[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Choćby nie wiadomo jak bardzo starał się o niej zapomnieć, nadal była jego numerem jeden.Okręciła go sobie wokół małego palca, a on wciąż nie potrafił się uwolnić.* * *Dwa tygodnie zleciały szybko, zwłaszcza że aby dostać urlop, Dorian musiał obsłużyć więcej imprez niż zwykle.Tyrał na okrągło, ale nie narzekał.Wizja spędzenia dziesięciu dni pod słonecznym hiszpańskim niebem działała na niego bardziej pobudzająco niż setka czerwonych byków.Zgodnie z umową przyjechał po Agnieszkę, pomógł jej przenieść bagaż do samochodu, po czym — po niespełna godzinnej ekwilibrystyce na zatłoczonych drogach — dotarli w okolice lotniska.Przeszli przez bramki nadspodziewanie gładko.Nikt nie robił im żadnych trudności, nikt nie czepiał się o wagę walizek, słowem — pełna kultura.Agnieszka chciała usiąść przy oknie.Dorian nie protestował, zwłaszcza że leciał pierwszy raz w życiu i wcale mu nie zależało, by poznać wszystkie szczegóły.Wręcz na odwrót; starał się wmówić sobie, że jedzie na wakacje nowoczesnym autobusem, ale widok terminala i parkujących przy nim samolotów skutecznie mu to uniemożliwiał.Dwie stewardesy i steward podpowiadali pasażerom, co i jak, z uprzejmym profesjonalizmem starając się zapanować nad typowym dla takich sytuacji zamieszaniem.Obie stewardesy były niczego sobie, czego zresztą nie omieszkała zauważyć Agnieszka.— Ta blondyna jest niezła, choć mogłaby zrzucić ze dwa kilo.A czarna wygląda na heterę.Pewnie lubi dominować w łóżku — podsumowała po swojemu.— Steward ma chyba z pięćdziesiątkę — Dorian nieco odbił od tematu.Miał nadzieję, że Aga nie będzie przez cały wyjazd starała się go wyswatać.— Nie wiedziałem, że w tym fachu mogą pracować starcy.— Popatrz na tę słodką idiotkę.— Wskazała oczami blondynkę kręcącą się przy fotelach dwa rzędy przed nimi.— Co z nią?— Ma na karku dziarę z motylkiem.— Acha.Niezła jazda.— Ładnie ją popieprzyło, no nie?— Szanowni państwo! — przerwał im głos z głośników.— Witamy na pokładzie.Do Girony polecimy samolotem typu Boeing 737 w wersji osiemset, a nasza podróż w dniu dzisiejszym potrwa.Dorian przełknął ślinę, która nie wiedzieć kiedy wypełniła jego usta.Szlag trafił udawanie, że jest w autobusie!Głos opowiadał o wyjściach awaryjnych i o tym, jak najlepiej do nich trafić, o maskach tlenowych, żółtym opakowaniu z kamizelką ratunkową.Agnieszka najwyraźniej świetnie się bawiła, obserwując mieniącego się na twarzy Doriana, który najchętniej zatkałby sobie uszy rękoma, byle tylko nie słyszeć komunikatu i nie wyobrażać sobie sytuacji, w której miałby skorzystać z zawartych w nim rad.— Pasażerowie siedzący przy wyjściach awaryjnych lub w pierwszych rzędach kabiny proszeni są o zwrócenie uwagi na to, żeby cały bagaż podręczny był ulokowany w szafkach nad siedzeniami.Personel pokładowy służy pomocą przez cały czas trwania rejsu.Życzymy państwu przyjemnego lotu!To chyba jakiś ponury żart, pomyślał Dorian, zapinając pasy.Czuł, że jeszcze moment, a zemdleje.Narobi sobie obciachu, jak wtedy w siódmej klasie, gdy w trakcie pobierania krwi do badań nieopatrznie spojrzał na strzykawkę i fiknął z taboretu.Może nie będzie aż tak źle, pocieszał się zasłuchany w odgłosy z zewnątrz.Chyba silniki podjęły pracę, a to oznaczało, że maszyna wkrótce wzbije się w przestworza.Zadrżał na samą myśl o tym.— Ale z ciebie panikarz — zaśmiała się Agnieszka.— Nigdy nie leciałeś samolotem?— Może zmieńmy temat — zaproponował Dorian, po czym dodał z odrobiną złośliwości: — Pogadajmy o czymś miłym.Co słychać u twoich starych?Rzecz jasna zdawał sobie sprawę z tego, że Aga nie znosi swojej rodziny.Zresztą z wzajemnością.— Nic nowego — westchnęła.— Zawsze byli popierdoleni i tacy zostali.Po początkowych strachach Dorian uspokoił się nieco.Zaczynał wierzyć, że jednak przetrwa tę podniebną eskapadę.Im bliżej startu, tym lepszy miał humor.Pogada sobie z eks i jakoś to pójdzie.Najchętniej porozmawiałby z nią o jakiejś przyszłości, w której stanowiliby parę, ale zdawał sobie sprawę z tego, że w ten sposób strzeliłby do własnej bramki.Wybierał więc tematy zastępcze, za to całkowicie bezpieczne.— Próbowałaś kiedyś pisać lewą ręką?— Jako dziecko.Nie pamiętam.A co?— Bo ja próbowałem.— No i?— Można napisać wszystko, co się chce.Trochę wolniej, poszczególne litery wyglądają też nieco inaczej, ale można.— Co można?Pytanie zawisło w powietrzu.Dorianowi wydało się, że słyszy jakiś podejrzany dźwięk dobiegający spoza samolotu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]