[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Eve weszła do izby przyjęć, dzwonki alarmowe piszczały.Zresztą nie tylko one,zauważyła.Panika jest dla niektórych czymś tak naturalnym, jak oddychanie.Pracownicy kliniki i strażnicy próbowali przywrócić porządek.- To jej robota.- Eve niechcący potrąciła pielęgniarkę, ale kobieta ledwo na nią spojrzała.-Wejście do izby przyjęć to najsłabszy punkt.Dodaj trochę więcej zamieszania tu, gdzie zwyklepanuje zamieszanie, a możesz przystąpić do realizacji swoich zamiarów.- Spojrzała na Roarke'a.-Cóż, wezmy z niej przykład.Utkwił wzrok w skanerze, który trzymał w dłoni.- Lokalizator jest sto metrów na północny zachód.Chwilowo się nie porusza.Udali się w tamtym kierunku, po drodze trafiając na gęstą chmurę dymu.- Kostka siarkowa - powiedział Roarke, kiedy Eve zaklęła, czując smród.- Robią ją dzieciaki.Też jej używałem.Zmierdzi, dymi, ale jest nieszkodliwa.Eve wstrzymała oddech i pobiegła w stronę chmury o ostrym zapachu.Technik w masce dał jejznak, żeby zawróciła.Podsunęła mu plakietkę pod nos i pobiegła dalej.- Nieszkodliwa? - spytała, kiedy się znalazła po drugiej stronie.- A co powiesz o godzinie,którą będziemy musieli spędzić w komorze fumigacyjnej?- Właśnie dlatego, że tak okropnie cuchnie, sprawia tyle frajdy, kiedy się ma dwanaście lat.-Roarke zakaszlał i się wykrzywił.- Czterdzieści sześć metrów na wschód.- Poprawił słuchawki.-Wciąż ją mamy - powiedział do Feeneya, nasłuchującego na drugim końcu.- Zrozumiałem.Mówi, żekomendant dał zgodę na przysłanie wsparcia.Poprowadzi ich Feeney, kierując się sygnałem.Dopókiuda mu się go śledzić - poinformował Eve.- To wystarczy.Nie może tego zrobić sama.Bez względu na to, jaka jest inteligentna.Musi byćz Deeną.- Sprytnie wybrały sobie moment.Dostały się do środka nie tylko przez najsłabszy punkt, aledo tego w dogodnym czasie.Pózny wieczór w przeddzień święta.Wiele oddziałów zamknięto,pozostał tylko niezbędny personel.Ludzie myślą o tym, jak spędzą święta, albo są wściekli, że musządyżurować, kiedy inni siedzą i jedzą indyka albo też oglądają transmisje sportowe.Tędy.- Wskazałgłową drzwi.Eve wsunęła do otworu swoją uniwersalną kartę, ale drzwi się nie rozsunęły.- Przeprowadz nas.Wyciągnął z kieszeni jakieś urządzenie, przytknął je do otworu, nacisnąłkilka klawiszy.- Spróbuj teraz.Tym razem drzwi się rozsunęły.- To tylko inny rodzaj zabezpieczenia - powiedział Roarke.- Sama musiała zrobić cośpodobnego, unieważniając wszystkie kody poza własnym.Nasz cel wciąż zjeżdża w głąb.- Gdzie? - zapytała Eve.Roarke przechylił skaner i omiótł nim szafkę na leki, sięgającą odpodłogi do sufitu.- Tu.Musi tu być winda.- Jak, u diabła, się ją otwiera?- Wątpię, by wystarczyło powiedzieć Sezamie, otwórz się.- Przesunął palcami wzdłużjednej krawędzi, Eve zrobiła to samo po drugiej stronie.- To z pewnością nie będzie ręcznyprzycisk.Zbyt łatwo przypadkiem go uruchomić.Eve z całych sił naparła na drzwi.Roarke spojrzał na nią z politowaniem.- Są przyspawane do ściany.- Ale nie z tej strony - powiedział.Kiedy mocował się z drzwiami, Eve przykucnęła, by przyjrzeć się dokładnie, jak wszystko tamwygląda.- Jest prowadnica.Przesuwają się na prowadnicy.- Jeszcze chwila - mruknął.- Zaraz to rozgryzę.Podważył małą płytkę i z zadowoleniemspojrzał na kontrolki.- Mam cię.- Gdzie Deena? Gdzie jest dziewczynka? Zamiast odpowiedzieć, oddał Eve skaner i skupił sięna kontrolkach.- Gdzieś tu musi być otwór na kartę kodową, ale jego szukanie zajęłoby zbyt dużo czasu.Takbędzie szybciej.- Przestała zjeżdżać w dół, kieruje się na zachód.Tak mi się wydaje.Tracimy sygnał.Pospieszsię.- Wymaga to pewnej dozy delikatności.- Do diabła z delikatnością! - Zdjęła płaszcz i rzuciła go na podłogę.- Wytrzymaj jeszcze dwie sekundy - poprosił.Usiadł na piętach, kiedy szafka i ścianaprzesunęły się w lewo.- Zapraszam do środka.- Zostaw żarty na pózniej.Teraz musimy jak najszybciej dotrzeć do kryjówki szalonychnaukowców.Wymagana autoryzacja - poinformował panel zabezpieczający, kiedy znalezli się w windzie.Tylko czerwony sektor.- Spróbuj posłużyć się swoją kartą uniwersalną - zaproponował Roarke.Niepoprawny kod.Proszę wpisać właściwy kod i zaczekać trzydzieści sekund na skanowanie siatkówki.Eve zacisnęła dłoń w pięść.Roarke ją objął.- Kochanie, nie bądz taka niecierpliwa.- Jeszcze raz przyłożył skaner do panelu i nacisnąłjakieś klawisze.- Teraz.Niepoprawny kod.Masz dwadzieścia dwie sekundy na.- Na co? - warknęła Eve, kiedy Roarke wstukiwał nową kombinację cyfr.- Jeszcze raz.Kod zaakceptowany.Proszę się ustawić do skanowania siatkówki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]