[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.151Telefon do Donny Plaice Dzień dobry, tu mówi Anselmo. W czym mogę panu pomóc? Jaki jest numer 0-800, pod który powinienem zadzwonić, aby dowie-dzieć się, czy mój depozyt już wpłynął na konto? Jest pan klientem naszego banku? Tak, ale nie korzystałem z tego numeru przez jakiś czas i zgubiłemkartkę, na której był zapisany. Podaję numer: 0-800-555-8600. Dziękuję.Opowieść Vince a CapelliegoBędąc synem policjanta z małego miasteczka, Spokane, Vince od młodo-ści wiedział, że nie chce pracować, ryzykując życie za marną pensję.Jegogłównym celem było wyrwanie się ze Spokane i założenie własnego intere-su.Zmiech jego kolegów ze szkoły tylko podsycał te pragnienia wydawa-ło im się zabawne, że tak bardzo chciał założyć firmę, a nie wiedział nawet,czym miałby się zajmować.Szczerze mówiąc, Vince wiedział, że niestety mają rację.Sprawdzał się je-dynie jako łapacz w szkolnej drużynie baseballowej.Nie był ani na tyle zdol-ny, aby uzyskać stypendium do college u, ani na tyle dobry, by zostać zawo-dowym baseballistą.Jaki interes miał w takim razie rozkręcić?Koledzy z klasy nie zauważyli pewnej istotnej jego cechy: jeżeli Vince pra-gnął czegoś, co należało do któregoś z nich nieważne, czy był to nowy scy-zoryk, para ciepłych rękawiczek czy nowa seksowna dziewczyna wkrótceto należało już do niego.Nie musiał wcale kraść właściciele oddawali muwszystko dobrowolnie, a w chwilę pózniej zastanawiali się, jak to się właści-wie stało.Pytanie o to samego Vince a nigdzie by nas nie doprowadziło niezdawał sobie sprawy z posiadania tego daru.Vince Capelli był od dziecka socjotechnikiem, mimo że nie wiedział nawet,co to słowo znaczy.Jego koledzy przestali się śmiać po maturze.Podczas gdy inni zaczęli sięrozglądać po okolicy w poszukiwaniu pracy, która nie polega na zadawaniupytań w stylu: Z frytkami czy bez? , ojciec wysłał Vince a do swojego kum-152pla, starego policjanta, który zwolnił się ze służby i założył prywatną firmędetektywistyczną w San Francisco.Ten szybko dostrzegł talenty drzemiącew młodym człowieku i zaangażował go do pomocy.Od tego czasu minęło sześć lat.Vince nie cierpiał zleceń polegających nazbieraniu dowodów na niewiernych małżonków, co sprowadzało się do wie-logodzinnych nudnych obserwacji.Uwielbiał za to sprawy polegające nasprawdzaniu stanu majątkowego różnych ludzi dla adwokatów, którzychcieli wiedzieć, czy dany gość jest na tyle majętny, że opłaca się ciągać go posądach.Zlecenia te dawały mu wiele okazji do wykorzystania swoich talen-tów.Wezmy tę sprawę, kiedy miał sprawdzić stany kont człowieka o nazwi-sku Joe Markowitz.Joe najprawdopodobniej ubił jakiś podejrzany interesz przypadkowym znajomym, który chciał się teraz dowiedzieć, czy Marko-witz miał jakieś pieniądze, które można by odzyskać.Pierwszym krokiem Vince a było zdobycie co najmniej jednego, a najlepiejdwóch bankowych kodów bezpieczeństwa na dany dzień.Wydaje się to nie-możliwe.Co właściwie mogłoby zmusić pracownika banku do ujawnieniapodstawowego elementu zapewniającego bezpieczeństwo?Zadajmy sobie to pytanie jeżeli chcielibyśmy zdobyć kody, czy przy-szedłby nam do głowy jakiś plan?Dla ludzi takich jak Vince to łatwizna.***Ludzie ufają nam, jeżeli posługujemy się ich żargonem.Pokazujemy w tensposób, że jesteśmy z zamkniętego kręgu to prawie hasło.Tym razem nie potrzebowałem zbyt dobrej znajomości żargonu.Na po-czątku wystarczył mi numer filii.Zadzwoniłem do biura Beacon Streetw Buffalo.Człowiek, który odebrał, wyglądał na gadułę. Mówi Tim Ackerman powiedziałem.Każde nazwisko jest dobre, i takby go nie zapisał. Jaki jest wasz numer filii? Numer telefonu czy numer oddziału? upewnił się rozmówca, co byłodość głupie, zważywszy, że musiałem znać numer telefonu, skoro do niegozadzwoniłem. Oddziału. 3182 powiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]