[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Carmen skakała, jak konikpolny, uciekając przed kolejnymi zaklęciami blondyna.Mężczyzna musiał przyznać.Miałchłopak fantazję.Zastanawiał się tylko, dlaczego Carmen się nie broniła.Przecież z łatwościąmogłaby odbić zaklęcie.Po chwili zorientował się, że coś było nie tak.Dziewczyna nie chciała walczyć.Towyglądało, jakby próbowała odciągnąć jego uwagę.I wtedy go dostrzegł.Potter leżał napodłodze.Z przegubów jego dłoni ciągle spływała krew.Wyglądało to nawet gorzej, niż porytuale.Wszędzie dookoła stali uczniowie.Chyłkiem przemknął między studentami.Musiał dotrzeć do Gryfona, zanim ten sięwykrwawi.Wiedział, ze jego siostra sobie poradzi.W końcu już nieraz ze sobą walczyli, alemiał świadomość, że nastolatka już długo nie pociągnie.- Co tu się stało? zapytał szeptem.Miał nadzieję, że nikt go nie usłyszał.- Malfoy nie jest Malfoyem.Znaczy Gad go opanował.Wiedziałem, ze coś jest nie tak, jużkiedy zaatakował mnie Nustafo, ale nie byłem do końca pewny.Możesz zrobić coś z moimirękami?Jesse rozejrzał się nerwowo.Gdzie w tej chwili była Angel? To ona była tu uzdrowicielką.Zresztą każdy z trzech Smoków, był z innej grupy, żeby łatwiej było im przetrwać wHogwarcie.Angelica Uzdrowicielka, początkująca, ale zawsze.Pablo Mag Umysłu, jedenz najlepszych w dodatku.Carmen początkująca Nekromantka, wyszkolona w CzarnejMagii, jak nikt inny.- Nie szukaj jej mruknął Harry. Migdali się gdzieś z Pablem.Black skinął głową i wyczarował niewidzialne opatrunki na rękach nastolatka.- Co w ciebie rzucił?- Zaklęcie Noży, a potem poprawił Cruciatusem.Słabo mu to wyszło.Myślałem, że będziemocniejsze.- Mocniejsze?- Raju, Jesse! To jest tylko ciało Malfoya.Umysł należy do Gada.Wiem nawet, jak odwrócićproces.Wstał na chwiejnych nogach i przeszukał wzrokiem uczniów.Znalazł ją przy schodachprowadzących do lochów.Przepchał się w jej stronę i wyszeptał kilka słów.Spojrzała naniego zdziwionym wzrokiem i pokręciła głową.- Na Merlina, Parkinson, nie udawaj idiotki! Był już mocno zdenerwowany i z każdą chwilątracił siły. Malfoy jest opętany.Jeśli chcesz odzyskać swojego chłopaka, to przynieś tenprzeklęty dziennik!Rzuciła mu przerażone spojrzenie i pobiegła w stronę Pokoju Wspólnego.Odwrócił się w poszukiwaniu rudowłosego rodzeństwa.Dostrzegł ich przy schodachprowadzących na górę.Zaklął siarczyście.Będzie trudno się tam dostać, ale musi spróbować.Taranem ruszył w ich stronę.Rona wysłał po Dumbledore a.Może nie lubił tego starego głupca, ale dyrektor powinienwiedzieć, co dzieje się w szkole.Ginny posłał po Mistrza Eliksirów i poprosił, żeby kazałamu wziąć ze sobą Veritaserum.- Ale dlaczego?- Ginn, jesteś mądrą dziewczyną i Snape cię posłucha.Powiedz mu, że pamiętnik Riddle aznowu ruszył w tan i opętał kolejną osobę.Pospiesz się.Potem wrócił do Jessego.Obaj wiedzieli, że muszą ogłuszyć Zlizgona, bo inaczej gotów jestpozabijać wszystkich.Włączyli się do walki.Harry znowu to poczuł.Mroczną moc przepływającą przez jego żyły.Z trudem udało mu sięją stłumić.Teraz nie mógł sobie pozwolić na jakikolwiek błąd.Nie chciałby mieć na sumieniużycia Dracona.300Malcolm wiedział, że Potter jest dobry, ale nie sądził, że aż tak.Chłopak był, jak wąż.Wjednej chwili tu, a już za chwilę tam.I bez mrugnięcia okiem rzucał czarnomagiczne zaklęcia,w czym wiernie towarzyszyła mu Carmen i Jesse.Chłopak musiał przyznać, że nigdy nie widział tak zaciętej walki.Kilka razy rzuconoCruciatusa, ale nie był w stanie określić, kto to zrobił.Wszyscy oni poruszali się zbyt szybko.Harry gdzieś na horyzoncie zauważył Pansy.Dziewczyna kurczowo ściskała czarnąksiążeczkę i ze strachem wpatrywała się w walkę.Chłopak odłączył się od grupy i podszedłdo nastolatki.Wziął od niej pamiętnik i wrócił w wir walki.Kilka sekund pózniej udało im sięogłuszyć Malfoya.Potter podał pamiętnik Carmen.Spojrzała na niego zdziwiona.- Jesse, walnij w zeszyt Avadą, najsilniejszą, na jaką cię stać.Carmi, popraw żelazem.- A ty?- Ja zajmę się Draconem.Uklęknął przy chłopaku.Wyciągnął przed siebie dłonie.Prawą rękę położył wysokości sercablondyna, a drugą na jego głowie.Ciągle nie umiał panować nad tą dziwną mocą, alewiedział, że teraz będzie musiał, ją wyzwolić.Nie po to spędził w bibliotece tyle godzin, żebykompletnie niczego nie zapamiętać z tych wszystkich woluminów.Z jego palców spłynęło delikatne światło.Białe i różowe.Było cienkie, jak pajęcza nić.Znowu poczuł ten okropny ból w ręce.Po chwili jego umysł rozbłysł tysiącami barw.Jegoostatnią przytomną myślą było, że nikt na niego nie patrzy.Przynajmniej tyle dobrego.Hermiona obserwowała.Była jak sokół lub jastrząb czyhający na swoją ofiarę.Wiedziała już,o czym mówił Harry, kiedy twierdził, że nie jest gotowa na poznanie prawdy.Nie byłagotowa, bo go nie rozumiała.Teraz chyba zaczęła, ale nie miała pewności.Wiedziała tylko,że Harry nie jest Harrym, którego znała.Zmienił się, a ona ciągle była tą samą ciekawąwszystkiego nastolatką.Panną Wiem To Wszystko Granger.Uśmiechnęła się drwiąco.Jakmogła być taka głupia i niczego nie zauważyć?Severus Snape niczym nietoperz wszedł do głównego holu.Błysk znajomego zielonegoświatła zatrzymał go w miejscu.Zastanawiał się, jakim cudem komuś udało się rzucić Avadę.Jakoś wątpił, żeby zrobił to któryś z uczniów.Chwilę pózniej usłyszał brzęk żelazauderzającego o skałę.Przyspieszył kroku.Na środku zbiegowiska pojawił się w tym samym czasie, co dyrektor.Rzucili sobieporozumiewawcze spojrzenie.%7ładen z nich nie wiedział, o co chodzi.- Co widziałeś?! do uszu obu mężczyzn doszedł niemal historyczny krzyk brązowowłosegomłodzieńca.W pewnym oddaleniu stała Carmen i Jesse, a przy drzwiach Malcolm.Pablo, który przybył namiejsce pięć minut wcześniej spojrzał w oczy Gryfona.Zobaczył w nich jedynie strach.Inienawiść.- To była dopiero rozgrzewka wyszeptał pobielałymi z przerażenia ustami. On planuje cośokropnego.- Co takiego? Widziałeś?- Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]