[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekaj do jutra,mówi, a dziś wieczór ani słowa nikomu.Ale to teraz już nic nie znaczy.Mówić czy milczeć,nic mu już z tego nie przyjdzie.A ty nie pchaj głowy w kłopoty, mówiłam mu.Nocnewyprawy są ryzykowne.Potok jej słów bynajmniej się nie skończył, ale ich treść zaczęła siępowtarzać, bo powiedziała wszystko, co było jej wiadome.Pozostawili ją opiece kobiet zmalejącą goryczą jej żalu, który rozpływał się w wyczerpaniu.Miles zapewniał ich z powagą,gdy opuszczali posiadłość, że dom Vestierów nie zostawia nikogo ze swoich starychsłużących bez środków do godnego życia.Alison była zabezpieczona.Rozdział dziesiątyChodz ze mną - powiedział Hugo, ruszając szybkim krokiem ku wysokiemu krzyżowina wzgórzu i odwracając się z pewną ulgą od strapionego domu przy sklepie sukiennika.-Skoro masz pozwolenie na wyjście, możesz równie dobrze towarzyszyć mi w wyprawie,którą niedawno opózniłeś.Już wychodziłem z miejskiej bramy, kiedy przybył twój posłaniec,a Will wybiegł za mną z krzykiem, że jestem potrzebny u Vestierów.Posłałem go przodem zparoma ludzmi.Jest tam na miejscu, na dole, ale rad bym tego dopilnować.Dokąd idziemy? - spytał Cadfael, dołączając chętnie do przyjaciela w drodze w góręulicy.Pogadać ze stróżem folusznika.To jedyne miejsce poza murami, gdzie mógł byćnawet w nocy czuwający świadek i pies, by mu dać znać, że ktoś się skrada w pobliżu.Gdybyten robotnik jakimś sposobem wpadł do wody po tej stronie rzeki, warsztaty i magazyn sątylko mały kawałek w górę od miejsca, gdzie go znalazłeś.Stróż mógł coś słyszeć.A podrodze powiedz mi, co myślisz o tym wszystkim, o nocnych sprawach Bertreda i fortunie,którą zamierzał zrobić.Bo wiedział o czymś, o czym nikt inny nie miał pojęcia, hmmm! Jeśli o to chodzi,zauważyłem, że został z tyłu, kiedy twoi ludzie odeszli z pomostu wczoraj po południu.Pozwolił wam się oddalić, a potem zniknął między drzewami.Przyszedł pózno na wieczerzę,oświadczył matce, że powinna być w domu panią, nie kucharką, i wyszedł znowu, żebyzrobić, jak powiedział.A według Milesa on nie tylko czuł sympatię do swej pani, ale byłpewny, że nie ma powodu, żeby nie czuła sympatii do niego.A jak ją przekonać? - spytał Hugo z krzywym uśmiechem.- Poprzez porwanie, siłą?Czy przez rycerskie przyjście na ratunek?Albo przez jedno i drugie - rzekł Cadfael.Teraz mnie naprawdę zaciekawiasz! Ten, kto ukrył, może i znalezć! Gdyby ta pani niewiedziała, kto ją porwał - bo Bertred mógł łatwo znalezć łajdaków chętnych do zrobienia tejroboty dla kogoś bogatego - któż lepiej by się nadawał do jej ratowania? Nawet jeśliwdzięczność nie okazałaby się tak wielka, by skłonić ją do małżeństwa z nim, z pewnościąnie byłby stratny.To może być wyjaśnienie - przyznał Cadfael.- I przemawia za nim to, że dziewczyna,Branwen, wypaplała w kuchni, co jej pani zamierza, jak nam powiedziano.A Bertred jadł wkuchni, więc pewnie to słyszał.Kuchnia miała wiadomości o tym, o czym sala przyjęćdowiedziała się dopiero po jej zaginięciu nazajutrz.Ale są inne możliwości.%7łe ktoś inny jąporwał, a Bertred wykrył, gdzie ona jest.I nie pisnął słowa tobie ani twoim, ale postanowiłwyratować ją sam.To się wydaje prostsze i mniej nikczemne, jeśli ktoś nie jest tak subtelny,by wymyślać zawiłe plany.Zapominasz - zauważył posępnie Hugo - że według wszelkich oznak, on już popełniłmorderstwo, zamierzone czy nie, ale jednak morderstwo.Mógł potem zostać zmuszony doknucia, aby zatrzeć ślady i osiągnąć przynajmniej niektóre ze swoich celów.Nie zapominam o niczym - oświadczył stanowczo Cadfael.- Przyznałem punkt nakorzyść twojej wersji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]