[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiekokazuje, \e jest gotowy do rozwoju, gdy podejmuje tę próbę z własnej woli, nie zaśdlatego, \e się go zmusza.Grupa T a kształtowanie empatiiW rozdziałach poświęconych agresji i uprzedzeniom była mowa o tym, \e znaczniełatwiej jest skrzywdzić lub zabić inną osobę, jeśli się ją najpierw zdehumanizuje.Gdymyślimy o południowowietnamskim chłopie jako o gnojku , wówczas czujemy się mniejwinni, podpalając jego dom lub zabijając jego \onę i dzieci.Gdy myślimyo funkcjonariuszu policji jako o świni lub o studencie jako o długowłosym cudaku ,chroni to nas od przykrości, kiedy zabieramy się do krzywdzenia ich.Najbardziej fascynującym aspektem grup T jest mo\liwość odwrócenia tego procesu.Jak wskazują wyniki badań, gdy jednostki znajdują się w sytuacji, w której mówiąszczerze i słuchają siebie nawzajem, wówczas zaczynają rozumieć się wzajemnie.Zrozumienie nie zawsze prowadzi do sympatii: mogę cię rozumieć i zdecydować, \e niejesteś osobą w moim typie, trudno jednak byłoby mi dojść do wniosku, \e nie jesteśw ogóle osobą.Mógłbym więc postanowić, \e nie będę twoim przyjacielem lub \e nigdynie będę kolegować się z tobą, lecz byłoby mi bardzo trudno zdecydować, \e cięskrzywdzę lub zabiję, nie doznając jednocześnie cierpienia i silnego poczucia winy.W trakcie moich kontaktów z grupami, przy niezliczonych okazjach byłemświadkiem tego procesu.Widziałem białych i Murzynów (lub osoby z tzw.establishmentu i zbuntowaną młodzie\), jak zaczynali od ponurej podejrzliwości,stopniowo ujawniali swą animozję i nieufność, a niekiedy krzyczeli na siebiew rozdra\nieniu, frustracji i gniewie.Jednak\e w większości przypadków zaczynali oniw końcu słuchać siebie nawzajem i analizować swoje własne uczucia szczerze i otwarcie.Istotnie, rzadko kończyło się na tym, \e rzucali się sobie w ramiona lecz rzadko te\rozchodzili się bez uświadomienia sobie, \e inna osoba jest te\ osobą.Na początku tego rozdziału powiedziałem, \e grupy T nie są lekarstwem nawszystko, jak niekiedy twierdzą ich zagorzali zwolennicy.Powtarzam teraz tostwierdzenie: grupy T prawdopodobnie nie mogą same zbawić całe o świata, leczwykorzystane właściwie stanowią skuteczną technikę rozwijania samoświadomościi wzajemnego zrozumienia między ludzmi.287Rozdział 9.Psychologia społeczna jako nauka*Wybitny psycholog radziecki, Paweł Siemianow, zauwa\ył kiedyś, \e człowiekzaspokaja swój głód wiedzy w dwojaki sposób:1) obserwuje swoje otoczenie i stara się zorganizować to, co nieznane, w sposóbsensowny i znaczący (to jest właśnie nauka);2) reorganizuje znane otoczenie w celu stworzenia czegoś nowego (to jest sztuka).Zeswego własnego doświadczenia chciałbym dorzucić uwagę, \e w psychologii społecznejobie te dziedziny często stapiają się ze sobą: eksperymentator posługuje się sztuką, abywzbogacić swą wiedzę.W tym rozdziale** postaram się opisać, jak się to dzieje.* Wiele myśli zawartych w tym rozdziale ujrzało po raz pierwszy światło dziennekilka lat temu w artykule, który napisałem dla The Handbook of Social Psychologywe współpracy z J.Merrillem Carlsmithem.Miło mi wyrazić wdzięczność dr.Carlsmithowi za doniosły wkład, jaki wniósł w moje ujęcie tego tematu (przyp.autora).** Tytuł rozdziału sugeruje, \e autor wróci raz jeszcze do rozwa\ań nad przedmiotem psychologiispołecznej, podjętych w wielkim skrócie w rozdziale 1.Faktycznie, rozdział ostatni poświęcony jest analiziewartości badań eksperymentalnych w psychologii społecznej oraz problemom etycznym związanym z takimibadaniami.Wobec rekomendowanego przez autora stanowiska, \e psychologia społeczna jako nauka - toeksperymentalna psychologia społeczna, wysuwane są ró\ne zastrze\enia.Por.tak\e przedmowa do wydaniapolskiego tej pracy (przyp.red.nauk.).288W rozdziale 2 opisałem pewne wydarzenie, które miało miejsce w ParkuNarodowym Yosemite.W skrócie wydarzenie to miało przebieg następujący: Bardzowielu obozowiczów, których w nocy obudziły okrzyki przera\enia, pospieszyło z pomocąosobie wzywającej ratunku.Poniewa\ zachowanie tych obozowiczów ró\niło sięzdecydowanie od zachowania świadków morderstwa Kitty Genovese (38 osób patrzyło,jak kobietę zakłuto no\em na śmierć, nie próbując w \aden sposób przyjść jej z pomocą),zastanawiałem się, co mogło spowodować tę ró\nicę między zachowaniem się ludziw obu sytuacjach.Jednak\e bez względu na to, jak wnikliwe czy pomysłowe mogły byćmoje rozwa\ania, nawet najwięcej rozmyślań i dociekań nie mogło nas upewnić, \edomysły te były słuszne.Wynika to stąd, \e istnieją dosłownie dziesiątki ró\nic międzysytuacją na campingu w Yosemite a przypadkiem morderstwa Genovese.Jak mo\emybyć pewni, \e czynnik, o którym wspomniałem, stanowi decydującą ró\nicę - ró\nicę,która powoduje, \e zachowanie się ludzi w obu tych sytuacjach jest odmienne?Z podobnym problemem spotkaliśmy się w rozdziale 7.W rozdziale tymprzytoczyliśmy niemal niewiarygodny fakt - mianowicie, gdy John Kennedy byłprezydentem, jego osobista popularność wzrosła bezpośrednio po tym, jak popełnił wielkibłąd.Po tragicznej pomyłce Kennedy ego, znanej jako fiasko w Zatoce Zwiń , ankietaInstytutu Gallupa wykazała, \e ludzie lubili go bardziej ni\ przed owym incydentem.Zastanawialiśmy się, co mogło spowodować ten nagły wzrost popularności,i wysunęliśmy sugestię, \e popełnienie błędu sprawiło, i\ Kennedy wydał się bardziejludzki, a więc bli\szy.Poniewa\ jednak w zachowaniu Kennedy ego uwikłanych byłowiele czynników, nie mo\na mieć pewności, \e moje przypuszczenie było słuszne.Abyuzyskać definitywne dowody na rzecz twierdzenia, \e błędy mogą uczłowieczyć ludzi,którzy wydają się nazbyt doskonali, trzeba było wyjść poza obserwację.Musieliśmyw tym celu zaprojektować eksperyment, który pozwolił nam kontrolować ubocznezmienne i sprawdzić wpływ błędu na atrakcyjność w mniej zło\onej sytuacji.Z tego właśnie powodu psychologowie społeczni przeprowadzają eksperymenty.Chocia\ niektóre eksperymenty są interesujące i fascynujące zarówno pod względemformy, jak i treści, to jednak proces projektowania i przeprowadzania eksperymentóww psychologii społecznej nie jest zabawą ani \artem.Jest to czasochłonna i mozolna praca,która ponadto prawie zawsze stawia eksperymentatora w sytuacji trudnej z etycznego289punktu widzenia.W dodatku eksperymentator, dą\ąc do zapewnienia kontroli, musiczęsto wymyślać sytuacje mało przypominające tę sytuację ze świata rzeczywistego,z której zaczerpnął swój pierwotny pomysł.Istotnie, często wysuwa się zarzut, \eeksperymenty laboratoryjne są nierealistycznymi i wymyślonymi imitacjami ludzkichinterakcji, nie odzwierciedlającymi w ogóle rzeczywistego świata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]