[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W literaturze dotyczącej społeczności terapeutycznej wiele uwagi poświęcasię dwóm przeciwstawnym postawom  autorytatywnej i egalitarnej.Pierwszatworzy się wówczas, ody struktura grupy jest hierarchiczna, a więc ma kształtpiramidy, której wierzchołkiem jest kierownictwo, a podstawą zwykliczłonkowie grupy.Natomiast druga jest typowa dla poziomej struktury grupy,gdy wszyscy są sobie równi, jak np.w zabawie.Dla psychiatry, który stoi na stanowisku ostrej granicy między normą apatologią, najważniejsze jest, by chory jak najszybciej wrócił do normy, byznikły w nim te struktury, które poza normę wybiegają.Jest to dążenie słuszne izgodne z duchem lekarskim, niemniej nie może się łączyć z poczuciem dystansudo tego, co nienormalne.Emocjonalnie jest to sprawa dość skomplikowana, bochęć zniszczenia łączy się z reguły z uczuciami negatywnymi, które nasoddalają od otoczenia.Chodzi o to, by z brudną wodą nie wylać niemowlęcia.W nadmiarze terapeutycznego zapału można, mszcząc patologiczne formyprzeżywania i zachowania się, zniszczyć też chorego.Zbliżenie, które jest pierwszym warunkiem właściwego stosunku do chorego,nie jest zadaniem łatwym.Wymaga ono od lekarza dużego wysiłkuemocjonalnego i intelektualnego, a jednocześnie naraża go na stałe frustracje,zarówno w sferze poznania, jak i działania.Zbliżenie do chorego oznacza wysiłek związany z wejściem, w świat chorego,przyjęciem jego uczuć niezależnie od ich znaku, niezajmowaniem stanowiskapotępiającego, mimo że miałoby się na to ochotę, służeniem mu zawszepomocą, przy jednoczesnym zdawaniu sobie sprawy, że pomoc ta może byćbezskuteczna.Przeżycia chorego trafiają często na własne, nie zawsze w pełniuświadomione problemy.Poznaje się chorego przez siebie, dlatego nie możnanauczyć się.psychiatrii z najlepszych nawet książek i wykładów.Towzbogacenie wiedzy o samym sobie dzięki poznawaniu chorego jestbezsprzecznie fascynującym aspektem psychiatrii, niemniej bardzo męczącym.Każdy bowiem tylko do pewnego stopnia toleruje wiedzę o sobie.Poznanie psychiatryczne jest bardzo probabilistyczne.Czasem wydaje się, żejuż uchwyciliśmy sedno sprawy, a w następnym spotkaniu cała koncepcjaokazuje się fałszywa.Nie jesteśmy też w stanie ocenić efektów naszego le-czenia.Uważamy, że poprawa jest wynikiem naszej psychoterapii, wstrząsówelektrycznych, insuliny, neuroleptyków, a w rzeczywistości w znaczniewiększym stopniu może ona zależeć od serdecznego stosunku pielęgniarki,więzi przyjazni zadzierzgniętych na oddziale, flirtu itp.Tendencja twórcza tkwiąca w każdym człowieku wymaga, by mógł obejrzeć swe dziełoprzynajmniej sam z mniejszym lub większym zadowoleniem.Psychiatra jest tuskazany na frustrację.Co jest jego dziełem? Czy może powiedzieć, że poznałczłowieka lub że naprawdę mu pomógł? Obiektywność dzieła rozpływa się wsubiektywnych ocenach i nie pomagają nawet najbardziej naukowe rygory,które mają uściślić wartość wysiłku poznawczego i terapeutycznego.Dlatego stosunek psychiatry do chorego można określić jako ambiwalentny.Chory go pociąga  bez niego dłużej nie może wytrzymać, stosunki z ludzmitzw.normalnymi nużą go swoją powierzchownością i obłudą, pociąga go dyna-mika świata chorych; chory go odpycha, gdyż czuje się zagubiony w tymświecie wielkich uczuć, tragedii, tajemnic, bezradny w swoich wysiłkach; czuje,że tępieje na ludzkie cierpienie, że staje się podobny do strażnika w galeriisztuki, który obojętnie patrzy na największe dzieła.Ucieka przed chorym wbezpieczniejszy, jak mu się zdaje, teren prac organizacyjnych, teorii, pracnaukowych biochemicznych, fizjologicznych, statystycznych, gdzie kontakt zchorym jest zredukowany do minimum.Przed tajemnicą, jaką jest człowiek,bronią go etykiety diagnostyczne, gotowe schematy historii życia, gotowekoncepcje etiologiczne rozmaitej natury i wartości, fachowy język, pełentajemniczych słów greckich, łacińskich, a ostatnio angielskich, który stwarzaatmosferę naukowości. Pecking order"W życiu społecznym nie tylko ludzi, lecz także zwierząt obserwuje sięhierarchię władzy.Wyższa rangą społeczną kura dziobie kurę o niższej randze,co ta pokornie znosi i z kolei wyładowuje agresję na niższej od siebie.Jest totzw. pecking order", porządek dziobania.Lecz nie tylko agresja wyładowujesię zgodnie ze szczeblami hierarchii.również naśladownictwo społeczne zwyklerozchodzi się w grupie według tego samego porządku.W konkretnej grupiespołecznej lekarze znajdują się najwyżej w hierarchii i dlatego ich stosunek dochorego jest tak istotną sprawą.O jednolitości grupy decyduje zdolność posługiwania się zaimkiem  my" tzw. we feeling".Jeśli w obrębie grupy wytworzy się granica, dzieląca jej członkówna  my" i  oni", wówczas z jednej tworzą się dwie grupy.Przedstawiony tuproblem granicy między normą a patologią nie ma tylko znaczeniateoretycznego.By mogła się wytworzyć społeczność terapeutyczna, ,,ludzie wbieli" i ,,ludzie w pidżamach" muszą być złączeni zaimkiem ,,my".Gdy ciostatni pozostają  varii", wówczas tworzą odrębną grupę, wprawdzienajliczniejszą, ale najniżej stojącą w społecznej hierarchii, bo oznaczonąznakiem nienormalności. Ludzie w bieli" dzielą się na trzy podgrupy.Każda z nich ma inny status społeczny i ekonomiczny, zajmując inną pozycję w hierachii instytucji (szpitalaczy oddziału psychiatrycznego).Dziwnym trafem, im wyżej jest się whierarchii, tym częstość kontaktów z chorym maleje.Najwięcej przebywają zchorymi salowe, a najmniej szef instytucji.Sprawa dotyczy oczywiście ilości, anie jakości kontaktu, gdyż inny charakter ma kontakt lekarza z chorym, inny pielęgniarki, a inny wreszcie  salowej.Sytuacja ta dla chorych nie jestkorzystna, gdyż najwięcej z nimi stykają się ci, którzy z racji swej niskiejpozycji społecznej, niskich poborów, mogą czuć się pokrzywdzeni, a w myślwspomnianego  pecking order" swoją agresję mogą wyładować tylko nachorych, gdyż jedynie oni stoją od nich niżej w hierarchii szpitalnej.PielęgniarkaJednym z osiowych problemów pacjenta psychiatrycznego jest jego izolacjauczuciowa od otoczenia.Przybiera ona różne formy, ale zawsze wyzwala uniego wzmożoną potrzebę uczucia, ciepłej atmosfery, macierzyńskiej niemalopieki.Szczególnie ostro problem ten występuje w schizofrenii i zdaniem wieluautorów, ciepły stosunek uczuciowy jest najważniejszym czynnikiemterapeutycznym w tej chorobie.Osobą, która w głównej mierze zaspokaja głód uczuciowy chorego, jestpielęgniarka.Wynika to może z pewnych cech osobowości predysponującychdo zawodu pielęgniarskiego, który jest w większej mierze powołaniem niżzawodem.W ocenie wyniku metod terapeutycznych, zarównopsychologicznych, jak somatycznych, zbyt mało podkreśla się znaczenie opiekipielęgniarskiej.Praca pielęgniarek dokonuje się w cieniu, gdyż całe światło jestskoncentrowane na pracy lekarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire