[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na początku w ogóle jej nie dotykał, a wręcz zachował się po rycersku,odstępując jej swe łóżko, sam natomiast położył się spać na podłodze.Dopierogdy zaczęła drżeć, bardziej ze zdenerwowania niż z zimna, a on podszedł doniej, by przykryć ją dodatkowym kocem, dotyk jego rąk sprawił, że byłazgubiona.Gdy obudziła się następnego ranka, na poduszce leżała czerwonaróża, zaś do jej łodyżki przymocowany był za pomocą wstążeczki pierścionekzaręczynowy.Ten romantyczny gest sprawił, że z jej oczu popłynęły łzyszczęścia.Teraz odruchowo spojrzała na swą lewą dłoń, po czym, ku swemuzmieszaniu, spostrzegła, iż Luc zrobił dokładnie to samo.– Wciąż go nosisz – zauważył cichym głosem.RSOznaczało to, że domyślił się, nad czym tak rozmyślała w ciągu kilkuostatnich chwil, toteż na jej policzki wypłynął lekki rumieniec.– Jest już na tyle ciasny, że gdybym nawet chciała go zdjąć, musiałabympójść do jubilera, żeby mi go przepiłował – wyjaśniła, nie do końca zgodnie zprawdą.Wolała jednak wymyślić niewinne kłamstwo, niż przyznać się otwarcie,że w niespełna rok po rozwodzie, gdy mijała kolejna rocznica owej pamiętnejnocy, w przypływie żalu wydobyła pierścionek z dna puzderka, gdzie oddłuższego czasu spoczywał, po czym wsunęła go na palec i tak już zostało.Niezamierzała również ujawniać, jak to często w wyjątkowo trudnych istresujących sytuacjach dotykała go, czerpiąc z niego otuchę.40– Jak widzę, ty z kolei ciągle nosisz obrączkę – skomentowała,wskazując na serdeczny palec jego lewej dłoni.– To nie ja wnosiłem o rozwód – przypomniał z naciskiem.– Późno już – pospiesznie zmieniła temat.– Powinniśmy iść do łóżka.– Urwała, zarumieniona.Pochyliła głowę, chcąc ukryć swe zażenowanie.–Niestety, nie mogę ci zaproponować nic do ubrania – kontynuowała po chwili.– Zaraz przyniosę świeżą pościel i ręczniki.Zapasową kołdrę trzymała w szafie w swej sypialni, rzadko kiedybowiem jej używała z racji tego, że zazwyczaj nikt u niej nie nocował.Wchwili gdy Luc zajrzał do sypialni, stała na stołku, próbując wydobyć kołdrę zprzepastnej górnej półki.– Pozwól, że ja to zrobię – poprosił.– Możesz się zachwiać i spaść.– Na pewno nie spadnę – zapewniła, po czym w następnej chwiliwylądowała w jego ramionach.Tego wieczoru miała na sobie czarną jedwabną sukienkę, którąprzywiozła z ostatniej podróży do Włoch.Prosty krój oraz delikatny, miękkoRSukładający się materiał podkreślały walory jej sylwetki.Gdy spadała ze stołka,spódniczka zadarła się i jakimś cudem dłoń Luca, która miała pomóc jejodzyskać równowagę, znalazła się na jej nagim udzie.Belle na momentzamknęła oczy, wstrzymując oddech, bo aż tak ogromne wrażenie zrobił naniej jego elektryzujący dotyk.Czyżby jej się zdawało, czy może rzeczywiściegładził delikatnie jej jedwabistą skórę? A może aż tak bardzo tego pragnęła, żewyobraźnia płatała jej figla.– Belle – dobiegł ją zdławiony głos Luca.Odruchowo podniosła wzrok, by zajrzeć mu głęboko w oczy.– Nic się nie zmieniłaś, ciągle budzisz we mnie takie emocje, jak niktinny nie potrafi.– Pochylił się, by ją pocałować.41Być może powinna się odsunąć, zaprotestować, ale nie miała na to siły,czekała tylko na to, co się za moment stanie.– Belle.– Tak? – wymruczała tuż przy jego ustach.– Wiesz, co się wydarzy, jeśli natychmiast nie przestaniemy, prawda? –ostrzegł.– Nie – skłamała, delikatnie dotykając wargami jego szyi.– Ale zawszemożesz mi pokazać – dorzuciła, na wypadek gdyby nie dotarło do niego, comiała na myśli.– Lepiej mnie nie kuś – szepnął między jednym a drugim pocałunkiem.– Dobrze, nie będę cię kusić – odparła posłusznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire