[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłem im się więc odwdzięczyć takim samym brakiemzainteresowania.Przyniosłem zdobycz i poło\yłem przed dziewczyną. Oooo, wspaniale! zawołała zachwycona. Doskonale się spisałeś.Głupawo sparali\owany niespodziewaną pochwałą nic nie odpowiedziałem. Siadaj.Musimy to zjeść, zanim się zepsuje poleciła.Dlaczego tak chętniewypełniałem jej polecenia?Zaczęła.Miała typową dla dziewcząt zdolność jednoczesnego jedzenia i mówienia. Nie zostaliśmy sobie przedstawieni powiedziała, prze\uwając kawałwiśniowego ciasta. Nazywam się MareAnn.Mam zdolność przywoływania koni iczynienia ich posłusznymi.Kim ty jesteś i jaki posiadasz talent? Jestem Humfrey.Ja& ja nie mam \adnego nadzwyczajnego talentu. Chcesz powiedzieć, \e go jeszcze nie odkryłeś? Chciałem powiedzieć dokładnie to, co powiedziałem. Nie ka\dy musiał miećmagiczny talent, choć większość taki posiadała.Czułem, \e jestem gorszego gatunku. Có\, to się na pewno zmieni.Mam piętnaście lat.A ty?Zaniemówiłem. To ty jesteś taka młoda? Jasne.Ile masz lat? Piętnaście.Spojrzała na mnie podejrzliwie. To ty jesteś taki stary? Taki stary odpowiedziałem jak słabe echo prosto w niedowierzającą twarzMareAnn. Ach, więc jesteś gnomem. Nie, człowiekiem, choć wyglądam na gnoma. Och, przepraszam.Nie wyglądała jednak na skruszoną, a raczej na wątpiącą.Nie chciała dalejkwestionować mych słów, lecz wyglądała na zmieszaną.Doskonale ją rozumiałem.Po chwili rozejrzała się dookoła. Czy jest gdzieś w pobli\u woda? Jakaś rzeka lub jezioro, w którym mo\na bysię umyć? Skoro ty masz tyle brudu na sobie, ja muszę przedstawiać sobą szczególnieprzykry widok. Niedaleko stąd mijałem rzekę.Ale nie powinniśmy myć się w niej razem. Oczywiście, \e powinniśmy! odpowiedziała typowo kobiecym,zdecydowanym głosem. A mo\e zepsułam ci twój plan dnia? Plan dnia? Gdzieś idziesz, nieprawda\? I dotarłbyś ju\ tam, gdyby nie sprawa ze mną i zHorntensją? Och, nie.Po prostu odchodzę z Wioski przy Rozpadlinie.Nie mamskonkretyzowanych planów. Z jakiej wioski? Rozpadlina.No wiesz, wyrwa. Nie, nie wiem! Jaka wyrwa?No tak.Przypomniałem sobie, \e na Rozpadlinie cią\yło Zaklęcie Zapomnienia.śyłem tam i byłem uodporniony na zapominanie, ale ona pochodziła z innych stron inigdy nie słyszała o Rozpadlinie, a jeśli słyszała, to zapomniała o niej.Taka byłanatura staro\ytnej klątwy.Nie było sensu tłumaczyć tego wszystkiego, poniewa\ i takzaraz by zapomniała, co słyszała. Po prostu du\a szczelina.Niewa\ne.Moja wieś tak\e jest ju\ niewa\na.Chcęiść w strony bardziej interesujące. Strony, z których ja pochodzę, są równie nieciekawe.Nasza wioska le\y nadbrzegiem rzeki Rozsądnych Wycieczek, a jedyną interesującą rzeczą są smoki,nawiasem mówiąc dość niebezpieczne.Doskonale to wiem.Ten latający omal nas niezłapał.Popełniłam oczywisty błąd, myśląc, \e jesteśmy poza ich terytorium i mo\emyodpocząć. Nigdzie w Xanth nie mo\na być poza ich terytorium powiedziałem.Mo\liwe, \e w okolicy, przez którą szedłem, było jedynie kilka z nich. śartujesz.Ta kraina nazywa się Krajem Wielu Smoków.Byłem zakłopotany. Zgaduję, \e wybrałem niewłaściwą drogę. Zejdz więc ze swojej drogi i chodz ze mną.Ja tak\e nie zmierzam w \adnymokreślonym celu.Odeszłam z domu tak jak ty. Chcesz podró\ować ze mną? zapytałem z niedowierzaniem. Pomogłeś mi i nie wydajesz się niebezpiecznym człowiekiem.Podró\owaniesamemu nie jest ani zabawne, ani bezpieczne.Gdyby Horntensja nie zraniła smokarogiem, obie le\ałybyśmy martwe.Poza tym wydaje się, \e du\o wiesz.Mówię okościołączu i o ciastkach, i tak w ogóle.Okazałeś się prawdziwymbłogosławieństwem dla dziewczyny w niedoli.Nic nie mogłem na to poradzić polubiłem MareAnn.Trudno mi było uwierzyć,\e jesteśmy w tym samym wieku, ale po có\ by miała kłamać? Oczywiście lubiładowodzić, lecz nie tak jak dziewczyny, które spotkałem wcześniej.Nie mogłem te\powiedzieć, \eby mnie nudziła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]