[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pojechałeś nad rzekę? Kiedy kradłem samochody, zanim jeszcze zająłem się bankami, spędzałem tamwiele czasu.To płaski teren, płaska wybetonowana nawierzchnia, jak parking, po obubrzegach rzeki.Dojechać tam można tylko rampą, z której korzystają konserwatorzy.Pollard pochyliła się nad stołem, żeby lepiej widzieć, co Holman pokazuje namapie. No dobra.I co z tego wynika? spytała. Droga prowadzi tędy, z miejsca, gdzie stali policjanci, jest dobrze widoczna.Rozumie pani? Zabójca musiał podejść od tej strony, ale wtedy zobaczyliby go z daleka. Była pierwsza w nocy, zupełnie ciemno.Poza tym ten szkic prawdopodobnie niejest narysowany w odpowiedniej skali.Holman wyjął drugi, który sporządził własnoręcznie. Zgadza się.I dlatego narysowałem własny.Rampa jest spod mostu widocznadużo lepiej, niż wynikało to ze szkicu opublikowanego w gazecie.I jeszcze jedno przywjezdzie jest brama, widzi pani? Trzeba albo przejść przez ogrodzenie, albo przeciąćkłódkę.Tak czy inaczej nie obyłoby się bez hałasu.Holman obserwował Pollard, która porównywała oba szkice.Wyglądała, jakby cośrozważała, a to był dobry znak, świadczący o tym, że zaczęła się angażować.Ale w końcuwyprostowała się na krześle i wzruszyła ramionami. Policjanci nie zamknęli za sobą bramy. Pytałem o to detektywów prowadzących śledztwo, ale nie chcieli mi powiedzieć.Nie sądzę, żeby Richie i jego koledzy zostawili otwartą bramę.Mógłby to zauważyć patrolchroniący obiekt, a wtedy mieliby przerąbane.My zawsze zamykaliśmy bramę i zakłada-liśmy z powrotem łańcuch.Założę się, że Richie i jego koledzy też tak zrobili.Pollard rozsiadła się na krześle. Kiedy kradłeś samochody.Holman przygotowywał się do zarzucenia przynęty.Uznał, że jak dotąd idzie mucałkiem dobrze.Pollard podążała za tokiem jego rozumowania, mimo że nie wiedziała,do czego zmierza.Holman nabrał otuchy. Jeśli brama była zamknięta, zabójca albo ją otworzył, albo wdrapał się iprzeszedł górą.Narobił przy tym hałasu.Wiem, że Richie i jego koledzy pili piwo, alemieli tylko sześć puszek.Czterech dorosłych facetów i sześć puszek piwa nie mogli byćpijani.Jeśli Juarez był naćpany, jak pani sugeruje, nie mógł zachowywać się cicho.Richiei jego koledzy na pewno by coś usłyszeli. Co chcesz przez to powiedzieć, Holman? Nie wierzysz, że to Juarez ich zabił? Chcę powiedzieć, że nie ma znaczenia, czy usłyszeli jakiś hałas.Uważam, że znalizabójcę.Pollard skrzyżowała ręce na piersiach.Był to wyrazny znak, że się od niegoodgradza.Holman zdawał sobie sprawę, że traci jej przychylność; nadszedł już czas, żebyzarzucić przynętę.Pollard albo się na nią złapie, albo wymknie mu się na dobre. Słyszała pani o Marczence i Parsonsie, dwóch bandytach napadających nabanki?Pollard wyraznie zesztywniała i Holman wiedział, że wreszcie obudził jejciekawość.Już nie rozmawiała z nim jedynie z życzliwości czy dla zabicia czasu, gotowaw każdej zerwać się i prysnąć.Zdjęła okulary.Zauważył zmarszczki wokół jej oczu.Mocno się zmieniła od czasu, kiedy ostatni raz ją widział, ale od dawnej agentki Pollardróżniło ją coś jeszcze oprócz wyglądu, coś, czego nie potrafił określić. Słyszałam o nich.I co z tego? odparła.Holman położył przed nią na stole mapę z naniesionymi miejscami skokówMarczenki i Parsonsa. Mój syn narysował tę mapę.Jego żona, Liz, pozwoliła mi zrobić kopię. Pokazuje banki, na które napadli Marczenko i Parsons. Tej feralnej nocy do Richiego zadzwonił Fowler.To dlatego wyszedł z domu:miał się z nim spotkać, żeby porozmawiać o Marczence i Parsonsie. Marczenko i Parsons nie żyją.Ich sprawa na pewno została zamknięta trzymiesiące temu.Holman rozłożył przed nią kopie artykułów i raportów, które znalazł na biurkuRichiego. Richie mówił żonie, że ma dodatkowe zadanie.Jego biurko zawalone było tymipapierami.Pytałem przełożonych, czym zajmował się Richie.Próbowałem dotrzeć dodetektywów, którzy prowadzili sprawę Marczenki i Parsonsa, ale nikt nie chce ze mnąrozmawiać.Dowiedziałem się tylko, że sprawa została zamknięta, co pani terazpotwierdza.Ale pozostaje faktem, że Richie wyszedł na spotkanie z Fowlerem w związkuze sprawą Marczenki i Parsonsa.I został zabity.Holman przyglądał się Pollard, kiedy studiowała dokumenty.Patrzył, jak poruszaustami, jakby przygryzała sobie wargę od środka.Wreszcie podniosła wzrok.Pomyślał,że kobieta w jej wieku nie powinna mieć jeszcze takich wyraznych kurzych łapek wokółoczu. Nie rozumiem, czego właściwie ode mnie oczekujesz powiedziała. Chcę wiedzieć, dlaczego Richie zajmował się sprawą, która została jużzamknięta.Chcę wiedzieć, co łączyło Juareza z dwójką bandytów napadających na banki.Chcę wiedzieć, dlaczego mój syn i jego koledzy pozwolili zabójcy podejść na odległośćstrzału.Chcę wiedzieć, kto ich zabił.Pollard wpatrywała się w niego, a Holman odwzajemnił jej spojrzenie.Uważał,aby w jego wzroku nie malowała się wrogość ani gniew.Tę cząstkę siebie starannieukrywał.Pollard oblizała usta. Mogłabym zadzwonić w kilka miejsc.Bardzo chętnie to zrobię.Holman wsunął wszystkie papiery z powrotem do koperty i zapisał na niej numerswojego telefonu komórkowego. Tyle udało mi się znalezć w bibliotece na temat Marczenki i Parsonsa, zebrałemteż artykuły prasowe i część materiałów Richiego.Zrobiłem kopie.To mój nowy numertelefonu.Przyda się pani.Patrzyła na kopertę, ale jej nie podniosła.Holman czuł, że jeszcze nie oswoiła się zdecyzją, którą już podjęła. Nie oczekuję, że podejmie się pani tego za darmo.Zamierzam to paniwynagrodzić.Nie mam zbyt wiele, ale możemy się dogadać w kwestii płatności, rozłożyćna raty czy coś w tym rodzaju.Znów oblizała wargi.Holman zastanawiał się, dlaczego się waha.Naglepotrząsnęła głową. To nie będzie konieczne.Trochę to potrwa, muszę zadzwonić w kilka miejsc.Holman skinął głową.Serce tłukło mu się w piersi, jednak starannie ukrywałpodniecenie, podobnie jak wściekłość i strach. Dziękuję, agentko Pollard.Jestem pani naprawdę wdzięczny. Nie powinieneś tak się do mnie zwracać.Nie jestem już agentem. Więc jak mam się do pani zwracać? Katherine. Dobrze, Katherine.Mów mi Max.Holman wyciągnął do niej rękę, ale Pollard nie uścisnęła mu dłoni.Podniosłakopertę ze stołu. To nie znaczy, że zostaliśmy przyjaciółmi, Max.Po prostu uważam, żezasługujesz na to, żeby poznać odpowiedzi, to wszystko.Holman opuścił rękę.Czuł się urażony, ale nie zamierzał tego okazywać.Zdziwiłogo, dlaczego zgodziła się poświęcić mu swój czas, jeśli miała do niego taki stosunek, ale torównież zachował dla siebie. Jasne, rozumiem. Odezwę się najwcześniej za kilka dni. Oczywiście.Wyszła z kawiarni, a Holman odprowadził ją wzrokiem.Przyspieszyła kroku,lawirując między stolikami, i po chwili znalazła się na ulicy.Odprowadzając ją wzrokiem,przypomniał sobie wcześniejsze wrażenie, że obecna Katherine Pollard różni się od tejsprzed lat, i nagle uświadomił sobie, na czym polega ta różnica.Pollard sprawiała wrażenie, jakby się czegoś bała.Dziesięć lat temu aresztowałaHolmana młoda, nieustraszona agentka, ale od tamtego czasu Pollard się zmieniła.Podwpływem tych refleksji zaczął się zastanawiać, jak bardzo sam zmienił się przez te lata iczy ma jeszcze w sobie tyle hartu, żeby tę całą sprawę doprowadzić do końca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]