[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaraz minie pora odwiedzin.Ja posiedzę jeszczeprzy Uriahu.Przed pójściem do sali, w której leży Nita - charakterystycznej dzięki siedzącemu przydrzwiach strażnikowi - wchodzę na moment z Christiną do Uriaha.Christina siada na krześle,na którym widać odciśnięte ślady jej nóg.Już dawno nie rozmawiałyśmy jak przyjaciółki, już dawno się razem nie śmiałyśmy.Zagubiłam się w Agencji w nadziei, że odnajdę swoje miejsce.Staję obok niej i patrzę na Uriaha.Właściwie nie wygląda, jakby coś mu było - makilka siniaków, kilka skaleczeń, ale z pozoru nic na tyle poważnego, żeby mogło go zabić.Przechylam głowę i patrzę na węża wytatuowanego wokół jego ucha.Wiem, że to Uriah, alebez szerokiego uśmiechu i błyszczących, ożywionych ciemnych oczu nie jest do siebiepodobny.- My nawet nie byliśmy ze sobą aż tak blisko - odzywa się Christina.- Dopiero.podkoniec.Bo jemu ktoś umarł i mnie też.- Wiem.Naprawdę mu pomogłaś.- Przysuwam sobie krzesło i siadam obok niej.Christina bierze dłoń Uriaha leżącą bezwładnie na pościeli.- Czasem mi się wydaje, że straciłam wszystkich przyjaciół.- Masz Carę.I Tobiasa.I mnie.Nigdy mnie nie stracisz.Christina odwraca się do mnie i zamroczone żalem przytulamy się do siebie z takąsamą desperacją, z jaką obejmowałyśmy się, gdy powiedziała, że wybacza mi śmierć Willa.Nasza przyjazń przetrwała mimo potwornych tragedii, mimo że zastrzeliłam kochanego przeznią człowieka, mimo tak wielu strat.Inne relacje by się rozsypały.Ta z jakiegoś powoduocalała.Obejmujemy się długo, aż znika poczucie desperacji.- Dziękuję - mówi Christina.- Ty mnie też nigdy nie stracisz.- Wydaje mi się, że gdyby miało do tego dojść, to już by się tak stało - uśmiecham się.- Słuchaj, muszę ci o czymś powiedzieć.- Opowiadam jej o tym, że chcemy powstrzymaćAgencję przed zresetowaniem eksperymentów.Myślę przy tym o wszystkich osobach, któremoże stracić: o jej tacie, mamie i siostrze, o krewnych na zawsze zmienionych, utraconych wimię czystości genetycznej.- Przepraszam - dodaję na koniec.- Wiem, że pewnie chciałabyśnam pomóc, ale.- Nie musisz przepraszać.- Patrzy na Uriaha.- Cieszę się, że pojadę do miasta.- Kiwakilka razy głową.- A ty nie dopuścisz do zresetowania eksperymentu.To pewne.Oby miała rację.Na dziesięć minut przed końcem odwiedzin zjawiam się pod salą, w której leży Nita.Strażnik patrzy na mnie znad książki i unosi brwi.- Mogę wejść? - pytam.- Właściwie nie wolno mi nikogo wpuszczać.- To ja ją postrzeliłam.Czy to się jakoś liczy?- No cóż.- Wzrusza ramionami.- Jeśli obiecasz, że nie będziesz już do niej strzelać.Iże wyjdziesz w ciągu dziesięciu minut.- Umowa stoi.Każe mi zdjąć kurtkę, żeby się upewnić, że nie jestem uzbrojona, po czym pozwalawejść.Nita podrywa się - przynajmniej na tyle, na ile może.Jest do połowy zagipsowana, ajedną rękę ma przykutą kajdankami do łóżka, jakby mogła uciec, gdyby chciała.Mapotargane, skołtunione włosy, ale i tak jest ładna.- Co ty tu robisz?Nie odpowiadam - rozglądam się w poszukiwaniu kamer i zauważam jednąnaprzeciwko, skierowaną na łóżko.- Nie ma mikrofonów - oznajmia Nita.- Tu raczej nie stosuje się podsłuchu.- To dobrze.- Przysuwam sobie krzesło i siadam obok niej.- Przyszłam, bo potrzebujęod ciebie ważnych informacji.- Powiedziałam już wszystko, co chciałam powiedzieć.- Patrzy na mnie ze złością.-Nie mam nic więcej do powiedzenia.Zwłaszcza komuś, kto do mnie strzelał.- Gdybym cię nie postrzeliła, nie wkradłabym się w łaski Davida i nie wiedziałabymtego, co wiem.- Zerkam na drzwi, bardziej z przewrażliwienia niż z realnych obaw, że ktośpodsłuchuje.- Mamy nowy plan.Z Matthew.I z Tobiasem.Będzie wymagał przedostania siędo laboratorium obronnego.- I uznałaś, że ci w tym pomogę? - Kręci głową.- Jak zapewne sobie przypominasz,mnie nie udało się tam wejść.- Muszę wiedzieć, jakie są zabezpieczenia.Czy tylko David zna kod dostępu?- Nie.To by było głupie.Znają go też jego przełożeni, ale w ośrodku wyłącznie on gozna.- No dobrze, a na czym polega zabezpieczenie awaryjne? To, które uruchamia się,jeśli wysadzi się drzwi?Nita zaciska usta tak, że stają się niemal niewidoczne, i wbija wzrok w gipspokrywający połowę jej ciała.- To serum śmierci.W aerozolu - odzywa się po chwili.- Właściwie nie da się przednim zabezpieczyć.Nawet jeśli włożysz kombinezon ochronny i tak w końcu jakoś sięprzedostanie.Jedynie potrwa to trochę dłużej.Tak przynajmniej wynika z raportulaboratoryjnego.- To znaczy, że zabijają automatycznie każdego, kto przedostanie się do tegopomieszczenia bez kodu?- To cię dziwi?- Raczej nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]