiuszów, Emiliuszów Skaurusów, Metellusów.Cyceronowie są teraz znanym rodem.Poza tym sądziłem, że nieznosisz naszego obecnego domu. Nie jestem przeciwna przeprowadzce, mężu; nie chcę tyl-ko przenieść się tam.Zresztą czy stać cię na taki zakup? Ta wil-la należy do największych w Rzymie.musi być warta co naj-mniej dziesięć milionów. Pójdę do Krassusa i porozmawiam z nim.Może odstąpi miją taniej.Dom, w którym mieszkał sam Krassus, również stał na Pala-tynie, ale wydawał się z zewnątrz dziwnie skromny, zwłaszczajak na człowieka posiadającego rzekomo osiem tysięcy amforwypełnionych srebrnymi monetami.Rezydował on w nim z li-czydłem i swoimi księgami rachunkowymi, w otoczeniu nie-wolników i wyzwoleńców, którzy prowadzili jego interesy.To-warzyszyłem Cyceronowi, gdy poszedł się z nim zobaczyć, i pokrótkiej wstępnej rozmowie o sytuacji politycznej mój pan prze-szedł do sprawy domu Druzusa. Chcesz go kupić?  zapytał Krassus, nagle czujny. Być może.A ile kosztuje? Czternaście milionów. Och! Obawiam się, że to dla mnie za drogo. Sprzedam ci go za dziesięć milionów. To wspaniałomyślna oferta, ale wciąż przekracza mojemożliwości. Osiem? Nie, doprawdy, Krassusie.doceniam to, ale nie powinie-nem był w ogóle poruszać tego tematu. Cycero wstał z krzesła. Sześć?  zaproponował Krassus. Cztery?Cycero usiadł.269  Mógłbym wysupłać trzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire