[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Słucham pana? — zapytałem.Spojrzał na mnie znad kartki, rozejrzał się i dopiero odpowiedział.— Mam przesyłkę dla pani Chloe Mills.„Co do… Kto, do jasnej cholery, przesyła jej kwiaty?" Czyżby spotykała się z kimś, kiedy my… nawet nie potrafiłem skończyć tej myśli.— Panna Mills wyszła na obiad.Wróci za godzinę — skłamałem.Muszę sprawdzić nadawcę.— Mogę podpisać odbiór i przekazać jej.Doręczyciel postawił bukiet na biurku.Szybko podpisałem papier, podałem mu napiwek i wymamrotałem pożegnanie.Przez trzy długie minuty stałem, wpatrując się w kwiaty, przekonując sam siebie, że powinienem zachować się jak mężczyzna i olać kartkę.Róże.Ona ich nie znosi.Parsknąłem, gdyż nadawca bukietu nie miał zielonego pojęcia o jej upodobaniach.Nawet ja wiedziałem, że nie lubi róż.Słyszałem, jak raz opowiadała Sarze o jednym ze swoich adoratorów, który przysłał jej bukiet, a ona natychmiast podała go dalej, gdyż nie mogła znieść mocnego zapachu.W końcu jednak ciekawość zwyciężyła.Oderwałem kartkę od kwiatów.Cieszę się na kolacjęJoel CignoliZnów ogarnęło mnie to dziwne uczucie.Zmiąłem kartkę w dłoni.Zebrałem kwiaty z biurka, wyszedłem, zamknąłem drzwi na klucz i skierowałem się korytarzem do windy.Niedaleko od obrotowych drzwi stał szeroki chromowany kosz na śmieci.Bez namysłu wrzuciłem do niego wazon z zawartością.Nie wiedziałem, co we mnie wstąpiło.Ale wiedziałem, że na pewno nie może się z nią umówić Joel Cignoli.===aF86WTgMPQ1vCjkNOA9rU2JTYFg8XWtbOQprWGFQaVw=ROZDZIAŁSIÓDMYDużą część soboty spędziłem, biegając wokół jeziora, żeby nabrać trochę powietrza w płuca, trochę dystansu, oczyścić umysł.Mimo to jednak godzinna jazda do domu rodziców wystarczyła, by znów zrodził mi się w głowie zamęt.Panna Mills, moja nienawiść do niej, moje pożądanie, kwiaty przesłane przez Joela.Wciskając się głębiej w fotel, starałem się poddać uspokajającemu szumowi silnika.Nie działało.Fakty wyglądały następująco: byłem o nią zazdrosny.Bynajmniej nie w sensie romantycznym, raczej w stylu jaskiniowca: dać pałką po głowie, zawlec za włosy i zerżnąć.Jakby była moją zabawką, a ja nie chciałem pożyczyć jej innym chłopcom w piaskownicy.Przecież to kompletny odpał.Gdyby kiedykolwiek usłyszała, jak się przyznaję do moich uczuć, odcięłaby mi jaja i nakarmiła mnie nimi.Pytanie: co dalej? Joel, jak widać, jest zainteresowany.Jakżeby inaczej.Karmił się informacjami z drugiej ręki od mojej rodziny, która przecież ją uwielbia, na pewno pokazali mu jej zdjęcie.Gdybym ja wiedział o niej tylko tyle, na pewno też bym się zainteresował.Ale po pierwszej rozmowie na żywo gość zmieni zdanie, nie ma wątpliwości.No chyba że będzie chciał tylko zaciągnąć ją do łóżka…Skrzypnięcie obitej skórą kierownicy, którą za mocno ścisnąłem, ostrzegło mnie, że podążanie tą ścieżką zaprowadzi mnie donikąd.Nie zgodziłby się spotkać z nią u moich rodziców, gdyby chciał tylko seksu, prawda? Zastanowiłem się nad tym.Może rzeczywiście chce lepiej ją poznać.Szlag, nawet ja przyznaję, że przed naszym pierwszym spotkaniem byłem dość zaintrygowany.Oczywiście nie trwało to długo, gdyż przekonałem się wkrótce, że mam do czynienia z najbardziej irytującą osobą w moim życiu.Na moje nieszczęście przeżyłem z nią również najlepszy seks w życiu.Cholera jasna, lepiej nie myśleć o tym więcej.Nie wiem, czy będę w stanie schować tu gdzieś zwłoki.Wciąż pamiętałem, kiedy pojawiła się w moim życiu.Rodzice przyjechali odwiedzić mnie na święta, gdy mieszkałem za granicą.Jednym z ich prezentów była cyfrowa ramka do zdjęć.Przeglądając z mamą zdjęcia, zatrzymałem na chwilę pokaz slajdów i wskazałem zdjęcie, na którym obok rodziców stała piękna szatynka.— Co to za dziewczyna obok was? — zapytałem.Mama wyjaśniła, że to Chloe Mills, asystentka ojca, absolutnie cudowna osoba.Na zdjęciu miała prawdopodobnie zaledwie dwadzieścia lat, lecz jej wyjątkowa uroda przykuwała wzrok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]