[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiesz, że nigdy nie pozwolił, by ojciec zrobił coś dla niego.Mówił, że był kiedyśniewolnikiem i nigdy już nie chce mieć zobowiązań wobec kogokolwiek.Sam zbudował sobieswój domek nad strumieniem.Jake przytaknął skinieniem głowy.- W każdym razie - mówiła dalej Banner - siedział na werandzie.Kiedy podeszłam bliżej,zauważyłam, że jakoś dziwnie zwiesił głowę.Zawołałam go, ale nie zareagował.Od razuwiedziałam, że nie żyje.Zaczęłam krzyczeć i pobiegłam do domu.Jake współczująco gładził jej dłoń.- Znałeś Winstona Hilla, z którym Moses przyjechał do Teksasu? - spytała, wycierającserwetką oczy.- Tak.To był bardzo miły człowiek.I bardzo chorowity.- Moses mówił mi, że zmarł w drodze.Ale nie powiedział ci, jak umarł - dodał w myśli Jake.Hill zginął, osłaniając własną piersią Lydię przed strzałem jej przyrodniego brata.JedynieJake o tym wiedział.Podsłuchał, jak Clancey przechwalał się przed Lydią, że zastrzelił Luke'ai Hilla.Po tej rozmowie Clancey żył bardzo krótko.Jake miał zaledwie szesnaście lat, gdynożem swego brata rozpruł brzuch jego zabójcy.Wyraz twarzy Clanceya będzie pamiętał dogrobowej deski.Wzdrygnął się i cofnął rękę z dłoni Banner.Kiedy skierował na nią wzrok, zauważył, żeprzygląda mu się uważnie.Nie chciał, by się dowiedziała o jego sekrecie.Zmusił się więc dononszalanckiego zachowania.- Z tamtego lata nie pamiętam nic, co nadawałoby się do opowiadania - powiedział ostro.Luke.Pragnął porozmawiać z nią o Luku, lecz nie mógł znalezć dość siły, by zwierzyć sięze wszystkiego.Nawet po tylu latach ból był ciągle żywy.- Kilkakrotnie prosiłam rodziców, aby mi opowiedzieli o swej wędrówce na zachód, ale oninie chcieli.A jeśli już coś mówili, to milkli natychmiast, gdy zaczynałam zadawać pytania.- To wszystko działo się tak dawno temu.Może już nie pamiętają tamtych czasów?Spojrzała na niego z wyrzutem, a on dodał:- To znaczy pewnie po twoim urodzeniu rodzice oszaleli z radości, że mają tak wspaniałącórkę, i zapomnieli o całym świecie.Pochylił się nad stołem i szepnął:- Myślę, że zostałaś poczęta na szlaku.- Domyślam się.Moje urodziny przypadają na niecałe dziewięć miesięcy od chwiliosiedlenia się w Teksasie.Jake zaśmiał się i usiadł prosto.- Tak naprawdę, to młoda dama nie powinna rozmawiać z mężczyzną o tych sprawach.Nawet nie powinna wiedzieć.Jej oczy zasnuły się mgiełką; przypatrywała mu się badawczo.- Wiem o tych sprawach.Rozmowa zboczyła na niebezpieczne tory.Cokolwiek wiedziała o seksie, to wiedzę tęuzyskała na końskim pledzie, rozłożonym na sianie w stajni, od mężczyzny, który nie miałnajmniejszego prawa, by ją uświadamiać.Wyciągnął z kieszeni cygaro i natychmiast szybko je schował.Mruknął tylko:- Przepraszam.- Za co?- Za cygaro.Damy nie lubią, gdy domy śmierdzą tytoniem.- Lubię zapach twoich cygar.Zapal, jeśli masz ochotę.Czuł, że powinien stąd wyjść, zanimrozmowa nabierze osobistego charakteru.Został jednak i wyjął z kieszeni cygaro.Odgryzłkoniuszek, wyjął go z ust i położył na spodeczku obok swego kubka.Trzymając cygaro wzębach, zaczął szukać po kieszeniach zapałek.- Proszę.Nim zdążył zaprotestować, wstała i szybciutko podeszła do pieca, wzięła pudełko ipodeszła do niego.Wyjęła zapałkę, zapaliła i przytknęła do końca cygara.Pociągnął mocno ibardzo wolno wypuścił kłąb dymu.Przez niebieską mgłę widział, jak Banner dmucha nazapałkę.Prawie zachłysnął się wciągniętym dymem.Poczuł narastającą rozkosz; całe ciało jakbytopniało.Musiał opuścić wzrok, albowiem wiedział, że jeśli dłużej popatrzy w te prowokująceoczy, to rzuci cygaro na podłogę, zapomni o złożonych sobie przysięgach i porwie dziewczynęw objęcia.Banner wróciła na swoje krzesło.Jak poprzednio oparła brodę na dłoniach i nie speszonaprzyglądała się, jak pali.- Smakuje równie doskonale jak pachnie?- Czasami, na przykład teraz - tak.- Pozwól mi spróbować.- Wyciągnęła rękę.Koronka otaczająca dekolt sukni odgięła się,odsłaniając pierś.- Nie!- Proszę.- O czym tym mówisz, dziewczyno?- Chciałabym spróbować.- Nie.Twoi rodzice by mnie zabili.- Proszę, Jake.Przecież się nie dowiedzą.- Skąd wiesz?- Powiedziałbyś im?- Nie.- Ja też nie.Co w tym złego?- Damy nie palą.- Niektóre damy - tak.- W takim razie nie są damami.- Znasz kobiety, które palą?- Kilka.- Kim są?- Nie znasz żadnej z nich.- Dziwki?Jake zakrztusił się, aż oczy zaszły mu łzami.- Skąd znasz to słowo?- Z Biblii.Dopiero, kiedy skarcił ją spojrzeniem, wyznała:- Od Lee i Micaha.- Oni z tobą rozmawiali o dziwkach?!- No, nie bezpośrednio - odrzekła wymijająco.- Czasem ich podsłuchiwałam.- Uważaj, mała cwaniaczko, bo kiedyś możesz usłyszeć coś, czego będziesz żałować.- Nie martw się, nie jestem już dzieckiem.Znam nie tylko to słowo, ale wiem także, cooznacza.Opowiedz mi więc o takiej, która pali.Założę się, że to dziwka.Może PriscillaWatkin?W czasie ostatnich sekund zaskoczyła go po raz drugi.- Skąd znasz to nazwisko?- Lee i.-.Micah - dokończył za nią.- Ależ z nich plotkarze.Banner opuściła oczy.- Z ich rozmowy wynikało, że znasz tę dość popularną kobietę.Wiedział, że przygląda mu się spod przymkniętych powiek.Nawet za cenę życia niemógłby sobie w tej chwili przypomnieć twarzy Priscilli ani żadnej innej kobiety.Widziałtylko Banner, ale musiał trzymać się na wodzy.- Owszem, znam ją.- Mówili, że jest twoją przyjaciółką.- Można to tak nazwać.- Ale przecież jest dziwką!Wzruszył ramionami.Strząsnął popiół na spodek.- Na pewno.- Odwiedzasz ją?- Czasem.- W tym jej domu ?- Tak.- Czy.- zniżyła głos do szeptu -.idziesz z nią do łóżka? - Patrzyła mu w oczy, tak że niemógł skłamać.- Nie - powiedział spokojnie, wyraznie i z takim przekonaniem, że mu uwierzyła.- Ach tak - mruknęła już tylko.Jake bacznie ją obserwował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]