[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bryant odetchnął z ulgą i zaczął sprawdzać,czy nic sobie nie uszkodził. Jezu, szefowo, nie znoszę, kiedy próbujesz nadążyćsamochodem za swoim tokiem rozumowania. Drobne przesunięcie kręgów szyjnych jeszcze nigdy nikomunie zaszkodziło stwierdziła i wysiadła z auta, nie czekając najego odpowiedz.Do budynku wchodziło się przez ciężkie przeszklone drzwi,prowadzące do niewielkiej, ale czystej i schludnej recepcjiz ladą sięgającą Kim do pasa i stojącą na prawo od niejdwuosobową skórzaną kanapą. Fuj& czujesz ten zapach? spytał Bryant.Stone rozpoznała go natychmiast.Benzyna, olej i delikatnanutka smaru.Uwielbiała go.Do recepcji wszedł mężczyzna i położył na ladzie recepcyjnejprzedni hamulec, który ze sobą przyniósł.Mógł być krótko po czterdziestce.Miał wysokie czoło, którestarał się ukryć pod krótką, nastroszoną fryzurą, bardziejodpowiednią dla nastolatka.Jego błękitna koszula, mimomiejsca pracy, była czysta, a plakietka z napisem Brett Kierownik wskazywała, że udało im się zastać nieuchwytnegoszefa. W czym mogę pomóc? zapytał, patrząc to na jedno, to nadrugie z policjantów.Uśmiech, wyćwiczony na szkoleniuz obsługi klienta, pojawił się sekundę pózniej.Wyglądało na to,że Brett odhacza w myślach kolejne punkty listy kontrolnej.Powitanie.Uśmiech.Bryant pokazał legitymację i przedstawił ich oboje.Uśmiech, który nie był już potrzebny, zniknął. Ktoś już tu przyjeżdżał kilka razy i rozmawiał z chłopakami.Nie wiem, co mógłbym dodać. Proszę po prostu opowiedzieć nam o Leonardzie Dunnie.Otwarte pytanie umożliwiało ocenę przesłuchiwanegopodczas jego swobodnej wypowiedzi. Trafił do nas z programu rządowego.Zapłacili nam,żebyśmy go przyjęli.Na początku pracował w sklepie, ale robiłzbyt wiele błędów. Czy mieliście obowiązek zatrudniać go przez określonyczas? zapytała Kim.Rząd wdrożył wiele programów ułatwiających powrót dopracy, aby obniżyć bezrobocie.Wszystkie były skuteczne dopóki nie skończył się czas dofinansowania.Brett uśmiechnął się do niej. Tak, co najmniej dwanaście miesięcy, ale nie nadawał się dotej pracy. Jak pan rozwiązał ten problem? zapytał Bryant. Porozmawiałem z nim, rzecz jasna.Ale to nic nie dało, więczrobiliśmy z niego kierowcę ciężarówki. Jak mu szło? Dostałem dwie skargi na jego zachowanie i jedną na jegosmród.Stone stłumiła uśmiech. Co było dalej? Zaproponowałem władzom zwrot pieniędzy. A próbował pan zgłosić reklamację?Kim zwykle potępiała takie przedmiotowe traktowanie ludzi ale dla Leonarda Dunna była gotowa zrobić wyjątek. Czy miał jakieś dziwne nawyki?Brett pokręcił głową. Był gruby i trochę za rzadko się kąpał, ale poza tym niczymsię nie wyróżniał.I nie wyglądał jak typowy pedofil pomyślała Kim, wiedząc,że takich skłonności nie da się rozpoznać na pierwszy rzut oka.Bardzo żałowała, że nie można zidentyfikować takich ludzi napodstawie wielkości czaszki albo rozstawu oczu, które kiedyśuważano za znak przestępczych predyspozycji.Wystarczyłbycentymetr krawiecki i notatnik, a wszyscy znalezliby się zakratkami. Miał tu jakichś przyjaciół? zapytała. Nie, a ja straciłem kilku przez to, że go zgłosiłem. Do czego? Do tego programu rządowego stwierdził zirytowanymężczyzna.Bryant zmarszczył brwi tak, jak zwykła to robićKim. Myślałam, że kandydatów wybierają władze. Ja go zaproponowałem& po tym, jak poznaliśmy się w tymcholernym klubie książki.Bryant zerknął na Kim.Nie zareagowała. W porządku.Dziękujemy panu za poświęcony czas.Detektyw skinęła mężczyznie głową i jako pierwsza wyszłaz budynku.Kiedy wrócili do samochodu, zaczęła stukaćw kierownicę. Kompletna strata czasu mruknął Bryant. Tak myślisz? Niczego się nie dowiedzieliśmy. Nieprawda z zamyśleniem stwierdziła Kim. Myślę, żetrzeba będzie się bliżej przyjrzeć temu klubowi książki.ROZDZIAA 33Barry przyglądał się, jak jego żona, córka i brat wchodzą przezfrontowy ogródek do jego domu drzwiami, które on samzałożył, pod markizą, którą sam zaprojektował.Zamierzał tylko zerknąć na Lisę i Amelię, żeby przekonać się,czy faktycznie cierpią, zanim podejmie jakąś decyzję.Ale kiedysię tu znalazł, zrozumiał, że nie ma odwrotu.Za kogo, docholery, Adam się uważał? To była jego rodzina, a brat nie miałprawa mu jej odbierać.W tym domu było wszystko, co kochał i nie zamierzał poddać się bez walki.Alex miała rację.Byłwinien Lisie chociaż tyle.Zastukał do drzwi.Zirytowało go, że musi prosić o pozwoleniena wejście do własnego domu ale to miało wkrótce sięzmienić.Drzwi się otworzyły i stanęła w nich kobieta, o której śniłprzez ostatnie cztery lata.Spojrzała na niego z przerażeniem.Przez chwilę oboje milczeli. Barry, co ty tu robisz? Wiesz, że& Wróciłem do domu, Liso stwierdził, przepychając sięobok niej.Wszedł do salonu.Lisa nie miała wyjścia musiała zamknąćdrzwi i pójść za nim.Barry wyobrażał sobie, że dom będzie wyglądał tak samo jakprzedtem, z tą różnicą, że na jego miejscu będzie Adam.Rzeczywistość okazała się inna.W pomieszczeniu było terazmniej mebli.Zniknął narożnik, za który przez trzy lata płaciłraty.Pod ścianami stały dwu- i trzyosobowa kanapa,a najlepsze miejsce przed telewizorem jego miejsce stałopuste, żeby mógł tam wjechać wózek.Barry szybko uznał, że Lisa musiała wprowadzić chwilowezmiany ze względu na kalectwo Adama, ale nie były onenieodwracalne.Niedługo zdobędzie pracę i będzie mógł sobiepozwolić na wymianę mebli.Gazowy kominek w ceglanej obudowie został zastąpionyekranem wpuszczonym w ścianę, wyświetlającym animowanypłomień.Ale i to można było zmienić. Kto przyszedł, kochanie? zawołał Adam z kuchni.Kiedy Barry tam zajrzał, mimochodem zauważył obniżoneblaty i szafki, ale jego uwagę od razu przykuła burza kręconychblond włosów jego córeczki.Zaparło mu dech w piersiach.Byłajeszcze śliczniejsza niż w jego wspomnieniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]