[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ja miałem więcej niż podejrzenie.Tpteż zaledwie wszedłem do ogrodu, upuściłem pie-niądz, który trzymałem już w tym celu w pogotowiu.Naturalnie, że szukałem go w okolicytopoli najbliższej salonu, służący mi świecił.Otóż mogę panu zaręczyć, że to nie cień cho-dził koło drzewa.A jeżeli ślady, które dostrzegłem, wydeptane były przez posąg, to ten po-sąg miał potężne stopy, obute w porządnie kute trzewiki.Na to właśnie czekał młody adwokat. Nie ulega wątpliwości zawołał scena w salonie miała świadka! Co za scena? Jakiego świadka? Właśnie dlatego, żebyś mnie pan w tej mierze oświe-cił, czekałem na pana z niecierpliwością rzekł doktor.Nie zdawał się jednak wcale być zdziwiony tym, co mu opowiedział młody adwokat orozpaczliwym kroku Jakuba i o jego tragicznym rezultacie.A gdy skończył, zawołał: Ja to odgadłem! Dalibóg, na honor, takem sobie mózg nad tym suszył, że doszedłemniemal do prawdy! Któż na miejscu Jakuba nie posunąłby się do tego ostatecznego kroku?Ale nie ma szczęścia. Kto wie! przerwał mu pan Folgat.LRTI nie dopuszczając doktora do głosu mówił: Czyż nasze szanse są teraz mniejsze niż przed tym wypadkiem? Nie.Tak samo jakwczoraj, możemy lada chwila pochwycić dowody, o których istnieniu wiemy, a które by nasocaliły.Któż może zaręczyć, czy nie odnalezli się sir Francis Burnett i Lucy Wood? Czyżpańskie zaufanie do Goudara zmniejszyło się? Co to, to nie! Widziałem go dzisiaj w szpitalu podczas wizyty i znalazł sposobnośćpowiedzieć mi, że jest prawie pewien pomyślnego rezultatu. No, proszę! Jestem przekonany, że się Cocoleumu usta rozwiążą.Ale czy mu się rozwiążą naczas? Oto pytanie. A godziny są policzone.Wszak w przyszłym tygodniu rozpocznie się sesja? Powia-dano mi, że prezes sądów przysięgłych już przybył, a pan du Loptde la Gransiere zamówiłsobie apartament w Hotelu Przewozników.Co pan zrobisz, jeżeli nic nowego nie zajdzie ażdo rozprawy? Pan Magloire i ja ograniczymy się do umówionego systemu obrony. A jeżeli hrabia de Claudieuse dotrzyma swojej pogróżki, jeżeli powie, że widział, jakJakub strzelał do niego? Powiemy, że się omylił. I Jakub zostanie skazany. A chociażby rzekł młody adwokat.I zniżając głos, jakby się obawiał, aby go ktonie posłyszał, dodał: Tylko że wyrok nie będzie ostateczny.Och! Nie pytaj mnie się doktorze, i na wszyst-ko, na zbawienie Jakuba, zaklinam pana, ani słówka! Najmniejsze podejrzenie obudzone wpanu Galpinie byłoby zniweczeniem naszej ostatniej nadziei, gdyż miałby czas poprawićomyłkę, którą popełnił, a dzięki której mogę panu powiedzieć, że nawet gdyby hrabia złożyłzeznanie, którym zagroził, nawet gdyby wyrok zapadł, nic jeszcze nie będzie straconego.Ożywiał się coraz bardziej, a po jego ruchach i po tonie, którym przemawiał, znać byłoczłowieka pewnego siebie. Nie, nic nie będzie stracone mówił i będziemy mieli dosyć czasu, zanim nadej-dzie drugie sądowe posiedzenie, na wyszukanie świadków i na wydobycie prawdy z Coco-leugo.Niech więc pan de Claudieuse złoży zeznanie.i owszem, wolę, to mi odejmie ostat-nie skrupuły.Zdemaskować panią de Claudieuse wydało mi się rzeczą wstrętną, gdyż myśla-łem sobie, że najsrożej ukarany byłby wtedy hrabia.Ale gdy nas hrabia zaatakuje, my sięmusimy bronić i opinia będzie za nami.A nawet będą nas podziwiać, żeśmy nasz honor po-święcili dla honoru kobiety i żeśmy pozwolili raczej skazać się niesłusznie, aniżeli zdradzićnazwisko tej, która nam się oddała.Doktor nie zdawał się być przekonany, ale młody adwokat nie zważał na to.LRT Nie mówił dalej na drugim posiedzeniu sądowym musi nam się powieść.Scenana ulicy Mautrec miała świadka; czy to nie jego podkute trzewiki zostawiły ślady pod topolą,czy nie jego widziała Marcia z okna? Któż miałby być tym świadkiem, jeśli nie Cheminot?A jego potrafimy odszukać.On umieścił się tak, że mógł widzieć i słyszeć wszystko i powie,co widział i słyszał.Powie, że hrabia de Claudieuse krzyczał do Jakuba: Nie, ja ciebie niezabiję; mam pewniejszą zemstę: poślę cię na galery!".Pan Seignebos smutnie pokiwał głową i rzekł: Bodaj się sprawdziły pańskie nadzieje, kochany mecenasie!Ale w przeciągu godziny trzy razy już przychodzono po doktora.Uścisnąwszy się więcza ręce rozstali się i po krótkiej wizycie u pana Magloire'a, którego trzeba było zawiadomić otym, co się stało, pan Folgat pospieszył na ulicę de la Rampe.Z samej miny panny Dionizy zrozumiał, że nie ma jej nic nowego do powiedzenia, gdyżona zna prawdę i poznała niesłuszność swoich podejrzeń.Rzekł więc tylko po prostu: A co, nie mówiłem pani?Ona zawstydzona, że zdradziła tajemnicę zwątpienia, które rozdzierało jej serce, nie od-powiadając na pytanie, odezwała się: Panie Folgat, przyszły tu jakieś listy do pana; zaniesiono je do pańskiego pokoju.Jakoż nadeszły dwa listy: jeden od pani Goudar, drugi od agenta posłanego do Anglii.Pierwszy nie miał żadnego znaczenia.Pani Goudar prosiła po prostu młodego adwokata,żeby doręczył jej mężowi list przesłany pod jego adresem.Drugi za to był nadzwyczaj interesujący.Agent z Anglii pisał:Nie bez wielkich trudności, a zwłaszcza nie bez wielkich wydatków udało mi się wykryćw Londynie brata pana Burnetta, niegdyś kasjera domu Gilmour i Benson.Sir Francis nie umarł.Ojciec posłał go w bardzo ważnym interesie bankowym do Ma-drasu, skąd spodziewają się jego powrotu pierwszym parowcem pocztowym.Jak tylko wy-siądzie na ląd, będziemy o tym zawiadomieni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]