[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta energia może być wykorzystywana na konserwacje inaprawy.A może nie dostrzegasz, że poziom twojej energii spada, gdy znajdziesz się na Ziemi?- No tak - powiedział - ale to tylko.-.grawitacja, chciałeś powiedzieć? Czy nie rozumiesz o co mi chodzi? Teraz jesteśmyzdrowsi psychicznie i fizycznie niż kiedykolwiek na Ziemi.Czy w kosmosie miałeś kiedyś katar?Kiedy ostatnio przeżywałeś głęboką depresje, przygnębienie? Jak to jest, że wszyscy niemal niemiewamy złych dni, chandry i takich tam sensacji? Do diabła, słowo depresja wiąże się ściśle zgrawitacją.A samo słowo grawitacja okazuje się być synonimem ponuractwa.Jeśli możnawymienić dwa czynniki, które przyspieszają twoją śmierć, to są to depresja i brak poczuciahumoru.Przypomniałem sobie swoje życie w l g z uszkodzoną nogą.Depresja i zanikające poczuciehumoru.Wydało mi się to tak odległe w czasie.Czy naprawdę byłem kiedyś tak zrozpaczony?- W każdym razie - ciągnąłem - Panzella twierdzi, że ludzie spędzający dużo czasu wstanie nieważkości - nawet ludzie przebywający długo na Księżycu, w jednej szóstej normalnegociążenia, ci górnicy nie mogący powrócić na Ziemie - wykazują mniejszą skłonność do zapadaniana choroby serca i płuc.I twierdzi on również, że występuje u nich mniejsza, niż to wynika znormy statystycznej podatność na wszelkiego rodzaju nowotwory.- Nawet przy podwyższonych poziomach promieniowania? - spytał sceptycznie Tom.-Podczas każdego wybuchu na Słońcu widzimy wszyscy przez jakiś czas zielone cętki, bo naszegałki oczne atakuje dodatkowe promieniowanie i to bez względu na to czy znajdujemy się akurat wpomieszczeniu zamkniętym, czy w otwartej przestrzeni.- Tak - zgodziłem się z nim.- Wyjście spod koca atmosfery było największym ryzykiemdla zdrowia, jakie ponieśliśmy wyruszając w kosmos - ale wygląda na to, że się opłaciło.Wydawało się, że przebywanie w otwartym kosmosie będzie grozić nabawieniem się chorobynowotworowej, ale na razie nic na to nie wskazuje.Nie pytajcie mnie dlaczego.A mniejsze kłopotyz płucami wynikają z oczywistych przyczyn - oddychamy prawdziwym powietrzem.Do diabła,gdybyś dysponował wszystkimi pieniędzmi, jakie wydrukowano dotąd na Ziemi, nie mógłbyśkupić za nie zdrowszego, bardziej odpowiadającego ci środowiska.- To prawie tak, jakby życie w kosmosie było nam przeznaczone - powiedziała zezdziwieniem Linda.- W porządku - krzyknął ze złością Tom.- W porządku, poddaje się.Zakrzyczeliście mnie.Wszyscy dociągniemy do stu dwudziestu lat.Zakładając, że obcy nie zdecydują, że jesteśmysmaczni.Ale nadal twierdze, że z tym nowym gatunkiem", to nonsens, błąd w rozumowaniu,niania wielkości.Po pierwsze nie ma żadnej gwarancji, że będziemy się prawidłowo rozmnażali -albo jak podkreślił Charlie, że w ogóle będziemy się rozmnażali.Ale co ważniejsze: Homo novusjest.gatunkiem bez naturalnego środowiska ! Nie jesteśmy samowystarczalni, przyjaciele!Jesteśmy całkowicie uzależnieni od Homo sapiens tak długo aż nauczymy siejami wytwarzać dlasiebie powietrze, wodę, pożywienie, metale, tworzywa sztuczne, narzędzia, kamery,.O ilekiedykolwiek to nastąpi.- Co się tak wściekasz? - spytał Harry.- Wcale się nie wściekam! - wrzasnął Tom.Rozproszyliśmy się wtedy wszyscy, ale Tom był na tyle przyzwoity, żeby po chwili do nasdołączyć.- No dobrze - powiedział - jestem zły.Naprawdę nie wiem dlaczego.Lindo, masz na tojakąś radę?- No cóż - powiedziała w zamyśleniu - pojęcia złość" i strach" stają się niemalsynonimami.Tom zesztywniał.- Jeśli to w czymś pomoże - odezwał się napiętym głosem Raoul - to przyznam szczerze, żenasze zbliżające się zapoznanie z tymi superćmami przynajmniej mnie napawa takim przerażeniem,że dostaje, zatwardzenia.A nie zetknąłem się z nimi osobiście jak ty i Charlie.Sądzę, że to możenas kosztować coś więcej niż tylko Ziemie.Było to tak dziwne oświadczenie, że na chwile wszyscy zaniemówiliśmy.- Wiemy, o co ci chodzi - powiedziała powoli Norrey.- Naszym zadaniem jest nawiązaniekontaktu telepatycznego z czymś, co wygląda na umysł grupowy.Prawie.prawie się boje, żemoże mi się to udać.- Boisz się, że możesz się w tym zatracić, kochanie? - spytałem.- Zapomnij o tym - nieopuściłbym cię na długo.Nie po to czekałem dwadzieścia lat, żeby teraz zostać wdowcem.-Uścisnęła moją dłoń.- No właśnie - powiedziała Linda.- Najgorsze jest to, że stoimy w obliczu śmierci,niezależnie od tego, jaką przyjmie ona postać.Ale przecież zawsze mieliśmy wyrok śmierci,wszyscy z nas, za to, że byliśmy ludzmi.To jest cena biletu na to przedstawienie.Norrey i ty,Charlie, zajrzeliście tydzień temu śmierci w oczy.Pewne jak diabli, że - któregoś dnia znowu w niezajrzycie.Może się okazać, że stanie się to za rok, na Saturnie; no więc co?- W tym cały kłopot - powiedział Tom potrząsając głową - że strach nie przechodzi tylkodlatego, że jest nielogiczny.- Nie - zgodziła się z nim Linda - ale istnieją metody radzenia sobie z nim - a tłumienie goaż wypłynie pod postacią złości wcale nie jest jedną z nich.A skoro już o tym mówimy, nauczę cięsposobów zachowania samodyscypliny, które mogą ci sporo pomóc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]