[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wrazz kolegą wchodziłem do wody na raty.Najpierw przyzwyczajaliśmy stopy.Ból okrop-ny! Potem stopniowo wchodziliśmy do połowy łydki, by znów wyjść na chwilę nabrzeg.Potem wejście do kolan.Potem do bioder&Zdecydowałem, że zanurkuję.Ból załomotał w mojej głowie, zaczął łupać czaszkępo kawałeczku.Przyrodzenie wołało o litość.Całe ciało było jakby zdrętwiałe.Przezmoment myślałem, że już nie uda mi się wykonać żadnego ruchu, aby wynurzyć sięi wyjść na brzeg.Potem patrzyliśmy obaj siedząc już na kocu, jak paru odważniakówpróbowało nas naśladować.Złośliwie chichotaliśmy&Opisany wyżej przypadek dotyczył przybrzeżnej wody podczas lata i dobrowol -nego wejścia do niej, które to wejście trwało łącznie około 5 minut.Pamiętajcie o tym.Jeśli nie musimy się kulić, bo woda jest ciepła, a nie posiadamy kamizelki, zamiastrozpaczliwie tłuc wodę rękami, lepiej położyć się w wodzie na grzbiecie i dać się jejunosić.Nasza własna wyporność wystarcza.Lekkimi ruchami rąk można powoli kiero-wać się w stronę lądu.Jest to najbardziej ekonomiczny sposób ratowania się, przyktórym najmniej ryzykuje się zachłyśnięcie.Swobodne unoszenie się na wodzie w pozycji horyzontalnej, twarzą do góry, jest toumiejętność, którą wszyscy bezwzględnie powinni sobie przyswoić.Jest ona szcze-gólnie przydatna jako wypoczynek wobec dużego zmęczenia po przepłynięciu więk-szego odcinka.Dobrą umiejętnością jest też nurkowanie.Znam osoby, które nawetnauczyły się pływać i robią to świetnie, wszakże pod warunkiem, że nos jest stale ponadpowierzchnią wody.Zdolność do nurkowania, do długiego wytrzymywania bez oddy-chania, do otwierania oczu pod wodą, mogą wiele pomóc w przypadku zaplątania sięw wodorosty.Może być też konieczna, gdy złapie nagle kurcz.W obu przypadkach, niewpadając w panikę, trzeba nabrać w płuca powietrze i zająć się swoim problemem.Bądzcie naprawdę ostrożni z przeprowadzaniem przed zanurkowaniem tzw.hiper-wentylacji, czyli dodatkowego natlenienia organizmu za pomocą kilku silnie pogłębio-nych i energicznych oddechów.Może to w niebezpieczny sposób zaburzyć nurko-59wanie.Przed zanurzeniem się w głębiny można wykonać najwyżej ok.4-6 głębszychoddechów, nie wolno jednak wtedy wydłużać zanadto przebywania pod wodą (wystar-czy 40 do 60 sekund), choć wydaje się, że możliwości są większe.Umiejętność nurkow-ania doskonale przyda się w wypadku dostania się w zasięg silnego wiru.Wskazanepostępowanie wydaje się tu czasem wbrew zdrowemu rozsądkowi, gdyż należy dać sięwciągnąć.Jest to taktyka pozornie przeciw sobie.Pozornie.Walka z wirem nadszarpujew znaczący sposób siły człowieka, który wreszcie straciwszy chęć do dalszego zmaga-nia i jakąś wewnętrzną odporność, łatwo też traci przytomność po zassaniu w głębię.59Zbyt duża ilość dostarczonego tlenu (równoczesne zubożenie poziomu CO2) może nawetspowodować stan parahalucynacyjny na skutek& niedotlenienia mózgu (sic!) z powoduzwężenia naczyń krwionośnych, czego nie podejmuję się tutaj tłumaczyć164 Przemiany i utrudnieniaTymczasem pozwalając na działanie sił natury, wciągnięty człowiek oddala się od głów-nej spirali wiru, która słabnie bardzo na większej głębokości.Tutaj właśnie, pod wodą,można przepłynąć w kierunku prądu rzeki na odległość pozwalającą na wynurzeniepoza zasięgiem wiru.Jeśli tylko znalezliście się w zasięgu wiru, na jego obrzeżu, macie szansę wydostaćsię z ambarasu, gdy będziecie płynęli zgodnie z zawirowaniem.Właśnie na obrzeżu naj-silniej będzie oddziaływać siła odśrodkowa, która odciągnie was od groznego centrum.Zawsze trzeba choć ułamek sekundy przeznaczyć na opanowanie narastającej panikii ocenić sytuację.Podobnie wygląda, gdy do walki zmuszają prądy wodne.Obserwowałem na pew-nym kamienistym wybrzeżu morskim, jak ludzie wypływali daleko od lądu, mimowzmagającej się fali.Po brzegu chodziły służby ratownicze, które z niepokojem obser-wowały ich wyczyny.Nie było to wybrzeże polskie, więc i przepisy kąpieli byłyniepolskie.Tam kąpiący się& kąpał się, a ratujący miał ratować.I rzeczywiście.Ludzkagłupota i zachłanność na ryzyko były takie, że w ciągu godziny trójka ratownikówwyciągnęła ósemkę ludzi.Każdy z pływaków dawał się wciągnąć w prąd wpychającyich na kamienne molo, o które fale tłukłyby nimi jak bezwładnymi szmatami.Gdy za-uważali niebezpieczeństwo, rozpoczynali beznadziejną walkę z prądem: praktyczniestali w miejscu, choć naprawdę dzielnie pracowali ramionami.Po pewnym czasie tracilisiły i wydawało się, że kolizja z molem jest nieunikniona.Wtedy właśnie ruszali rato-wnicy.Ratownikom płynęło się trochę lepiej: mieli na nogach płetwy i mieli świado-mość jak działał prąd [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire