[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Silnik zakaszlał, zgasł, a potem zastartował.Ożyło radio i klimatyzacja.Ryknęła muzyka, ale Abra jej nie ściszyła.Na desce rozdzielczej pyszniła się kolekcja ozdob-nych magnesów w kształcie banana, strusia, mapy Arizony, szczerzącego zęby kota idamskiej dłoni o różowych paznokciach.Przytrzymywały nabazgrane na skrawkach papierunotatki.Cody zdołał z nich wyczytać, że Abra ma odebrać mleko i chleb oraz sprawdzić, czynadeszło pięćdziesiąt ton cementu.A także zadzwonić do.Mangi? Przeczytał jeszcze raz,mrużąc oczy.Do Mamy.Miała zadzwonić do matki.- Aadny wóz - zauważył, kiedy przystanęli na światłach.- Trzeba by dostroić gaznik.- Abra wrzuciła jałowy bieg, żeby silnik mógł odpocząć.-Na razie do tego nie doszłam.Popatrzył na jej rękę, kiedy wrzucała jedynkę i dodawała gazu.Dłoń miała smukłą, oszczupłych, długich palcach.Paznokcie krótko obcięte i nie umalowane.%7ładnej biżuterii.Bezżadnego trudu mógł sobie wyobrazić te dłonie zarówno serwujące herbatę w delikatnychporcelanowych filiżankach, jak i naprawiające zepsuty samochód.- No więc, jak postępowałbyś z Timem? - zapytała.- Co? - mruknął niezbyt przytomnie, bo właśnie zaczął sobie wyobrażać dotyk tychsmukłych, zręcznych dłoni na swojej skórze.- Mówię o Timie - powtórzyła, dodając gazu.Skręcili na południe, do Phoenix.- Jakty byś sobie z nim poradził?W tej chwili bardziej interesowało go pytanie, jak by sobie z nią poradził.- Odniosłem wrażenie, że reprezentujecie odmienne stanowiska.- Bystry z ciebie chłopak, Johnson.- Po co ten sarkazm, Ruda? - Nawet nie zapytał, czy może zapalić, tylko uchylił okno izaczął szukać po kieszeniach zapałek.- Osobiście jest mi wszystko jedno, ale w kontaktach zThomwayem oliwa sprawdza się lepiej niż ocet. Miał rację, absolutną rację.Była zła, że musiał jej o tym przypomnieć.- On nie jest w stanie zrozumieć żadnej aluzji.Nawet gdybyś go walił młotkiem pogłowie.- Podsunęła mu zapalniczkę.- Może w dziewięciu przypadkach na dziesięć.- Przytknął papierosa do zapalniczki.-Właśnie przez ten dziesiąty przypadek możesz wpakować się w kłopoty.I żeby cię uprzedzić, wiem, co teraz powiesz.%7łe gwiżdżesz na kłopoty.Uśmiechnęła się mimo woli i nie zaprotestowała, kiedy przyciszył radio.- Widziałeś kiedyś konie na paradach, z klapkami na oczach, żeby nie zbaczały z drogii nie denerwowały się na widok tłumów?- Owszem.Thornway ma takie same klapki, żeby bez przeszkód podążać drogą, nakońcu której czekają na niego pieniądze.Jeżeli chcesz wynegocjować lepsze warunki dlaludzi, materiały lepszej jakości albo cokolwiek, musisz się nauczyć subtelności.Znów to samo nerwowe wzruszenie ramion.- Kiedy nie potrafię.- Potrafisz.Jesteś o wiele bystrzejsza od Thornwaya, Ruda, więc na pewno potrafiszgo przechytrzyć.- On doprowadza mnie do szału.Na myśl o tym.- Znowu wzruszyła ramionami, tymrazem z żalem.- Po prostu doprowadza mnie do szału.A kiedy wpadam w szał, mówię, comyślę.Cody zdążył już to zauważyć.- Musisz tylko sprowadzić wszystko do wspólnego mianownika.Thornwayowi chodziwyłącznie o zyski.Jeżeli chcesz, żeby ludzie mieli dłuższą przerwę w południe, nie mów mu,że to dla ich dobra.Powiedz, że to wpłynie dodatnio na wydajność pracy, a tym samym napomnożenie zysków.Abra zamyśliła się, a potem z westchnieniem przyznała:- Powinnam ci chyba podziękować za to, że go przekonałeś.- Nie ma za co.Może wybralibyśmy się gdzieś na kolację?- Nie - odparła twardo.- Czemu nie?- Bo masz ładną buzkę.- Kiedy się uśmiechnął, odpowiedziała krótkim uśmiechem.-Nie ufam facetom o ładnych buzkach.- To ty masz ładną buzkę.Nie mam ci tego za złe.Nadal się uśmiechała, jednak nieodrywała wzroku od szosy.- To właśnie nas różni, Johnson. - Gdybyś zjadła ze mną kolację, moglibyśmy doszukać się paru innych różnic.To była kusząca propozycja.A nie powinna.- Po co mielibyśmy szukać innych różnic?- Dla zabicia czasu.A może by tak.- urwał, bo samochód gwałtownie podskoczył.Abra zaklęła i zjechała na pobocze.- Złapaliśmy gumę - powiedziała ze złością.- A ja już i tak jestem spózniona.-Wygramoliła się z wozu, trzasnęła drzwiami i klnąc jak szewc, podeszła do bagażnika.ZanimCody zdążył do niej dołączyć, wyjęła zapasowe koło.- Nie wygląda ani trochę lepiej.- Cody pokręcił głową.- Muszę zmienić wszystkie opony, ale myślę, że ta powinna jeszcze trochę wytrzymać.- Wyjęła podnośnik, przykucnęła i podłożyła go pod tył wozu.Cody miał już na końcu językapropozycję, że sam to zrobi, ale przypomniał sobie, że przecież lubi oglądać ją przy pracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire