[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wślizgnął się w nią.Mocno objęła go nogami.Ich ciała byłytak gorące, że błyszczały od potu, poruszali się w niespiesznym rytmie.Doszedłdosłownie chwilę po niej, nie wydając z siebie żadnego dzwięku.Tylko dreszczprzeszył jego ciało, co zupełnie ją rozbroiło.Jeszcze chwilę leżeli w bezruchu, zaraz jednak nachylił się nad nią i pocałowałdelikatnie w usta.SR- Troszkę lepiej?- Dużo lepiej - uśmiechnęła się z rozkoszą, niczym kot.- Przynajmniej wiesz, że nie planowałem cię uwieść.Inaczej byłbym do tegoprzygotowany.Zaśmiała się.- Akurat.Wcale nie była pewna, czy jeśli nawet było tak, jak mówił, i tak nie straciłabygłowy - po prostu niezwykle silnie na nią działał.Tak łatwo mu się oddała, nawet niepisnęła, żeby go powstrzymać.To na pewno nie było właściwe zachowanie zaręczonejkobiety! Te myśli jednak mało znacząco krążyły jej po głowie, jak komary latającewokół ich zmęczonych ciał.W tym momencie wydawało się to nie mieć dla niejwiększego znaczenia.Oboje leżeli na plecach i patrzyli na intensywnie błękitne niebo ijastrzębia leniwie zataczającego nad nimi kręgi.Musiała na chwilę przysnąć, bo kiedy otworzyła oczy, zobaczyła, że głazyzaczynają już rzucać cienie.Na grani, znajdującej się ponad nimi, zachodzące słońcepołyskiwało między wierzchołkami drzew.Półprzytomnie zaczęła się ubierać.Nieodezwali się do siebie słowem, zanim nie znalezli się na ścieżce, ale nawet wtedy niemówili o niczym ważnym.W głowie Jessie zaczęło kołatać pytanie, co teraz będzie.Przeniknęło ją zimno, kiedy uświadomiła sobie, że zdradziła Jonathona.Nawetjeśli on nigdy by się o tym nie dowiedział, to ona i tak musiałaby żyć z tąświadomością.Najgorsza jednak była myśl, że jej uczucia w stosunku do Huntera niekończyły się jedynie na dzikim pożądaniu i właśnie to znacznie bardziej ją martwiło.Zastanawiała się, czy Hunter miał rację, mówiąc, że nie była szalenie zakochanaw Jonathonie.Czy można było kochać kogoś tak bardzo, że nie ma się żadnychwątpliwości i obaw przed ołtarzem, za to ma się pewność, że to ten jedyny? A Skip iErin, którzy kiedyś wydawali jej się najszczęśliwszą z par? Jeśli rzeczywiście sięrozejdą, to byłby dowód na to, że szczęście istnieje tylko w bajkach.Stanęli na stacji Sunoco, żeby zatankować.Hunter poszedł zapłacić, a przydystrybutorze obok stanął żółty dodge.Na drzwiach kierowcy był napis: Firmabudowlana Mile High".Z samochodu wyskoczył kierowca, dobrze zbudowany męż-czyzna w ubrudzonych farbą dżinsach i czerwonej czapce z daszkiem z tym samymlogo, które znajdowało się na drzwiach; z wielkim zaskoczeniem stwierdziła, że tymmężczyzną był Mike Delahanty.Nie mogło być gorszego momentu na spotkanie.Co to miało oznaczać? Jakiśduch nieudanych związków przyszedł do niej, żeby ostrzec ją przed popełnieniem tegosamego błędu?SRZapadła się w fotelu, ale było już za pózno.Zobaczył ją i po chwili wahania,zaczął iść w stronę samochodu, w którym siedziała.Zatrzymał się niedaleko jejotwartej szyby.- Hej, Jessie, kopę lat.- Słońce już było nisko i cień daszka zasłaniał mu całątwarz.Mogła tylko dojrzeć jego ironiczny uśmieszek.- Cześć, Mike - sama miała uśmiech przyklejony do twarzy.- Słyszałem, że wróciłaś.Według Kayli, Mike robił wszystko, żeby nie spotkać Jessie.- Dobrze słyszałeś - odpowiedziała tak samo beztroskim tonem.Oboje dobrzegrali w tę grę.- Dobrze wyglądasz.- Ty też.Zapadła niezręczna cisza.Mike spojrzał na Huntera, który wciąż stał przy kasie irozmawiał z chłopakiem zza lady.- Dlaczego wplątujesz się w związek z nim? - zapytał.- Kto ci powiedział, że jestem w związku z kimkolwiek? - zjeżyła się Jessie.- Posłuchaj, to nie moja sprawa, ale uważałbym na twoim miejscu.Jeszcze będąz jego powodu problemy.- Dzięki za ostrzeżenie - powiedziała rzeczowo.- Nie ma sprawy.Oczywiste było, że Mike nie miał nic do powiedzenia w tej sprawie, jednak niemiała prawa go za cokolwiek winić.To, co mu zrobiła, było niewybaczalne.Szybko zmieniła temat.- Widzę, że dobrze sobie radzisz.- Spojrzała na jego półciężarówkę załadowanądrabinami i narzędziami.- Skip mówił mi, że masz tyle pracy, że czasem musiszrezygnować ze zleceń.Pokiwał głową.- Ty też niezle sobie radzisz, z tego co słyszałem.- Da się wyżyć - powiedziała, wzruszając ramionami.- Jesteś skromna.- Jego usta ułożyły się w uśmiechu, który przywiódł jej na myślszczerzącego zęby psa.- Chłopaki mi mówią, że ich żony o niczym innym nie mówią,jak o twoich felietonach o %7łoninej zamianie.- Ich tytuł to %7łyciowa zamiana - poprawiła go.- Tak, obojętnie.- Jego nieprzyjemny uśmieszek uświadomił jej, że dla niego niemiało to większego znaczenia.- Wiesz, ludzie mówią, że Skip korzysta z tej zamiany.Z powrotem wprowadziłSRsię do hotelu, musisz przyznać, że może to się wydać podejrzane.Zwłaszcza że zawszeczuł do ciebie miętę.- Zdjął czapkę i zobaczyła jego zimne oczy.Nie wybaczył jejtego, co zrobiła, a wręcz jej nienawidził.- Nic mnie nie łączy ze Skipem - poinformowała go zimno.- Jeśli tak mówisz.- Pochylił się nad oknem, oparł o nie łokcie i patrzył na nią zodległości kilku centymetrów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]