[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadł i natę\ył wzrok, ale niewidział nic mogącego wzbudzić niepokój.Wszystko było skąpane w bladym blasku księ\yca, nie liczącfragmentów skrytych w głębokim cieniu.Zdziwiony podniósł się na równe nogi.Powietrze ochłodziło się, ale nie na tyle, by musiał owinąć się wkoce.Zbli\ył się nad brzeg wody, nabrał jej nieco w dłonie i obmył twarz.I w tym momencie znowu usłyszałciche pluśnięcie, które go obudziło.Spojrzał ponad wodą i zobaczył coś poruszającego się wzdłu\powierzchni jeziorka.Przez chwilę chciał rzucić się po swoją broń, lecz nagle zrozumiał, \e to absurd, bo wjeziorku nie mogło czyhać \adne niebezpieczeństwo.Coś podpłynęło bli\ej i zauwa\ył ludzką głowęosadzoną na wdzięcznej szyi wyrastającej z kształtnych ramion.Cała reszta pozostawała tajemnicą skrytąpod wodą.Conan uspokoił się.Nie był to \aden wróg. Lajla? powiedział. Tak, to ja. Głos był niski i melodyjny.Teraz mógł dostrzec jej rysy twarzy.Włosy, zaczesane do tyłu,przylegały do delikatnej głowy i nadawały jej wygląd płynącej foki.Podobnie jak foka poruszała się w wodziepełna płynnego wdzięku. Czy twój mistrz wie, \e jesteś tutaj? Volvolicus jest głęboko pochłonięty nocnymi praktykami.Kiedy jest w odosobnieniu, zupełnie go nieobchodzi, co robię.Pływam tutaj w nocy, bo na tym odludziu tylko podczas tych godzin jest przyjemnepowietrze.Woda staje się zimna.Mam księ\yc i gwiazdy do towarzystwa. Czy\by pustynne zwierzęta nie przychodziły nocą do wodopoju? zapytał Conan. Nie zrobią mi krzywdy odparła.Płynęła leniwie rozgarniając wodę, do miejsca, gdzie przykucnąłConan i poło\yła łokcie na kamienistej krawędzi, opierając podbródek na dłoniach. Nie wszystkie tutejsze stworzenia chodzą na czterech łapach huknął.Uśmiechnęła się, pokazując białe zęby. Wiem, nie mam czego się obawiać równie\ ze strony tego gatunku. Tak mówisz? Cymmeryjczyk był zaintrygowany jej osobą.Nie przemawiała tonem niewolnicy, którą,jak przypuszczał, była.Podziwiał jej śmiałość, chocia\ mogła ona wynikać z zaklęć czarodzieja.Zastanawiałsię, jakie kształty kryła woda.Powinien jeszcze ją zobaczyć w jaśniejszym świetle, ale potrafił oceniać kształtymę\czyzn i kobiet ze sposobu ich poruszania się.Dla mę\czyzny parającego się walką była to kwestiaprze\ycia.Teraz zobaczył dojrzale zbudowaną o pięknych kształtach kobietę. Tak mówię odrzekła.Nagle uniosła się ponad wodę, owinęła ramiona wokół jego szyi i zło\yła ciepłypocałunek na jego ustach.Usiłował chwycić ją w objęcia, lecz jak węgorz, wyśliznęła się, po czym ześmiechem odpłynęła.Nie zobaczył wiele, lecz przez krótką chwilę uświadomił sobie, \e była bardzosmakowitym kąskiem. Niech ją Crom wezmie! burknął, podnosząc się z klęczek i poszedł spać na swoje koce. Ta kobieta wie, jak zniszczyć sen mę\czyznie.* * *W ciemnej sali poni\ej swego domu mag Volvolicus przygotowywał rzadko u\ywaną formułę zaklęcia.Oddawna przywykł do samotnych badań, lecz tej nocy szukał kontaktu z jemu podobnymi.Usiadł przy stole zczarnego marmuru, inkrustowanego złotymi nićmi przedstawiającymi mistyczne znaki.Były one połączonezarówno przez linie proste, jak i zakrzywione, rozchodzące się promieniście od punktu le\ącego w centrumstołu.Pośrodku le\ał nieoszlifowany, zielony kryształ, jarzący się delikatnym blaskiem.Mag przesunął dłońmipo stole, wahając się i często zatrzymując, gdy\ dawno nie miał do czynienia z tą właśnie praktyką.Wkrótce jednak, odzyskał pewność i jego ruchy stały się szybkie.Zwietliste punkty zaczęły przesuwać sięwzdłu\ pozłacanych nici, najpierw wolno, potem z większą szybkością.Kiedy światło dotarło do symboli, gdzielinie się kończyły, większość wzorów zaczęła się jarzyć, niektóre od razu, inne po pewnym czasie.Parępozostało nieruchome.Volvolicus obni\ył dłonie i kryształ zaczął błyszczeć jaskrawym światłem.Stopniowo, ponad symbolamiinkrustowanymi w czarnym marmurze, pojawiały się ludzkie twarze.W większości były to męskie wizerunki,chocia\ parę miało te\ \eńskie rysy.Wszyscy byli w średnim wieku, albo starsi.Reprezentowali wiele ras inarodów. Kim jesteś, ty, który zakłócasz nam prace, zwołując Najwy\sze Zgromadzenie? Zapytał ten, któregopozbawiona włosów czaszka płonęła ponad wzorem w kształcie konstelacji Skorpiona.Rysy jego twarzy,typowe dla Stygijczyka z wy\szej kasty, były złowrogie, a oczy zimne jak u wę\a. Znam tego człowieka, potę\ny Toth Amonie rzekł starszy mę\czyzna, równie\ Stygijczyk o rysachwskazujących na ni\szą kastę. To jest Volvolicus, Turańczyk i mistrz w sztuce Khelkhet Ptheth.Przyjechał do mnie wiele lat temu po nauki i był bardzo zdolnym uczniem.Strona 19Maddox Roberts John - Conan i łowcy głów Zwykły amator magicznych sztuczek z kamieniem i kryształem. Toth Amon a\ promieniował pogardą. Jaką masz sprawę do Czarowników Wy\szej Rangi? Wszyscy tutaj są twoimi mistrzami, przerastającymicię wiele razy.Za zwołanie Najwy\szego Zgromadzenia bez istotnej potrzeby, mo\emy cię ukarać wiecznym\yciem.A to jest gorsze ni\ najpodlejsza śmierć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]