[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to suknia przywiezionaz klasztoru? Za bardzo przypomina habit i przynajmniej od dwudziestu lat jest nie¬modna.Teraz nasuknie zużywa siÄ™ zdecydowanie mniej materiaÅ‚u.Pokażę ci.- PodszedÅ‚ do Anny i odgarnÄ…Å‚ do tyÅ‚ufaÅ‚dy po obu bokach, aż szata nabraÅ‚a linii, opÅ‚ywajÄ…cej kibić dziewczyny.- SÅ‚użące na pewno bÄ™dÄ…umiaÅ‚y skroić taki fason.SpojrzaÅ‚a w dół na siebie.Teraz zarys piersi i bioder staÅ‚ siÄ™ wyraznie widoczny.- Rozumiem, moje szaty majÄ… być podobne do sukien Catherine.- Jej suknie także sÄ… zbyt sute w stosunku do fasonu, o którym mówiÄ™.- SkÄ…d tyle wiesz o kobiecych strojach?Morvan cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok i przyjrzaÅ‚ siÄ™ efektowi, który udaÅ‚o mu siÄ™ osiÄ…gnąć.- Przecież żyÅ‚em na dworze, gdzie tego typu sprawy sÄ… najważniejszym tematem rozmów.A pozatym moja siostra wyszÅ‚a za kupca bÅ‚awatnego.StaÅ‚ bardzo blisko Anny, dotykaÅ‚ jej bioder.Ogarnęło jÄ… jakieÅ› żenujÄ…ce podniecenie.ZesztywniaÅ‚a,żeby powstrzymać drżenie.ZdradziÅ‚ jÄ… jednak lekki rumieniec i wiedziaÅ‚a, że Morvan to zauważyÅ‚.UkryÅ‚a zakÅ‚opotanie, okazujÄ…c żywe zainteresowanie krojem sukni.- Już rozumiem, co masz na myÅ›li.MuszÄ™ przerobić tÄ™ sukniÄ™.Tak na wszelki wypadek.- Wyjęłamu materiaÅ‚ z rÄ…k i zrobiÅ‚a ruch, jakby chciaÅ‚a odejść.Nie pozwoliÅ‚ jej.Zdecydowanym ruchem przesunÄ…Å‚ lewÄ… rÄ™kÄ™ na plecy dziewczyny i zatrzymaÅ‚ jÄ… wmiejscu.SpojrzaÅ‚ jej w oczy.ZobaczyÅ‚a w gÅ‚Ä™bi ciemnych oczu Morvana pÅ‚omieÅ„ i gwaÅ‚towniezÅ‚apaÅ‚a oddech.On tymczasem szybkim ruchem zdjÄ…Å‚ jej z gÅ‚owy welon.Dziewczyna odprowadziÅ‚a wzrokiemmiÄ™kko opadajÄ…cy na podÅ‚ogÄ™ woal, a Morvan zaczÄ…Å‚ wyciÄ…gać jej spinki z wÅ‚osów.Oswobodzoneloki rozsypaÅ‚y siÄ™ na ramiona.- I jeszcze jedno: kiedy kobieta zamierza negocjować z mężczyznÄ…, nie powinna ukrywać swejurody.- Palce Morvana przesunęły siÄ™ wzdÅ‚uż gÅ‚owy dziewczyny w po¬szukiwaniu ostatnichspinek.- NaszÄ… mÄ™skÄ… sÅ‚aboÅ›ciÄ… jest to, że im bardziej jesteÅ›my zachwyceni, tym bardziej stajemysiÄ™ hojni.- PochwyciÅ‚ gÄ™stwinÄ™ loków i podniósÅ‚ je do nosa, by poczuć ich zapach.- Kiedy jeÅ›cięłaÅ›? W klasztorze czy w czasie choroby?- W klasztorze - szepnęła tak cicho, że niemal nie sÅ‚yszaÅ‚a wÅ‚asnych słów.- SÄ… piÄ™kne.Już nigdy ich nie Å›cinaj.ChciaÅ‚a mu wyjaÅ›nić, że w klasztorze zawsze obcina siÄ™ wÅ‚osy.Ale nie byÅ‚a w stanie wydobyć zsiebie gÅ‚osu, bo Morvan znów na niÄ… patrzyÅ‚.Jego oczy, w których znów taÅ„czyÅ‚y iskierki, szukaÅ‚yjej wzroku.Klasztor nagle oddaliÅ‚ siÄ™ o tysiÄ…ce kilometrów, a termin powrotu doÅ„ przesunÄ…Å‚ siÄ™ wjakÄ…Å› niezwykle odlegÅ‚Ä… przyszÅ‚ość.Morvan byÅ‚ wyraznie rozbawiony, kiedy mówiÅ‚ z niÄ… o stro¬jach, teraz jednak uÅ›miech zniknÄ…Å‚ zjego twarzy, która staÅ‚a siÄ™ niemal surowa, a czarne oczy pÅ‚onęły w niej niesamowi¬tym ogniem.Anna wiedziaÅ‚a, że powinna go odepchnąć, ale nie mogÅ‚a siÄ™ na to zdobyć.MÄ™ska rÄ™ka na jejplecach zdawaÅ‚a siÄ™ parzyć; ożywione aż do bólu ciaÅ‚o dziewczyny czekaÅ‚o na coÅ›, co ma nastÄ…pić.WydawaÅ‚o jej siÄ™, że stojÄ… tak już od niepamiÄ™tnych czasów, ni to zÅ‚Ä…czeni, ni to roz¬dzieleni.Morvan spojrzaÅ‚ na jej szyjÄ™.- A tej sznurówki nie Å›ciÄ…ga siÄ™ tak mocno, żeby aż dusiÅ‚a.Anna Å›ledziÅ‚a szeroko otwartymi oczami palce mężczy¬zny, które powoli rozwiÄ…zaÅ‚y wÄ™zeÅ‚ ileniwie rozsznurowywaÅ‚y sukniÄ™.Ruchy miaÅ‚ bardzo wolne, jakby dziaÅ‚aÅ‚ z peÅ‚nymwyrachowaniem, wiedzÄ…c, jakie wywoÅ‚uje w An¬nie uczucia.OparÅ‚ dÅ‚oÅ„ nad piersiami dziewczyny, podczas gdy jego palce nie ustawaÅ‚y w swej pracy.KiedyskoÅ„czyÅ‚, nie cofnÄ…Å‚ rÄ™ki; dotykaÅ‚ czubkami palców odsÅ‚oniÄ™tej przed chwilÄ… skóry.Jak cudownie byÅ‚o czuć jego dotyk! PodniecajÄ…cy i uspo¬kajajÄ…cy, niebezpieczny i dajÄ…cy poczuciebezpieczeÅ„stwa równoczeÅ›nie.Anna podniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i spojrzawszy na Morvana, zacisnęła zÄ™by.- Kiedy negocjujesz z mężczyznÄ…, nigdy nie patrz na niego w taki sposób - ostrzegÅ‚ cichym gÅ‚osem.- Może uznać to za wyzwanie i poczuć przymus pokazania ci, gdzie jest miejsce kobiety.- A gdzie jest to miejsce?- Tutaj.- GwaÅ‚townym ruchem przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i przytuliÅ‚ tak mocno, że poczuÅ‚a jego siÅ‚Ä™ iżar.WalczyÅ‚a z nieodpartÄ… reakcjÄ… wÅ‚asnego ciaÅ‚a, ale rÄ™ce, które uniosÅ‚a, by odepchnąć Morvana,zacisnęły siÄ™ na jego bilionach.MusiaÅ‚a siÄ™ poddać, musiaÅ‚a oddać mu kontrolÄ™ nad sobÄ….On tymczasem rozsunÄ…Å‚ materiaÅ‚, uwolniony przed chwilÄ… z wiÄ™zów sznurówki.PochyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ idotknÄ…Å‚ wargami ob¬nażonego ciaÅ‚a.Delikatne pocaÅ‚unki sprawiÅ‚y, że Annie wy¬dawaÅ‚o siÄ™, iżwbijajÄ… siÄ™ w niÄ… pÅ‚onÄ…ce strzaÅ‚y.GwaÅ‚townie zÅ‚apaÅ‚a oddech i mocniej objęła jego ramiona.Morvan wsunÄ…Å‚ palce we wÅ‚osy dziewczyny, podniósÅ‚ jej gÅ‚owÄ™ i poszukaÅ‚ ustami jej warg.Pierwszy prawdziwy pocaÅ‚unek caÅ‚kowicie odebraÅ‚ jej siÅ‚Ä™.ZabraÅ‚ jÄ… aż do gwiazd, wysoko ponadLa Roche de Roald i jego problemy.Na caÅ‚ym Å›wiecie nie byÅ‚o nikogo poza tym mężczyznÄ…, którywypeÅ‚niÅ‚ jÄ… tak obezwÅ‚adniajÄ…cymi wraże¬niami.PocaÅ‚unek byÅ‚ delikatny, byÅ‚ muÅ›niÄ™ciem warg, subtelnym skubaniem kÄ…cików ust.Ale po chwilinacisk mÄ™skich warg staÅ‚ siÄ™ natarczywszy, obejmujÄ…ce jÄ… ramiona bardziej wyma¬gajÄ…ce.PrzycisnÄ…Å‚ jÄ… mocniej; wyczuwaÅ‚a piersiami prężące siÄ™ mięśnie mÄ™skiego torsu.Gdy powiódÅ‚jÄ™zykiem wzdÅ‚uż warg Anny, instynktownie je rozchyliÅ‚a, a wtedy natychmiast znalazÅ‚ siÄ™ wewnÄ…trzi dotknÄ…Å‚ podniebienia.PrzebiegÅ‚o jÄ… cudowne drżenie.Wargi Morvana przesunęły siÄ™ powolutku ku szyi i uchu Anny, by po chwili wrócić znów do ust.Ale tym razem żądaÅ‚y, byÅ‚y gÅ‚odne.MÄ™skie dÅ‚onie przesunęły siÄ™ w dół pleców i zawÄ™drowaÅ‚y nabiodra; palce budziÅ‚y w dziewczynie kolejne fale rozkoszy.PomyÅ›laÅ‚a, że osiÄ…gnÄ™li takÄ… bliskość, jaka tylko jest moż¬liwa miÄ™dzy ludzmi, ale Morvan wsunÄ…Å‚w tym momencie dÅ‚onie pod jej poÅ›ladki i przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do swych bioder.WyczuÅ‚a napierajÄ…cÄ… naniÄ… mÄ™skość i wreszcie dotarÅ‚a do niej rzeczywistość tego, co siÄ™ miÄ™dzy nimi dzieje.ZesztywniaÅ‚a.Natychmiast to wyczul, zatrzymaÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ na niÄ…; trzymaÅ‚ jÄ… na uwiÄ™zi tymi niesamowiciepÅ‚onÄ…cymi oczami, które żądaÅ‚y od niej tego, czego jeszcze nikt nigdy nie ostaÅ‚.- Nie bój siÄ™.Nigdy ciÄ™ nie skrzywdzÄ™.- Pieszczotliwie powiódÅ‚ rÄ™kÄ… wzdÅ‚uż ciaÅ‚a Anny.Jego palcezamknęły siÄ™ wreszcie wokół piersi.Nie byÅ‚a przygotowana na niezwykÅ‚Ä… intensywność tego doznania.Krzyknęła i gwaÅ‚towniewciÄ…gnęła oddech.Usta Morvana natychmiast znalazÅ‚y siÄ™ na jej wargach.Palcami odnalazÅ‚ sutkiAnny i zaczÄ…Å‚ je delikatnie pocierać przez cieniutki materiaÅ‚.Mózg dziewczyny przestaÅ‚ pracować,jakby zamroczony niepomnym na wszystko szaleÅ„stwem.Przylgnęła do mężczyzny, jakby chciaÅ‚asiÄ™ z nim stopić.DÅ‚onie Morvana taÅ„czyÅ‚y po jej ciele z mistrzostwem, potÄ™gowaÅ‚y rozkosz, aż staÅ‚a siÄ™ jakaÅ› ostra,gwaÅ‚towna, do¬magajÄ…ca siÄ™ czegoÅ›.Dziewczyna otworzyÅ‚a oczy.PatrzyÅ‚ na niÄ…, obserwowaÅ‚, jakreaguje na każdÄ… nowÄ… pieszczotÄ™.Pod¬niosÅ‚a rÄ™kÄ™ i dotknęła jego gorÄ…cej twarzy.- Tak - powiedziaÅ‚, jakby ten dotyk byÅ‚ pytaniem albo jakby pomógÅ‚ mu podjąć decyzjÄ™.PocaÅ‚owaÅ‚jÄ… zaborczo.PogÅ‚Ä™biaÅ‚ i przedÅ‚użaÅ‚ pocaÅ‚unek, a jego rÄ™ka sunęła w dół ciaÅ‚a dziewczy¬ny.GÅ‚adziÅ‚jej udo, podciÄ…gajÄ…c coraz wyżej spódnicÄ™ sukni.Jakby w odpowiedzi na coraz bardziej podniecajÄ…cy, coraz bardziej intymny dotyk, Anna przylgnęłado niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]