[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uświadomił sobie, żejego córka przeżyła piekło, a on w części się do tego przyczynił.- Nie zastaniesz go tam.Asher spojrzała bezradnie na zegarek.- Nie wiem, gdzie się zatrzymał.- Zawahała się.Podeszła do telefonu.- Trzebasprawdzić.- Asher.- Jim wyciągnął niepewnie dłoń do córki.- Wybacz mi.Powolnym ruchem odłożyła słuchawkę i padła mu w ramiona.Taj wrócił do hotelu około północy.Przez dwie godziny uparcie próbował się upić.Zwiętował.Nie codziennie wygrywa się Wielkiego Szlema, powtarzał sobie, przetrząsająckieszenie w poszukiwaniu klucza.Nie codziennie pół tuzina kobiet oferuje mężczyzniewspólną noc.Taj zaśmiał się cynicznie.Znalazł klucz i otworzył drzwi.Czemu nie skorzystałz propozycji żadnej z kobiet?Bo żadna z nich nie była Asher.Natychmiast odpędził tę myśl, ledwie się pojawiła.Poprostu nie ma ochoty na kobietę, uzasadniał sobie.Jest zmęczony i pijany.Asher należy doprzeszłości.Pociągnął za klamkę i potykając się o próg, wpadł do ciemnego pokoju.Przynajmniejw jednym się nie mylił.Był pijany jak bela.Przy każdym kieliszku powtarzał sobie, żeuczynił to z radości, nie z poczucia klęski.Dzieciak ze slumsów wspiął się na sam szczyt.Do diabła z tym, mruknął do siebie, ciskając klucze pod stopy.Tępo uderzyły opodłogę.Taj zdjął koszulę i chwiejąc się, rzucił ją tam, gdzie klucze.Gdyby udało mu siętrafić do łóżka bez zapalania światła, położyłby się i od razu zasnął.Tej nocy nie będzie miałproblemów ze snem.Nerwy miał znieczulone przez alkohol.Nie będzie żadnych marzeń ogładkiej skórze i błękitnych oczach.Namacał ścianę i kierował się wzdłuż niej ku sypialni.Nagle oślepiło go światło.Zaklął głośno i zakrył oczy dłonią.Drugą opierał się o ścianę, by nie stracić równowagi.- Wyłącz tę cholerną lampę - warknął.- Oto powrót zwycięzcy.Znajomy głos sprawił, że Taj powoli opuścił rękę.W fotelu naprzeciw niego siedziałaAsher, niewzruszona, spokojna i ponętna.Alkohol nie oszołomił go na tyle silnie, abypozostał obojętny na ten widok.Zapragnął jej.- Co tu, u diabła, robisz?- Trochę pan wstawiony, panie Starbuck - odezwała się, ignorując pytanie.Wstała zmiejsca i zbliżyła się do niego.- Ale wolno ci, po tym, jak zagrałeś.Mogę pogratulować?- Wynoś się.- Taj odepchnął się od ściany i próbował sam utrzymać równowagę.- Niechcę cię tutaj.- Zamówię kawę - powiedziała spokojnie, podchodząc do telefonu.- Porozmawiamy.- Powiedziałem, wynoś się.- Chwycił ją za ramię i odwrócił ku sobie.- Zanimprzestanę panować nad sobą i zrobię ci krzywdę.Asher nie ruszyła się z miejsca.- Nie wyjdę, dopóki mnie nie wysłuchasz.- Wiesz, co bym ci zrobił! - wrzasnął, przypierając do ściany, aż oparła się o niąplecami.- Mam ochotę bić cię do nieprzytomności.- Wiem.- Słowa Taja wydawały się nierobić na niej wrażenia.- Ale najpierw wysłuchaj mnie, proszę.- Nie mam zamiaru cię słuchać - warknął.- Wyjdz, póki jeszcze panuję nad sobą.- Nie mogę.- Podniosła dłoń do jego policzka.- Taj.Nie dokończyła, bo przycisnął ją znów do ściany.Spodziewała się, że zaraz uderzy,lecz zamiast tego poczuła jego usta.Były brutalne i spragnione.Siłą rozwarł jej usta i wsunąłgłęboko język.Nie zważał na jej opór.Poczuła smak alkoholu.Próbowała odwrócić twarz,lecz Taj mocno przytrzymał jej głowę.Wydała cichy, błagalny okrzyk, zanim mu się poddała.Nie zauważył, kiedy jegodłonie stały się delikatne, a usta czułe jak dawniej.Szeptał jej imię, składając pocałunki napowiekach, czole, policzkach.Uświadomił sobie, jak bardzo za nią tęsknił.- Nie mogę żyć bez ciebie - wyznał.- Nie umiem.Klęknął na podłodze, pociągającAsher za sobą.Zatracił się w jej zapachu, smaku, poczuciu odzyskanej bliskości.Ashergładziła go, jakby chciała go jednocześnie uspokoić i pobudzić.Nie mógł jej się oprzeć.Pochylił się nad nią i jak w transie całował jej szyję, nie zaniedbując ani skrawka aksamitnejskóry.Przyśpieszony oddech Asher wyznaczał rytm.Ogarnęło ją gorąco, gdy dłonie Taja odnalazły wrażliwe piersi.Jęknęła cicho i sięwygięła.Chwyciła go za głowę, mierzwiąc włosy.Skierowała jego usta tam, gdzie jeszcze ichnie było.Po chwili spragniona jego smaku przyciągnęła go z powrotem do ust.Bawiła sięrozgrzanymi, wilgotnymi wargami, potem wsunęła język, by cieszyć się słodkim smakiem.Taj odwzajemnił pocałunek.To, co robił, nie miało sensu, ale nie zastanawiał się już nad tym.Bez Asher czułpustkę, której nawet wściekłość nie mogła wypełnić.Teraz odzyskiwał równowagę.Wszystkowracało na swoje miejsce.Asher wiła się pod nim i kusiła.Resztka rozsądku podpowiadała mu, by siępowstrzymał, lecz było już za pózno.Nim zdążył się zorientować, znalazł się w jej wnętrzu.Naraz wszystkie bodzce dotarły do niego i zaatakowały świadomość z podwójną siłą.Krzyknął z rozkoszy, ale też z żalu.Wycieńczony osunął się na podłogę i wbił wzrok w sufit.Jak mógł pozwolić, by dotego doszło? Jak mógł kochać się i zaznać rozkoszy z kobietą, o której chciał zapomnieć?Zastanawiał się teraz, czy kiedykolwiek zdoła się od niej uwolnić.%7łycie bez niej będzie takimsamym piekłem, jak życie z nią.- Taj.- Asher wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia.- Nic nie mów.- Wstał, nie rzucając jej nawet przelotnego spojrzenia.- Ubieraj się -mruknął, wciągając dżinsy drżącymi rękoma.Kto kogo wykorzystał? Zadręczał się.-Przyjechałaś samochodem?Asher usiadła i odgarnęła z twarzy włosy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]