[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trent, z Jenny uczepioną u nóg, stał pośrodku holu, a Fred i Alex w radosnych podskokachobiegali ich dokoła.Coco, Suzanna i Lilah jednocześnie zasypywały go pytaniami.PromieniejącaCC.stała przytulona do boku narzeczonego.Z góry dobiegł głośny okrzyk.Sloan podniósł głowę izobaczył Amandę zbiegającą po schodach.Na twarzy miała szeroki, szczery uśmiech, jakiegojeszcze u niej nie widział.Przepchnęła się między siostrami i obdarzyła przyszłego szwagramocnym uściskiem. Gdybyś dzisiaj nie wrócił, to wysłałabym po ciebie pluton najemników oświadczyła.Cztery dni do ślubu, a ty nadal siedzisz w Bostonie! Wiedziałem, że ty sobie ze wszystkim świetnie poradzisz. Ona ma całe kilometry list zdradziła Coco. To przerażająca dziewczyna! No widzisz? ucieszył się Trent. Co mi przywiozłeś? Co mi przywiozłeś? dopytywała się Jenny.Suzanna ze śmiechem wzięła córkę na ręce, ale gdy dostrzegła w holu Sloana, jej twarzspochmurniała.Próbowała sobie tłumaczyć, że to tylko jej wyobraznia, nie mogła jednak oprzeć sięwrażeniu, że w oczach Sloana na jej widok za każdym razem pojawia się głęboka niechęć.Niemiała pojęcia, jakie mogą być jej zródła.Przecież do niedawna w ogóle nie znała tego mężczyzny.Sloan jeszcze przez dłuższą chwilę patrzył na tę wysoką, szczupłą kobietę o jasnychwłosach związanych w koński ogon, klasycznej urodzie i smutnych oczach, a potem przeniósłwzrok na Trenta i na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. Przykro mi, że muszę ci przeszkodzić, gdy masz wokół siebie tyle pięknych kobiet, ale niemamy wiele czasu oświadczył.Trent z radością uścisnął jego dłoń.Spośród licznych znajomych, kolegów i wspólników winteresach tylko tego jednego mężczyznę uważał za prawdziwego przyjaciela. Zabrałeś się już do roboty? Coś tam zacząłem. Wyglądasz, jakbyś wrócił z wakacji w tropikach, a nie z Budapesztu.Dobrze cię widzieć. Nawzajem zaśmiał się Sloan i mrugnął porozumiewawczo do CC. Cieszę się, że wkońcu gust ci się poprawił. Lubię go oświadczyła CC. Kobiety przeważnie go lubią zauważył Trent. Co tam słychać w twojej rodzinie?Sloan znów zerknął z ukosa na Suzanne. Wszystko w porządku. Suzanna szybko wzięła syna za rękę. Na pewno macie sobie wiele do powiedzenia.Przejdziemy się przed kolacją.Ciocia Coco zapędziła wszystkich do saloniku.Amanda została z tyłu i położyła dłoń naramieniu Sloana. Zaczekaj chwilę poprosiła. Przez cały czas czekam, Calhoun uśmiechnął się szeroko.Tym razem jednak nie połknęła przynęty. Chciałabym wiedzieć, dlaczego tak patrzysz na Suzanne.Humor zniknął z jego oczu. To znaczy jak? Jakbyś jej nie znosił.Zirytowało go, że jego prywatne, starannie skrywane uczucia są tak dobrze widoczne. Zdaje się, że ponosi cię wyobraznia odrzekł krótko.Amanda tylko potrząsnęła głową. To nie jest moja wyobraznia.Co masz takiego przeciwko Suzannie? To najlepsza inajbardziej uprzejma osoba, jaką znam.Sloan z trudem powstrzymał się od pogardliwego prychnięcia, ale udało mu się zachowaćkamienną twarz. Przecież nie powiedziałem, że mam coś przeciwko niej.To ty tak twierdzisz. Nie musisz tego mówić, bo to jest aż nadto widoczne.Nie chcesz mi powiedzieć, o cochodzi, ale. Może to dlatego, że wolałbym porozmawiać o nas podsunął, opierając ręce o balustradę izamykając w ten sposób Amandę niczym w klatce. Nie ma żadnych nas. Ależ co ty mówisz.Jesteś ty i jestem ja, co wsumie daje my.Przecież to podstawygramatyki. Jeśli próbujesz zmienić temat. Znowu masz tę zmarszczkę między brwiami zauważył i potarł ją kciukiem. Dlaczegodo mnie nigdy się nie uśmiechasz tak jak do Trenta? Bo Trenta lubię. Dziwne, bo większość ludzi mnie uważa za sympatycznego faceta. Nie jestem większością, tylko sobą. To może przysuniesz się bliżej?Musiała się roześmiać.Gdyby istniały konkursy wytrwałości, Sloan byłby pewnymkandydatem na zwycięzcę. Dziękuję, ale ta odległość w zupełności mi odpowiada stwierdziła. I nie wiem, czysłowo sympatyczny jest tu najwłaściwsze.Ja bym raczej powiedziała: uparty, zaczepny,denerwujący.Sloan pokiwał głową z satysfakcją. Podoba mi się uparty.Mężczyzna do niczego nie dojdzie, jeśli będzie się cofał zakażdym razem, gdy uderzy głową w mur.Zawsze można przecież przeskoczyć górą, wykopać tunelpod spodem albo po prostu rozwalić całą konstrukcję.Amanda położyła dłoń na jego piersi, by zachować resztkę kurczącego się niespostrzeżeniedystansu między nimi. Albo można walić głową w mur, aż dostanie się wstrząsu mózgu.To ryzyko jest wkalkulowane w rachunek i warto je podjąć, jeśli za tym murem stoi kobieta,która patrzy na mężczyznę tak jak ty na mnie. A jak ja na ciebie patrzę? Gdy zapominasz, że jesteś chłodną profesjonalistką, patrzysz na mnie tymi niebieskimioczami miękko i z odrobiną lęku.I jeszcze z zaciekawieniem.Mam wtedy ochotę porwać cię naręce i zanieść w jakieś spokojne miejsce, gdzie mógłbym zaspokoić twoją ciekawość.Amanda zrozumiała, że w tej chwili jedynym wyjściem z sytuacji jest ucieczka. No cóż, to było bardzo zabawne, ale teraz muszę się przebrać oświadczyła. Idziesz do pracy? Nie rzuciła przez ramię, zbiegając w dół po schodach. Mam randkę. Randkę? powtórzył Sloan, ale jej już nie było.Od dwudziestu minut chodził w jedną i w drugą stronę po holu, ale powtarzał sobie, żewcale na nią nie czeka.Nie miał zamiaru patrzeć, jak ona wychodzi z jakimś innym mężczyzną.Miał mnóstwo do zrobienia.Musiał pójść na kolację, na którą zaprosiła go Coco, omówić planyremontu z Trentem, posiedzieć nad rysunkami.Nie zamierzał marnować całego wieczoru,opłakując fakt, że pewna uparta kobieta wolała towarzystwo innego mężczyzny.W końcu byławolna i mogła wychodzić, gdzie chciała, kiedy chciała i z kim chciała.Podobnie jak on.Obrócił się na pięcie i wbiegł na górę, przeskakując po dwa stopnie. Calhoun? zawołał, bębniąc do drzwi jej sypialni. Calhoun, otwórz, muszę z tobąporozmawiać!Był już na drugim końcu korytarza, gdy wreszcie otworzyła drzwi. Co się dzieje? zapytała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]