[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale w tym tygodniu z całych sił próbowała zrobić właśnie coś w tym rodzaju.Zażyła teróżowe tabletki w nadziei, że dzięki nim poczuje się jak wtedy, kiedy nie obchodziło ją nic pozanową porcją pigułek.Oczywiście nie zadziałało.Ani tabletki, ani trawa, ani koka, ani seks, aniwóda nie mogły sprawić, żeby przestała pragnąć Daniela.Teraz widziała, jak absurdalna była samata myśl.Jeżeli osiem lat poszukiwań zatracenia w mężczyznach i narkotykach nie zabiło jejpragnienia Daniela, jeden pieprzony tydzień też nie miał szans.Trzeba było to zaakceptować.Wbićigłę w ramię.Ale najpierw musiała się przespać.Obudziło ją uporczywe stukanie.Potykając się, dotarła do drzwi wejściowych, wciąż wmającym być przynętą dla ciot stroju, który składał się ze skórzanej mini i złotego stanika.W progustał Daniel, oczy miał błyszczące i twarz zarumienioną.Chwycił Sarę za ramiona i mocnopocałował, wciskając ją tyłem we framugę i przywierając do niej całym ciałem.- Boże, jesteś cudowna w dotyku - zamruczał jej w usta.- Jesteś gotowa?Sara zrobiła krok w tył i otarła wargi, próbując wziąć się w garść.Wpatrywał się w nią.- Dopiero przyszłaś?- Nie wiem.Która godzina? - Wciąż czuła oszołomienie po całym tym gównie, które zażyłapoprzedniej nocy.Dobrze było go widzieć, ale niewiele brakowało, by straciła przytomność.Daniel wepchnął ją do środka i zamknął drzwi.Jego oczy przesunęły się badawczo popokoju, potem przymrużone spoczęły na niej.- Wschodziłaś w tym?Sara stanęła w pozie, którą uznała za seksowną.- Podoba ci się?- Odrażające.I coś na siebie rozlałaś.Spojrzała w dół i się roześmiała.- No, patrzcie tylko.Nie zauważyłam.Takie się ma pamiątki po obciąganiu facetom wciemnych uliczkach, no nie?Pięść trafiła ją w dolną część podbródka, a Sara poleciała przez korytarz i wylądowała napodłodze w kuchni.Ostrożnie usiadła, rejestrując ból w lewym biodrze i łokciu.Daniel stanął nadnią.Sara przyjęła jego wyciągniętą rękę, ale kiedy na wpół się podniosła, puścił ją i z trzaskiempadła na kuchenne kafle.Podciągnęła się na kolana i spojrzała na niego w samą porę, by zobaczyć,jak jego but wchodzi w kontakt z jej prawym ramieniem.Ponownie upadła i tym razem została wpozycji leżącej, płacząc na podłodze.Daniel trącił ją stopą.- Wstawaj.- Pierdol się.Kopnął ją w żebra.- Wstawaj.Sara usiadła, opierając się dla równowagi o kuchenną ławę.Daniel kucnął przed nią i ujął jąza brodę.- Zażywałaś narkotyki? - zapytał takim głosem, jakby był jej ojcem.Jakby był jej cholernymnauczycielem.- Jasne - odparła.- Jak wszyscy, co?Daniel potrząsnął jej trzymaną w dłoniach głową.- Co zażyłaś?- Tylko, ee, tylko trochę ecstasy i, aa, coś na poprawienie nastroju i, och, trochę trawy, no iwypiłam morze wódki.- Jesteś dość trzezwa, żeby ze mną rozmawiać?- A czemu miałabym chcieć z tobą rozmawiać? Jesteś pieprzonym psycholem i katem.Poprostu lubisz mnie bić.- Zaczęła płakać.- Gadasz całe to gówno, jak to mnie kochasz, jak ci namnie zależy, ale potem mnie krzywdzisz i doprowadzasz do płaczu, i zostawiasz samą na całytydzień.- Komu zrobiłaś laskę?- Nie słuchasz mnie? Skończyłam z tobą! Nie odpowiadam więcej na twoje pytania.Możeszsię odpieprzyć!Daniel pochylił się i delikatnie pocałował ją w usta.Potem wyjął chusteczkę i otarł Sarzetwarz.Rozpłakała się jeszcze bardziej, ale dalej ją całował i wycierał jej nos, póki nie poczuła sięwyczerpana.Potem pomógł jej ułożyć głowę na swoich kolanach i gładził ją po włosach.- Przepraszam.W tej chwili twój stan nie pozwala na rozmowę.Najwyrazniej nadal jesteśpod wpływem czegoś i nie powinienem oczekiwać, że będziesz mówić z sensem.- Nie powinieneś oczekiwać czegokolwiek, skoro mnie skatowałeś.Głaskał ją po głowie.- Nie przesadzaj, ledwie cię dotknąłem.Najwyrazniej wzięłaś coś, co wzmacnia wrażenia.Po prostu leż tu i uspokój się.Sara leżała cicho.To prawda, że wciąż była na haju, prawie nie spała i po całym tym stresiecierpiała pewnie na wyczerpanie z powodu nadmiaru adrenaliny, ale nie miała urojeń.Stłukł ją, nieprzesadziła.Po jakimś czasie kazał jej doprowadzić się do porządku.Kiedy wróciła, po prysznicu iubrana w piżamę, wręczył jej kubek kawy i talerz grzanek z drożdżową pastą vegemite.- Wyglądasz, jakbyś od tygodnia nie jadła.Sara wzięła to, co podał, i usiadła na podłodze, zbyt obolała, żeby zająć miejsce nadrewnianym krześle.Usiadł obok i wziął z talerza kawałek tostu.- Nie jestem gotowa, żeby z tobą pójść - powiedziała Sara, kiedy Daniel miał pełne usta.Przełknął i uśmiechnął się do niej.- Nie przyjmuję odmowy.- Nie odmawiam.Mówię, że to się nie wydarzy dzisiaj.Mam sprawy do załatwienia.- Nie mogę na to pozwolić, Saro.Ten tydzień był dla mnie swego rodzaju piekłem.Nienawidziłem tego, że jestem z dala od ciebie, ale pocieszałem się myślą, że przygotowujesz się,żeby ze mną być.A teraz się dowiaduję, że włóczyłaś się Bóg wie gdzie i Bóg wie z kim.- Nie obiecywałam, że będę cnotliwa.To ty na ochotnika zgodziłeś się na abstynencję, nieja.- Nic takiego nie mówiłem.Powiedziałem, że nie będę z tobą sypiał, dopóki się do mnie nieprzeprowadzisz, i że w tym czasie ty masz przestać się puszczać.Ja używałem, ile się dało.Odłożyła niedojedzony kawałek grzanki.- Mówisz tak, żeby mnie zabolało?- Nie, gdybym chciał, żeby cię zabolało, zrobiłbym coś takiego.- Daniel uszczypnął ją nawysokości łokcia po wewnętrznej stronie, gdzie naprawdę bolało.Odsunęła ramię.- I uprawiałeś wczoraj w nocy seks? - Tak.Sara wzdrygnęła się, jakby ponownie ją uszczypnął.- Z kim?Potrząsnął głową.Zmarszczył czoło i między brwiami pojawiły się trzy głębokie pionowezmarszczki.Czasami patrzył na nią, jakby nadal była uczennicą, młodą, bystrą i tak pełną dla niegopodziwu, że każde wypowiedziane przez niego słowo było dla niej prawem.Czasami tak właśniesię czuła.Cóż, proszę pana, oczywiście może mnie pan pocałować i oczywiście może mnie pan tamdotknąć, jeżeli ma pan ochotę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]