[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Królowa westchnęła i schyliła się do różanej grządki, wybierając tym razem kwiat miękkiejłososiowej barwy.Zanurzyła nos między rozchylone płatki.- Moje kwiaty zawsze się ze mną zgadzają.Owszem, czasami sprawiają mi kłopoty, ale potrafięprzeniknąć ich nastrój i podjąć odpowiednie kroki.Lecz ta dziewczyna? Nie wiem, Kereku.Byćmoże powinniśmy odesłać ją na dwór saski, gdzie ją wydadzą za jednego z licznych wnuków Alfreda.Niech tam mąci wodę i spiskuje.Niech tam warzy swoje trucizny i niech wybije do nogi całe to plemię!Chessa pomyślała, że władczyni grubo przecenia jej dotychczasowe dokonania.Cóż bowiem takiegouczyniła? Domyśliła się prawdy o królowej i zdradziła się z tym, potem niezręcznie próbowała sięwycofać, wreszcie skłamała.Nie najlepsza robota, chociaż przynajmniej królowa zmieniła o niejzdanie.Może jednak dopnie swego i sprawi, że ją odeślą?- Pani, przyszedłem tu, żeby ci powiedzieć coś innego.Król nie zapomniał o istnieniu naszejksiężniczki.- Ktoś musiał mu przypomnieć.A może dotyk jej piersi wrył się w pamięć starego głupca i terazchce znowu sobie pofolgować.Tak, tak, moje dziewczę, zobaczymy, jak sobie poradzisz, gdy stanieszprzed nim sam na sam i nie będzie nikogo, kto mógłby odciągnąć jego łapy.- Zostanę przy niej, nie możemy dopuścić, by znowu to zrobił - rzekł Kerek.Królowa zmierzyła Chessę nieodgadnionym spojrzeniem.- Nie zabijaj go otwarcie; nie mogłabym ci pomóc.- Nie zrobię tego, pani.Ale Ragnor, to co innego.- Zawsze tak było.- Turella podniosła się z ławy.- Odkąd jego ojciec odebrał mi noworodka, psułgo beznadziejnie i zaprzepaszczał szanse, że wyrośnie na przyzwoitego mężczyznę.Kereku, zaprowadzją do króla i zostań przy niej, choćbyś nawet usłyszał rozkaz, że masz wyjść.Nie mogę liczyć na jejprawdomówność, gdyby została z nim sama.Gdy szli wąskim korytarzem do komnaty tronowej, Kerek szepnął Chessie do ucha:- Księżniczko, błagam i radzę: lepiej dostań wreszcie miesięcznego krwawienia.Dziewczyna odparła ze śmiechem:- Ach, nie, Kereku! Bardzo pragnę tego dziecka, które zrodzi się z nasienia Cleve'a.Wiem, że tobędzie chłopiec.Moja macocha, która powiła czterech potomków płci męskiej, mawiała, że kiedykobieta nosi w łonie chłopca, czuje, jakby chciała wypluć wszystkie flaki.A ja sama tak właśnieczuję się ostatnio.Olbrzym zatrzymał się jak wryty i zmierzył ją wzrokiem pełnym powątpiewania.- Być może królowa ma rację i powinniśmy odesłać cię na dwór Sasów?Dziewczyna parsknęła jeszcze radośniejszym śmiechem.- Wystarczy, że odeślecie mnie na wyspę Hawkfell!Westchnął.- Trzeba to wszystko przemyśleć.Nie pozwolę, byś pokrzyżowała tak starannie obmyślane plany.Sięgają daleko w przyszłość, a układając je, brałem pod uwagę wszystkie możliwe okoliczności.zwyjątkiem twego charakteru, księżniczko.Tu właśnie kryje się trudność.- No i dobrze - ucieszyła się Chessa.Wyspa HawkfellCleve cmoknął córeczkę w czubek nosa i włożył jej do ust kolejny kęs pieczonego okonia,popisowej potrawy Entti.- Jedz! Jutro muszę udać się na wyprawę na ziemie, gdzie panuje duńskie prawo.Nie, ty ze mną niepojedziesz! Jeśli tym razem przestaniesz jeść, grozi ci śmierć głodowa i zarówno twój pierwszy ojciec,jak i drugi zastaną po powrocie tylko wysuszone ciałko.Cóż nam wtedy przyjdzie począć? Położymysię u twoich zapadniętych boków, żeby czekać na śmierć! Czy tego właśnie chcesz?- Nie, tatusiu.- Dobre dziecko.Zatem pamiętaj, że masz jeść i nie zaczynać żadnych głupich głodówek.Baw się zdziećmi, nie rezygnuj z lekcji tkactwa u Erny.To pierwszorzędna prząśniczka, a przy tym umiejętna iłagodna nauczycielka.Jeśli Gunleik wystruga dla ciebie sztylecik z drewna, przyjmiesz podarunek iszczerze zań podziękujesz.Wrócę, gdy będę mógł.Nie wiem, ile dni mnie nie będzie.Czy możesz mipo prostu uwierzyć, kiedy ci obiecam, że wrócę z Chessą?Nie tak łatwo mi w to uwierzyć, tatusiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]