[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyglądał się jej z zachwytem, jak leciutkim krokiem zstępowałapo schodach, owiana obłoczkiem śnieżnobiałej sukni, z migoczącymbrylantowym diademem wpiętym w złote włosy.Stojące obok niego dwie panie usiłowały wciągnąć go w konwersację,on jednak nie był w stanie ich słuchać.Nie potrafił ani na chwilę oderwaćoczu od najpiękniejszej kobiety na świecie, eleganckiej i nieco chłodnej,która przypominała mu Odettę z Jeziora łabędziego".Maxim przeprosił panie i ruszył w jej stronę, ale gdy tylko stanęła nalśniącym parkiecie, porwał ją markiz de Petrenburg i poprosił do walcaangielskiego, którego właśnie zaczęła grać orkiestra.A więc to tak, pomyślał Maxim.Powinien był się tego spodziewać.Wszyscy mężczyzni będą się ubiegali o to, by ich jej przedstawiono.Franbyła tu osobą nową, pełną życia i gracji, a na dodatek niezwykle piękną.Maxim będzie musiał im pokazać, że Francesca jest już zajęta.Gdy tylko umilkły dzwięki muzyki, kilku panów skierowało się w jejstronę, by ją poprosić do następnego tańca, ale Maxim zdążył ich uprzedzić.- Czy ofiaruje mi pani ten taniec, pani doktor?Fran szybko się odwróciła i spojrzała na niego oczyma pełnymiradości.- Zwietnie się dziś prezentujesz - uśmiechnęła się, mrużąc oczy.- A ty wyglądasz wprost przepięknie.Nie mogę się na ciebienapatrzeć.Kiedy orkiestra zaczęła grać tango argentyńskie, Maxim wziął ją wramiona i zaczęli tańczyć.120RSCiekawe, co by było, pomyślał, gdybym pocałował ją tutaj, na oczachwszystkich znamienitych gości? I czy w ogóle obchodzi mnie ich zdanie?- Wiem, że wiele pań marzy tylko o tym, żeby z tobą zatańczyć -odezwała się po chwili Fran.- Może powinniśmy dać im szansę?- Nie - odparł zdecydowanie.- Dziś będę tańczył z tobą i tylko z tobą,Francesco.Zanim zdążyła odpowiedzieć, muzyka ucichła, a do Maxi-ma podszedłlokaj i, skłaniając z uszanowaniem głowę, powiedział:- Jego królewska mość życzy sobie porozmawiać z waszą wysokościąw bibliotece.Maxim ścisnął dłoń Fran, obciągnięta długą, białą rękawiczką iszepnął:- Zaraz wracam.- Pospiesz się - mrugnęła do niego.- Mamy czas tylko do północy.- Jak to? - zdumiał się Maxim, którego nagle ogarnął lęk.- Ach, ja tylko żartowałam.Wiesz.Kopciuszek, książę, bal, północ.- Rozumiem - skinął głową Maxim i skierował się do holu.Gdy tylkoją opuścił, do Fran zbliżył się Charles Crawford,znany playboy o ptasimmóżdżku i ogromnej pewności siebie.Maxim idąc korytarzem zacisnął pięści.Tak mało zostało im czasu, atu ojciec wzywa go na rozmowę.Zwietnie wiedział, czego się maspodziewać, król ostrzegł go przecież, co zamierza oznajmić podczas balu.Król Oliver siedział w swoim ulubionym, głębokim fotelu zkieliszkiem sherry w ręku.- Rozmawiałem właśnie z księciem Ernhartu, który zgodził się oddaćci rękę swojej córki.121RS- Doprawdy? - powiedział z ironią w głosie Maxim, który podszedł doojca, ale nie usiadł.- To bardzo szlachetnie z jego strony.- Sarkazm jest nie na miejscu, gdy idzie o sprawy wagi państwowej.- Lub sprawy sercowe.- Maximie, przyznasz, że dałem ci szansę wybrania sobieodpowiedniej żony.Ale teraz ty nie pozostawiasz mi wyboru.- Wszyscy możemy dokonywać wyboru - zauważył Maxim, cytującsłowa Fran.- Llandaron potrzebuje rozwojowej rodziny królewskiej -ciągnął dalejkról.- Co do tego nie ma dyskusji.- To prawda, ojcze - zgodził się Maxim, podszedł do kredensu i nalałsobie kieliszek sherry.- Teraz to ty jesteś nadzieją naszego ludu.- Ale mój starszy brat.- Twój brat po kilku latach małżeństwa nie ma wciąż potomka.I Bógjeden wie, czy kiedyś go będzie go miał.Nie możemy już dłużej czekać.Maxim pociągnął łyk wina i usiłował zebrać myśli.Rzeczywistośćbyła okrutna.Czy mógł przeciwstawić się ojcu? Sobie samemu? Nie miałdrogi ucieczki.Musiał wybrać to, co dyktowało mu poczucie obowiązku.Zatroskany i zagubiony w miotających nim sprzecznych uczuciach,przeczesał palcami włosy.Gdyby tylko Francesca była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]