[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrzącna Corrine, Russell mógł sobie wyobrazić słuszność zarzutów,które przedstawiłaby, gdyby powiedział jej o tym, co widział naprzyjęciu u Norki Rijstaefel.Następnym razem, kiedy Jeff sięgdzieś nie pojawi, być może nie będzie w stanie podejść do te-lefonu.Chciał jej powiedzieć, ale nie mógł się pozbyć trudnej doracjonalnego uzasadnienia świadomości, że swoim milczeniemchroni oboje ludzi, których kocha najbardziej.Reakcje na niewypał w Y były kuriozalnie różnorodne i osta-tecznie usatysfakcjonowały tych, którzy początkowo mieli naj-większe powody do niezadowolenia.Enigmatyczna, przykurzonalegenda Victora Proppa rozrosła się niepomiernie, pokrytalśniącą warstwą skandalu, podczas gdy nieobecność Jeffa dobrzewpisała się w jego personę.Przy braku oficjalnego wyjaśnieniakrążące plotki były znacznie ciekawsze niż potencjalna reakcjana czytanie, gdyby się ono odbyło.Mówiono, że mężczyznipobili się za kulisami.Abstynentowi Proppowi miał się urwać poalkoholu film w klasycznym stylu literata.Wiele osóbsolidaryzowało się z wrażliwym artystą i pustelnikiem sparali-żowanym za kulisami agorafobicznym przerażeniem lub zdjętymtremą.Inni uznali odwołanie spotkania za świadomy zabiegtaktyczny ze strony notorycznego kombinatora, a jegonieczytanie za rozszerzenie strategii niepublikowania.W swojejnowej kronice Juan Baptiste wsparł tę teorię, konkludując: Bestsellerowy pisarz JEFF PIERCE również nie dotarł na spo-tkanie, choć pózniej tego wieczoru był już na tyle ozdrawiały,nawet jeśli niekoniecznie compos mentis, żeby wziąć udział wprzyjęciu w Nell's z okazji otwarcia wystawy TONY'EGODUPLEKSA'.Tydzień pózniej w eseju opublikowanym w śród-miejskim tygodniku modny krytyk nienaturalnie rozpływał się wzachwytach nad Proppem jako kwarkiem i czarną dziurąwspółczesnej literatury amerykańskiej, prawie teoretycznymfenomenem, którego rozmiar, kształt i wagę można wywniosko-wać tylko fragmentarycznie z widzialnych przejawów" i podsu-mował, że po tym, jak Derrida pozbył się autora na rzecznieskończonego ciągu kurtyn ecriture i intertekstualności, Proppnajwyrazniej zamierza usunąć nawet tekst za pomocą swojegodługiego milczenia przerywanego jedynie przebłyskamifenomenalnej prozy - owa cisza sama w sobie osiąga legendarneproporcje od dawna niespełnionej obietnicy powieści, którąrejestrujemy w kawałkach jak przebłyski ciała pod rąbkiemsukni, a owo odraczane zaspokojenie jest być może sensemcałego przedsięwzięcia".Victor Propp, któremu esej ten szczególnie przypadł do gustu,ostrożnie wyciął go i dodał do ciężkiego oprawionego w skóręalbumu, który nabył kilka lat temu we Florencji z myślą orecenzjach witających wydanie jego powieści i który był terazprawie w całości zapełniony artykułami wyczekującymi nadej-ścia tej błogosławionej chwili.XXVIIIJessie Makepeace zawsze miała dobre relacje z zięciem -Corrine czasem zdawało się nawet, że lepsze niż ze swoją starszącórką.Podczas pierwszej wizyty Russella w Stockbridge prze-siedzieli razem pół nocy w kuchni i obalili butelkę wódki, pod-czas gdy Corrine spała w swojej dawnej sypialni.Russell twier-dził, że to kobieta z jajami, co w jego ustach było komplementem. Jak łyse konie" było frazą, której Jessie używała, żeby opisywaćich radosne spiskowanie.choć ten idiom na poufałość wydawałsię nieprzenikniony Corrine, która zawsze była gotowa trochę siępomartwić o tkwiące w języku dziwne wyna-turzenia, jak gdyby niczym guzki w piersi mogły zle wróżyćbądz skrywać jakieś niebezpieczne prawdy.- Jak była małą dziewczynką, to zawsze pytała dlaczego".Doprowadzała mnie tym do szału - powiedziała Jessie, pobrzę-kując kostkami lodu w drinku.- Dlaczego, dlaczego, dlaczego.Była z ciebie najbardziej ciekawska dziewczynka, jaką światwidział.Jessie siedziała ze skrzyżowanymi nogami na podłodze salonuoparta plecami o rozkładaną kanapę, na której spała, kiedyodwiedzała Russella i Corrine w Nowym Jorku.- Doprowadzała nauczycieli do szału, nie wiedzieli, co z niąrobić.A kiedy zrobili jej test na inteligencję, to nie zmieściła sięw skali.Dlaczego Corrine miała wrażenie, jakby jej matka przedsta-wiała to jako defekt, genetyczną mutację, która okazała się sto-sunkowo niegrozna i Corrine po szczęśliwym dzieciństwie wy-rosła na - jak brzmiał konsensus - atrakcyjną kobietę, której udałosię nawet znalezć męża.Jej matka była tu dopiero od dziesięciuminut, a Corrine już zrobiła się szorstka i ponura.- Co jest złego w tym, że ktoś jest ciekawski? Albo inteli-gentny? - My się tylko z tobą droczymy, skarbie - odparła Jessie,zapalając pall maila.My? - pomyślała Corrine, kiedy Russell poszedł do kuchni popopielniczkę.- Nie mogę się doczekać wieści z frontu, RusseU - oznajmiłaJessie.- Kiedy mój zięć przejmie na własność wydawnictwo?Mówiłam ci, że czytałam o tym w naszym Berkshire Eagle"?Mam wycinek w walizce, tylko mi przypomnij.Z typowym dla siebie entuzjazmem Russell chętnie streścił inawet podkoloryzował ostatnie wydarzenia dramatu,przedstawiającgo jak krzyżówkę W samo południe i Raju utraconego: kwotynie z tej ziemi, pijackie orgie, szczątkowe biografie różnychuczestników.- Chyba nie jesteś uczciwy wobec Harolda - przerwała muCorrine.- Bardzo dużo dla ciebie zrobił.- A ja mu się za to odwdzięczyłem, jemu i firmie - odparłRussell.- To nie znaczy, że mam stać z boku i przyglądać się, jakHarold i reszta doprowadzają ją do ruiny, tłamszą nowe pomysłyi zdolnych ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]